Zajtenberg Zajtenberg
321
BLOG

Revolver - LP (32)

Zajtenberg Zajtenberg Kultura Obserwuj notkę 0

5 sierpnia ukazała się duża płyta. Początkowo miała nosić tytuł „Abracadabra”, i zdaje się to byłaby dobra nazwa. Krążek wyprzedza konkurencję i ustawia zespół na pierwszym miejscu wśród wykonawców pop-rockowych. Stan taki, moim zdaniem miał miejsce przy wydaniu „A Hard Days Night”. Wyraźnie słychać, że chłopcy poszukują. I to zarówno przy pisaniu tekstów jak i tworzeniu muzyki. Gdyby przyszło krótko scharakteryzować ich dzieło, to nasuwają się dwa przymiotniki: rockowa i eksperymentalna.

A   
1. Taxman
2. Eleanor Rigby
3. I'm Only Sleeping
4. Love You To
5. Here, There And Everywhere
6. Yellow Submarine
7. She Said, She Said

   B
1. Good Day Sunshine
2. And Your Bird Can Sing
3. For No One
4. Dr. Robert
5. I Want To Tell You
6. Got To Get You Into My Life
7. Tomorrow Never Knows

Pomimo nowatorstwa jest odbierana raczej jako kontynuacja „Roubber Soul” a nie świadectwo przełomu. Na tzw „czerwony album”, będący swoistą wizytówką zespołu, trafiły tylko dwie piosenki z „Revolver”, zresztą nieszczególnie reprezentatywne. Można powiedzieć, że jest krążek słabo przyswojony przez popkulturę, choćby w odróżnieniu od „Sierżanta Pieprza”.

Projekt graficzny

Oryginalna, bo bez zwyczajowego zdjęcia zespołu, okładka została wykonana przez Klausa Voormana,  znajomego jeszcze z Hamburga. Projekt oparty był o rysunek w który wklejono kilkanaście fotografii Johna, Paula, George’a i Ringa. Wśród włosów Harrisona pojawia się również zdjęcie autora. Przemysł muzyczny docenił klasę projektu i Voorman dostał za ten projekt nagrodę Grammy za najlepszą okładkę roku 1966.


Fazy powstawania projektu

Płyta…

…jak napisałem jest wyjątkowa. Podstawowy trzon płyty stanowią utwory rockowe, choćby otwierający krążek „Taxman” George’a Harrisona. Jedna z rozmów z urzędnikiem skarbówki Harrison, zrobiła na nim takie wrażenie, że aż napisał piosenkę o podatkach. Wymienił w tekście znane osoby publiczne: „Mr. Wilson” to premier Harold Wilson, a „Mr. Heath” szef Partii Konserwatywnej Edward Heath. Solo na gitarze gra… Paul i chyba trochę szkoda, że to on. Charakterystyczne odliczanie dołożono już po nagraniu całości, ze względu na to, że był to pierwszy numer na płycie. 

Po ostrym wejściu pora na eksperyment Paula: „Eleanor Rigby”. Według Johna to Jane Asher, miała zwrócić McCartneya na Vivaldiego, którego twórczość stanowiła inspirację do napisania utworu – gra tam skład dwóch kwartetów smyczkowych, zaaranżowany przez Martina. Beatlesi dali tylko głos (trzeba uczciwie przyznać, że zgranie chórków w stereo jest koszmarne). Podobny eksperyment Paul zafunduje sobie przy nagrywaniu „Good Day Sunshine”, wróćmy jednak do pani Eleonory.

Tekst opowiada o samotności. Tak Paul wspomina pisanie: Siedziałem przy pianinie i myślałem o (piosence). Miałem już kilka pierwszych dźwięków i to imię pojawiło się w mojej głowie… „Daisy Hawkins picks up the rice in the church”. (…) Nie mogłem wymyśleć nic więcej, więc odłożyłem to do następnego dnia. Wtedy pojawiły się „Father McCartney” i „all the lonely people”. Pomyślałem jednak, że ludzie być może skojarzą go z moim tatą siedzącym i cerującym skarpetki. Wziąłem więc książkę telefoniczną i znalazłem nazwisko „McKenzie”.

YouTube:The Beatles - Eleanor Rigby

Potem następuje powrót do tradycyjnego, rockowego instrumentarium, choć „I'm Only Sleeping” to spokojny utwór. Leniwy i mglisty nastrój tekstu, sugeruje, że opisywał stan po marihuanie – siedzę sobie spokojnie, wszystko jest proste, tylko inni za czymś wciąż gonią. Tym bardziej, że George, dołożył sporo partii gitar granych „od tyłu” co wzmacnia przekaz. Mimo tych interpretacji trzeba uczciwie powiedzieć, że Lennon był wtedy tak leniwy, że mógł nie opuszczać łóżka całe dnie, tylko spał albo oglądał telewizję i napisał o tym piosenkę.

Jak przekładaniec, to przekładaniec. Pora na George'a i jego „hinduską” „Love You Too”. Na sitarze grał już całkiem, całkiem, a oprócz niego mamy muzyków sesyjnych z tradycyjnymi indyjskimi instrumentami i Ringo z tamburynem. 

„Revolver” to również płyta, gdzie po raz pierwszy kompozytorski talent McCartneya objawił się mocniej niż dotychczasowego lidera czyli Lennona. Umieszcza on na krążku dwie fenomenalne kompozycje czyli „Here, There And Everywhere” oraz „For No One”. Przy obu można doszukiwać się wpływu „Pet Sound”, obie zadziwiają melodią. Ta druga okraszona solo na francuskim rożku, na którym grał Alan Civil. I tą chciałem zaproponować do wysłuchania.

