Krzysztof Zagozda Krzysztof Zagozda
524
BLOG

Gminy katolickie - odpowiadam Pawłowi Ziemińskiemu

Krzysztof Zagozda Krzysztof Zagozda Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Spore poruszenie w środowiskach katolickiej Tradycji wywołała moja publicystyczna dylogia sygnowana Rubikonem, a kolportowana w formule zamkniętej. Pierwszą jej część, zarysowującą cywilizacyjny kontekst sytuacyjny, po upływie kilkunastu dni upubliczniłem w portalu Neon24. Stamtąd też nadeszło zawezwanie mnie do "publicznej debaty" wystosowane przez znanego działacza środowisk niepodległościowych, Pawła Ziemińskiego. Jeśli ten dyskurs przyjąć ma formę pisarską, to przyjmuję wyzwanie i wcale nie obrażam się na mało dyskretne uszczypliwości ze strony mojego polemisty (jego komentarze zapisuję poniżej kursywą zachowując oryginalną pisownię).

Niemal we wszystkim co napisał pan Krzysztof Zagozda można byłoby się zgodzić, ale w pewnym momencie zapalają się czerwone lampki.

Jakie to momenty:

1) Skupienie się de facto na Polsce, jako na Okopach Św. Trójcy, w których broniona ma być „prawdziwa wiara” (tradycyjny, przedsoborowy katolicyzm) .

Wspomina p. Zagozda wprawdzie Białoruś ( i to nawet z pewną nadzieją), ale już Rosję uznaje za ” mało istotną” i w zasadzie całkowicie podbitą i ” podporządkowaną szatanowi- Sanhedrynowi”. Jest to cokolwiek niepoważne podejście, gdyż mała Białoruś otoczona „morzem Sanhedrynu” nic nie znaczy, a poza tym ruch sprzeciwu wobec Covid-19 jes w Rosji silny i wyrasta zarówno z podstaw wiary prawosławnej, jak również z podstaw bezpieczeństwa narodowego i zasad suwerenności.

Odpowiedź:

Różnica między Białorusią a Rosją w kwestii tzw. pandemii jest zasadnicza i dotyczy elit władzy. Prezydent Aleksandr Łukaszenka w przeciwieństwie do rosyjskiego odpowiednika, czyli Władimira Putina, oficjalnie oznajmił, że żadnemu szczepieniu nie podda się. Z postaw obu tych polityków wynikają ważne konsekwencje dla podlegających im społeczności. Przemożny wpływ Sanhedrynu na „koronawirusową rzeczywistość” Federacji Rosyjskiej ujawnia się także w realizacji projektu "antycovidowej" szczepionki Sputnik V, na czele którego stoi Alexander Leonidovich Gintsburg, pochodzący z wpływowego rodu chazarskiego. Wystarczy szybka kwerenda rosyjskich mediów by przekonać się, że proces wyszczepiania tamtego społeczeństwa przebiega tożsamo z polskim, będącym pod całkowitą kontrolą Sanhedrynu. Takie są fakty.

2) Pan Zagozda – słusznie krytykując uwykreowanych ” proroków i przewodników” i różne ” odlotowe” koncepcje ucieczki na łono natury, badź do tzw. ” wspólnot słowiańskich” lub ” wspólnot matki ziemi”, czyli de facto kontrolowanych rezerwatów Słowian i kontrolowanych sekt – deprecjonuje i dyskwalifikuje przy okazji inne środowiska i powody sprzeciwu wobec pseudopandemii i żydo-globalistom. Używa pejoratywnych określeń „pogaństwo” wobec innch niż tradycyjno-katolickie ( przedsoborowe) wspólnoty religijne. Chcąc nie chcąc p. Zagozda rozbija z trudem sklecaną tożsamość narodową i państwową Polaków opartą na wartościach narodowej suwerenności oraz naturalnych watościach wolnościowych i etniczno-historyczno tożsamościowych.

