
Równolegle do albumu „Beatles For Sale” ukazał się singiel „I Feel Fine”/ „She's a Woman”.
A I Feel Fine
B She's a Woman |
 |
I Feel Fine
Pomimo, że tego dnia nagrano jeszcze połowę płyty „Beatles for Sale”, nie mamy tu do czynienia z wymęczonym utworem z nie wiadomo jaką aranżacją, tylko z rasowym rockowym numerem. Bazowy riff mógł być zainspirowany „Watch Your Step” Bobby Parkera z 1961, który to utwór był nawet grany przez Beatlesów na koncertach w dawnych czasach 1961-62. Pomimo wyraźnego podobieństwa, o plagiacie nie ma mowy, ale ciekawe jest porównanie obu rzeczy:
The Beatles - I Feel Fine
Bobby Parker - Watch Your Step
Wokół tego riffu, granego unisono przez George'a i Johna, oparta była cała kompozycja, napisana głównie przez Lennona – McCartney pomagał nieco przy opracowywaniu harmonii. Dochodzi do tego fenomenalna melodia, chórki i naprawdę dobry refren. Palce lizać.
Piosenka ta przeszła do historii jeszcze z jednego powodu. Tak wspomina to Paul: John miał półpudłówkę Gibsona. Próbował ustawić w niej wzmocnienie przystawek. Zamierzaliśmy właśnie wysłuchać nagrany kawałek, gdy John ustawił się z gitarą naprzeciw wzmacniacza. Do tej pory widzę, jak stoi tam, gdy rozległo się „Wrrrrrrrrrrrr”. Wyrwało nam się: „Co to jest – voodoo?” „Nie to sprzężenie”, „Wow, jakie świetne brzmienie”. Na to George Martin spytał się „Chcecie to nagrać?” „Tak, sądzę, że moglibyśmy tego użyć na początku (piosenki)”. I choć efekt sprzężenia wykorzystywany był od tej pory wielokrotnie przez innych gitarzystów, to nie można odmówić słuszności twierdzenia Johna: To był pierwszy raz, gdy feedback wykorzystano w nagraniu. Studząc jednak dumę Johna, trzeba przyznać, że w tamtym czasie na koncertach The Who i The Kinks sprzęgali sobie to i owo.
She's a Woman
McCartney kilkakrotnie próbował naśladować Little Richarda. Takie miało być „She's a Woman”, wymyślone i nagrane w jeden dzień. Zdaje się mieć jednak bardziej bluesowy wydźwięk. „Korzenny” kawałek, trochę nietypowy jak na Beatlesów, został niezbyt przychylnie przyjęty przez krytykę.
The Beatles - She's a Woman
Nie tylko komercja…
Rola Beatlesów jako prekursorów rocka nie jest dziś zauważana, głownie z powodu percepcji zespołu jako twórców doskonałych melodii. Zobaczmy jednak jak wyglądała chronologia „kultowych” wydawnictw (UK) pierwszej połowy lat 60-tych.
63.03.23 „Twist and Shout” – pierwszy utwór gdzie ekspresja jest ważniejsza od „precyzji”. Podstawową rolę w aranżacji odgrywa ostry motyw gitarowy.
63.11.22 „All My Loving” – pierwsza „nowoczesna” piosenka na Wyspach.
64.02.07 „Long Tall Sally” Kinks – pierwszy singiel grupy. Pomimo, że Kinksi znali wcześniejsze koncertowe wykonania Beatlesów, nagrali tą piosenkę jako pierwsi. Brzmieniowo prezentuje „bardzo wczesne” lata 60-te, choć w chórkach zespół wyraźnie odcisnął swoje piętno.
64.03.20 „You Can't Do That” – kompletny hit w pełni rockowy. Tą drogą będą podążać inne grupy należące do awangardy rocka.
64.04.16 „The Rolling Stones” (pierwszy album) – Płyta, pokazuje fascynację amerykańskim bluesem i jest najważniejszym wówczas produktem, wśród sporej grupy zespołów, które źródła swojej muzyki lokowały głębiej niż ich koledzy z nurtu Mersey. Tekstowo Stonesi odkrywali brutalne słowa czarnych bluesmanów, stanowiąc wyraźną przeciwwagę do beatlesowskiego „Chciałbym trzymać cię za rękę, wiesz co mam na myśli”.
64.06.10 „A Hard Days Night” – płyta i piosenka stanowiąca najoryginalniejszy i najnowocześniejszy produkt w dotychczasowej historii muzyki rock'n'rollowej.
64.06.19 „Long Tall Sally” – porównując z wykonaniem Kinksów, słychać różnicę. Beatlesi są wyraźnie ostrzejsi.
64.08.04 „You Really Got Me” Kinks – utwór legenda. Według niektórych krytyków to pierwszy utwór oparty na prawdziwym riffie.
The Kinks - You Really Got Me
64.11.27 „I Feel Fine” – twórcza adaptacja rhythm’n’bluesa.
65.01.15 „I Can't Explainin” The Who – pierwszy singiel The Who.
65.05.27 „Satisfaction” – kolejny kamień milowy. Tym razem w wykonaniu Stonesów. Mamy „gniewny” tekst i aranżację podporządkowaną rytmowi. Przesłanie „nie mam satysfakcji” czyli hymn niemocy, stał się jednym z wyróżników rocka.
65.11.05 „My Generation” The Who – kolejna legenda. Pierwszy album, zawierał rozmaite piosenki, również tytułową, która umieściła grupę w każdej encyklopedii rocka. Nie tylko brzmienie stanowi o nowatorstwie. Teskt o „moim pokoleniu” nie ma odpowiedników w twórczości Bitelsów.
The Who - My Generation
Jak widać, a raczej słychać, trudno oceniać grupę z Liverpoolu jako sweetaśny boysband dla panienek, przynajmniej jeśli chodzi o muzykę, aranżację czy osiągane brzmienia. Ciekawe jest to, że Beatlesi w tym czasie nie mieli raczej ambicji wytaczać nowych nurtów. Główny cel jaki im przyświecał, to… popularność. Po prostu chcieli być gwiazdami rock'n'rolla. I byli.
Inne tematy w dziale Kultura