YouTube:The Beatles - For No One

Kolejny hit Paula to Ringo-track czyli „Yellow Submarine”. Pierwotnie miała być to piosenka dla dzieci i taką w zasadzie jest. Zespół i znajomi – Donovan, Mal Evans, Neil Aspinall, George Martin, Geoff Emerick i Patti Harrison – nieźle się bawili przy jej nagrywaniu, gdzie słyszymy pluskanie, zaimprowizowany dialog załogi statku czy wreszcie orkiestrę dętą. Piosenka ta jeszcze zostanie wspomniana w jednej z przyszłych notek.

Lennonowe „She Said She Said” opowiada o pierwszych doświadczeniach Johna z LSD, w trakcie wspólnej narkotykowej „sesji” Lennona, Harrisona i aktora Petera Fondy. Kiedy Georgowi zrobiło się niedobrze i powiedział, że za chwilę umrze, Fonda pocieszył go, Nie martw się, wiem jak to jest być umarłym. Fonda, mając 10 lat,  przypadkowo postrzelił się i rzeczywiście był bliski śmierci. Fraza „I know what it's like to be dead” natchnęła Lennona do napisania piosenki.

Utwór jest ostry, ambitnie napisany ze zmianami rytmu i skomplikowanymi partiami perkusji. W trakcie nagrywania doszło do ostrego spięcia w zespole – po skończeniu nagrań Martin miał dość i rzekł: W porządku chłopcy, teraz idę odpocząć.

YouTube:The Beatles - She Said She Said

Podobne brzmienia prezentuje „And Your Bird Can Sing”. Poniekąd jest to „tylko” szkic piosenki: Lennon bardzo krytycznie odnosił się do tekstu, mówiąc, że jest to próbna wersja, zawierająca przypadkowe słowa, wzbogacona o kilka psychodelicznych zwrotów dla nadania nastroju i poprawiona na tyle, żeby coś znaczyła. Mimo to ten gitarowy i ostry kawałek ma wyjątkowe zadatki na melodyjny przebój, choć takowym się nie stał. Gitarowy dwugłos (zdaje się jedyny taki u Beatlesów) zagrali Paul i George.

„Dr. Robert” Lennona też jest numerem rockowym. Opowiada pewnie o dilerze narkotyków Robercie Freymannie. „Obsługiwał” on bogatych klientów aplikując im głównie amfetaminę. Co prawda w tekście nie ma jawnych odniesień do narkotyków, ale pomiędzy wierszami widać je wyraźnie: „Day or night he'll be there anytime at all” – doktor ci pomoże o każdej porze. Paul troszkę inaczej relacjonuje skąd wziął się temat utworu: John i ja wpadliśmy na bardzo zabawny pomysł – bajkowy doktor, który wyprowadza cię z kłopotów podając  tabletki.

Harrison, zaczął płytę na rockowo a pod koniec pochwalił się dobrym riffem w „I Want To Tell You”. Ten trochę nerwowy i pokręcony kawałek jak najbardziej pasuje do całości. Słowa są o lawinie myśli, które są zbyt trudne do zapisania, powiedzenia lub przekazania.

Przedostatni utwór znów wychodzi poza prosty schemat beatowych kompozycji. Zrobiliśmy nasze wydanie brzmienia „Tamla Motown” – mówił John. Sekcja dęta (znów koszmarne stereo!) jest znakiem rozpoznawczym piosenki. Paul, przy jej pisaniu starał się uzyskać brzmienie amerykańskich zespołów soulowych. Co ciekawe, dekadę później, kompozycja została składnie odświeżona przez „Earth Wind and Fire” i doskonale zmieściła się w modnym ówcześnie disco. A tekst? Nie oszukujmy się, opowiada o marihuanie: „odkąd się pojawiłaś, nie mogę bez ciebie żyć”.

Finał płyty to wyjątkowe „Tomorrow Never Knows” – kompletna awangarda w świecie poprocka. Lennon przyniósł do studia pomysł na nagranie. Tekst zawierał głównie cytaty z  „Tybetańskiej Księgi Zmarłych”. Jeśli chodzi o brzmienie to John wyobrażał sobie to tak: Ma to brzmieć, jakby Dalajlama śpiewał z najwyższej góry, a zarazem tak, by mój głos był zrozumiały. W tle chciałbym słyszeć śpiew tysiąca tybetańskich mnichów. Przepuszczono więc głos Johna przez tzw. Leslie speaker. Ringo sprężył się grając „połamane”, transowe rytmy, George oprócz gitary uruchomił sitar, ale to dzięki Paulowi kawałek nabiera wyjątkowego znaczenia. Bo to właśnie McCartney wziął na siebie dobór taśm, i efektów zapewniających „kosmiczne” i „ptakopodobne” dźwięki.

YouTube:The Beatles - Tomorrow Never Knows

„Tomorrow Never Knows” wyraźnie pokazuje, że okrzyknięty nowością „Sierżant Pieprz” był logiczną kontynuacją doświadczeń jakie chłopcy zdobyli przy „Revolwerze”.

Zajtenberg
O mnie Zajtenberg

Amator muzyki "młodzieżowej" i fizyki. Obie te rzeczy wspominam na blogu, choć interesuję się i wieloma innymi. Tematycznie: | Spis notek z fizyki | Notki o mechanice kwantowej | Do ściągnięcia: | Wypiski o fizyce (pdf) | Historia The Beatles (pdf)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura