
Przesłuchanie dla Decca Records
Zespół tak bardzo spodobał się Epsteinowi, że zaczął załatwiać im przesłuchania dla firmy płytowej „Decca Records”. Pomimo, że jeszcze nie podpisał formalnej umowy, pracowicie deptał ścieżki, by ściągnąć do Liverpoolu asystenta kierownika działu artystycznego, Mike'a Smitha, by „oczarować” go reakcją jaką wzbudzali Beatelsi podczas występów. Widocznie wrażenie było na tyle dobre, że zostali umówieni 1 stycznia 1962 na przesłuchanie dla wytwórni.
Przesłuchanie zaczęło się o 11:00 w „Decca Studios” na 165 Broadhurst Gardens. Nagrano wtedy 15 piosenek, w tym trzy autorstwa Lennon-McCartney (poniżej oznaczone gwiazdką), choć żadna z tej trójki nie została nagrana w późniejszych czasach przez Beatlesów. Nagrania są znane z wielu bootlegów, choć do dziś brak oficjalnego wydania: „Like Dreamers Do” (*), „The Sheik Of Araby”, „Crying, Waiting, Hoping”, „Take Good Care Of My Baby”, „September in the Rain”, „Three Cool Cats”, „Hello Little Girl” (*), „Love Of The Loved” (*), „Besame Mucho”, „Sure To Fall (In Love With You)”, „Till There Was You”, „Memphis Tennessee”, „To Know Her Is to Love Her”, „Money (That’s What I Want)”, „Searchin'”.

Jak wypadł zespół? W czasie klubowych występów był o niebo bardziej żywiołowy. Do nagrań Brian wybrał spokojniejsze utwory, a nawet typowe rock'n'rolle chłopcy zagrali nadzwyczaj spokojnie. Pomimo to, nawet taki „zachowawczy” zestaw nie zdobył uznania, co więcej do historii przeszedł komentarz Czasy zespołów gitarowych już się skończyły, jakim wytwórnia podobno tłumaczyła odrzucenie Beatlesów. Decyzję tę, wspomogła na pewno forma zespołu. Luźna atmosfera sesji nie sprzyjała koncentracji i zespół zagrał dość niechlujnie.
Mike Smith zgodził się na wydanie zespołowi nagranej taśmy, a o decyzji, czy wytwórnia podejmie współpracę miał poinformować później. Czyli chodziło o typowe „to my zadzwonimy”, bo jeszcze tego samego dnia kontrakt podpisze grupa „Brian Poole and The Tremeloes”, która znikła już w mrokach niepamięci. Zastanawiano się, kto właściwie podjął decyzję o odrzuceniu The Beatles. Przypisuje się ją Dickowi Rowe (szef artystyczny), producentowi Mike'owi Smithowi albo ex-Shadowsowi Tony'emu Meehan (również producent). Kto by to nie był, to pewnie dwa lata później pluł sobie w brodę.
Tego samego dnia Beatlesi wracają do Liverpoolu furgonetką wraz z Neilem Aspinallem, który był kierownikiem organizacyjnym podczas tras koncertowych jak również ich bliskim przyjacielem.
Ale to nie koniec
Pomimo porażki, sesja jednak się przydała. Co prawda 6 lutego Dick Rowe potwierdził Brianowi, że z kontraktu nici, ale przynajmniej przekazał taśmę z przesłuchania. Za kilka dni Brian znów był w Londynie i spotkał wokalistę „Rory Storm and the Hurricanes” Paula Murphy’ego. Ten podał pomysł, by wybrać kilka kawałków z taśmy i zgrać je na płytę demo. Zaproponował nawet studio, gdzie można to zrobić. Tam Briana przyjął niejaki Bob Boast – panowie poznali się już w Hamburgu. Przy przegrywaniu taśmy inżynier dźwięku Jim Foy informuje ich, że w tym samym budynku znajdują się biura firmy wydawniczej „Ardmore & Beechwood”, więc tam może akurat poszukać szczęścia. Sid Colman z owego wydawnictwa oferuje możliwość wydania piosenek, ale prawdę powiedziawszy ich jakość jest taka sobie, więc dzwoni do swego znajomego George'a Martina z EMI, by umówić zespół Briana na jakieś nagrania.
Kończąc tę historyjkę beatelsolodzy wspominają jeszcze, że akurat Martina nie było i telefon odbrała sekretarka mówiąc: Szefa nie ma w biurze, ale jest w studio przy AbbeyRoad. Ciekawe jakie to siły śledcze zatrudnione były przy odtwarzaniu tego ciągu wydarzeń?
Zostawmy jednak problemy śledczych, bo Martin i Epstein spotkali się w końcu 13 lutego.
Wyprzedzając nieco bieg wypadków, owocem tego spotkania było przesłuchanie dla EMI w słynnym studiu przy ulicy Abbey Road. Działo się to 6 czerwca, choć wbrew oczekiwaniom chłopaków nie oznaczało to bynajmniej wydania jakiejś płyty. Nagrano wtedy „Besame Mucho” oraz „Love Me Do”, „P.S. I Love You” i „Ask Me Why”. Co ciekawe Martin nie brał udziału w nagraniach. Sprawdzian został zaliczony pozytywnie, bo dostali w końcu upragniony kontrakt. Już niedługo staną się wręcz gospodarzami tego studia.
Inne tematy w dziale Kultura