 Odpowiedź:

Podłożem sporów definicyjnych często są różnice aksjologiczne. Tak jest i w przypadku tej dyskusji. Paweł Ziemiński zarzucił mi, być może kierując się zapisami w kontrolowanej przez chazarów Wikipedii lub innych źródłach o podobnej proweniencji, spożytkowanie rzekomo pejoratywnie nacechowanego słowa „pogaństwo”. Otóż ta jego przygana jest całkowicie bezzasadna. Prestiżowy Słownik Języka Polskiego redagowany przez PWN podaje taką oto definicję: pogaństwo: 1. «dla chrześcijan: wyznawanie religii niechrześcijańskiej, szczególnie politeistycznej». 2. «ogół pogan». Nie ma tu jakiejkolwiek sugestii o obraźliwym charakterze tego słowa, nie mówiąc już o wyrazistym stwierdzeniu tego faktu, w praktykowanym przez redakcję Słownika definiowaniu pól semantycznych leksykalnych zasobów języka polskiego.

W konsekwencji powyższego bynajmniej nie rozbijam z trudem skleconej tożsamości narodowej i państwowej Polaków. Skutecznie czyni to kto inny. W tym miejscu muszę jeszcze podkreślić, że ta polska narodowa i państwowa tożsamość – czy to się komuś podoba, czy nie – znalazła urzeczywistnienie w procesie chrystianizacji naszego narodu. Doskonale rozumiał to każdy nasz kolejny wróg: chcąc zdusić polskość, uderzał w Świętą Wiarę Katolicką.

3) Socjotechnicznie inteligentna i politycznie atrakcyjna koncepcja posłużenia się orężem wroga w postaci ” Związku Gmin Wyznania Katolickiego” pachnie jednak czymś zgoła nieokreślenie brzydkim?

Faktem jest bowiem, że hierarchia KK zwalcza aktywnie wszelkie inne zwiazki wyznaniowe ” pogańskie, czyt. słowiańskie” , jak i heretyckie ( protestanckie, hinduistyczne, buddyjskie, new age itd) ; oczywiście nie zwalcza broń boże judaistycznych organizacji wyznaniowych. Hipotetyczne ” Związki Gmin Wyznania Katolickiego”, to jednak de facto coś w rodzaju „rezerwatów katolickich” i dobrowolnego wycofywania sie Polaków z normalnych struktur samorządowo-państwowych i oddawanie ich Żydom i kolaborujacym z nimi zdrajcom narodu polskiego.

Odpowiedź:

Nic bardziej mylnego. Nie wiem, czy Paweł Ziemiński przeanalizował „ustawę o gminach żydowskich”, ich wewnętrzne statuty, czy też empirię funkcjonowania członków tychże gmin w polskiej rzeczywistości. Wydaje się, że uczynił to mocno pobieżnie lub wcale, gdyż wysuwa nieuprawnione wnioski i nie docenia ciężaru gatunkowego „Ustawy o stosunku Państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej”. Wbrew określeniu użytemu przez Pawła Ziemińskiego w tym akcie prawnym w ogóle nie pojawia się słowo „judaizm”. Cała ustawa przepełniona jest rodziną wyrazów pochodzących od słowa „Żyd” (bądź „żyd”). Mamy tu do czynienia z celową dwuznacznością interpretacyjną powstającą na styku narodowości i religii, która jest w konsekwencji gwarantuje tej społeczności wysoki poziom hermetyczności organizacyjnej.

Paweł Ziemiński nie ma także racji twierdząc, że sugerowana przeze mnie kalka ustawowa pozycjonowałaby katolików w czymś w rodzaju socjalnych rezerwatów. Wierzę, że ta niedorzeczność nie wynika ze złej woli mojego adwersarza, ale z emocji nim targających (o tym zdaje się zaświadczać popełniony przez niego błąd ortograficzny w słowie „Bóg” występującym w popularnym związku frazeologicznym). Konstrukcja tego aktu prawnego nikogo nie wyklucza społecznie, nie sytuuje poza obrębem życia wspólnotowego i nie uniemożliwia funkcjonowania w ramach innych struktur o charakterze społeczno-politycznym. Wielowymiarowa aktywność członków gmin żydowskich w zupełności odpiera te bezzasadne zarzuty.

Nie twierdzę, że rzeczą prostą będzie skuteczne przejście ścieżki legislacyjnej i uzyskanie merytorycznie tożsamej ustawy dla społeczności katolickiej. Na tę chwilę dyskutujemy jednak o takim właśnie wzorcu, a to wymaga twardego oparcia się w toczonej polemice o jego literalny zapis. Takiej rzetelności i merytoryczności wymagam od każdego, kto wzywa mnie do publicznej debaty. To warunek sine qua non mojego w niej uczestnictwa.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości