Zajtenberg Zajtenberg
468
BLOG

Posłuchajmy Sierżanta Pieprza (37)

Zajtenberg Zajtenberg Kultura Obserwuj notkę 0

the beatles 37

Tyle się rozpisałem o otoczce płyty i zastosowanych nowościach, że nie starczyło czasu na odsłuchanie choćby większej dawki muzyki. Pora nadrobić tę zaległość.

Lucy In The Sky With Diamonds

Płyta generalnie była dziełem Paula, John napisał na nią jedynie trzy i pół piosenki, wśród nich kolorową opowieść o Lucy. Tytuł dla wielu był tylko lekko zakamuflowaną pochwałą LSD: Po polsku brzmiałby pewnie Lucy Skrzy się Diamentami. Ale, mimo że płyta rzeczywiście powstawała przy wsparciu różnych „kwasowych dopalaczy” to jednak geneza tego jej fragmentu była zdecydowanie niewinna, a przynajmniej tak utrzymują Beatelsi. Oto, co kiedyś powiedział na jej temat Ringo Starr: Byłem akurat z Johnem, gdy Julian (jego synek) przyniósł mu swój dziecięcy, taki zwariowany rysunek. John zapytał: „A co to jest?”. Julian odpowiedział: „To jest Lucy na niebie z diamentami”. John natychmiast wziął się do pracy. Ale jakoś trudno w to uwierzyć.

namalowane LSD
Obrazek Juliana (jak to się stało, że zachowal się do dziś?)

Kompozycja z mieszanym metrum: 3/4 dla zwrotki i 4/4 w refrenie, aranżacja mocno dopracowana: głęboko przetworzone brzmienia gitary i organów, a do tego sitar George'a. Efekt trochę psuje ciut banalny refren, szczególnie, że tamto brzmienie organów dziś strasznie się osłuchało i robi raczej wrażenie taniochy. Tym bardziej dziwne, że w innych miejscach, muzycy i producent sporo się napracowali by uzyskać wrażenie muzycznej mgiełki.

No i tekst. Zamiast streszczać oddam głos Wojciechowi Mannowi: „Lucy In the Sky With Diamonds” to (…) legenda, przepiękna w swojej jasnej poetyckiej wizji. Ten tekst, mimo lekkiej odlotowości, sam układa się w najwygodniejszym dla siebie miejscu w głowie i bawi się z nami w kotka i myszkę. A jeszcze do tego wydaje się taki prosty, że nic, tylko usiąść i samodzielnie napisać jeszcze z 17 takich. Albo i 20.

YouTube:The Beatles - Lucy in the Sky with Diamonds

When I’m Sixty-Four

Zdaje się najstarszy utwór w repertuarze. Napisałem tę melodię mniej więcej w wieku 15 lat. Zdaje się, że było to na domowym pianinie (…). Było to coś w rodzaju kabaretowej melodii. mówił Paul. Instrumentarium wzbogacone zostało udziałem muzyków sesyjnych grających na na dwóch klarnetach oraz na klarnecie basowym, nadające dixielandowy klimat. Słyszymy tam  również wiolonczelę i dzwony rurowe. Aranżacja Martina „retro” tak się spodobała Paulowi, że od tej pory na każdej płycie znajdziemy utwór podobny w stylu.

Przypomnijmy jeszcze (prorocze?) słowa Johna z roku 80: Są rzeczy o których nigdy nie myślę, a ta piosenka do takich właśnie należy. Natomiast jeśli chodzi o Paula, to jego dzieci i wnuki w 2006 nagrały w studiu Abbey Road swoją wersję słynnego przeboju „When I’m 64” właśnie z okazji jego 64-tych urodzin.

YouTube:The Beatles - When I'm 64

Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band – Reprise

Piosenka powitalna kończy również płytę. Takie rozwiązanie zaproponował Neil Aspinall. Troszeczkę różniła się słowami, miała szybsze tempo i ostrzejsze brzmienie, które zainspirowane było graniem Hendriksa (ówcześnie Londyńczyk). No i staje się rzecz ciekawa: trzy dni po wydaniu płyty owy Hendrix swój koncert rozpoczyna od tej właśnie piosenki, co jeszcze raz potwierdza tezę o spójności brytyjskiego środowiska muzycznego.

YouTube:Jimi Hendrix - Sgt. Pepper’s...

YouTube:The Beatles - Sgt. Pepper’s...

Po tym finale pora jeszcze na bis czyli monumentalne dzieło „Day In The Life”, przez ówczesnych krytyków nazywane szczytowym osiągnięciem muzyki pop.

Zespół w studio

Day In The Life

Jak już pisałem w poprzedniej notce – przegląd prasy. John czytał sobie „The Daily Mail” z 17 stycznia 1967 i znalazł tam wśród rozmaitych informacji artykuł o stanie dróg w hrabstwie Lancashire i notkę o śmierci Tary Browne. Chodzi o młodego bogacza, który jechał za szybko, stracił kontrolę nad pojazdem i się zabił. Wyszła z tego nastrojowa piosenka

McCartney napisał środkową części piosenki, opisującej codzienny pośpiech, a właściwie drogę do szkoły: To było przypomnienie jak wbiegało się na ulicę, wskakiwało do autobusu, wypalało papierosa i szło do klasy… To wspomnienie moich szkolnych czasów.

Piosenkę okraszono udziałem orkiestry, której udział przepoczwarza się z „typowego” przygrywania do chaotycznego kakofonicznego jazgotu, który eksploduje w finale do… fortepianowego akordu. To Lennon, McCartney i Mal Evans łupnęli w klawisze, a dźwięk „wydłużono” na tyle na ile pozwalała ówczesna technika czyli do 42 sekund. W sumie na nagranie tej jednej piosenki poświęcono 34 godziny.

Opisywany kawałek umieszczono na końcu albumu. No prawie na końcu, bo cisza, po wybrzmieniu akordu „zawierała” dźwięk o częstotliwości 15 kHz (niektóre źródła podają 20 kHz), normalnie niesłyszalny przez ludzi, ale słyszalny dla psów. Taki psi podarunek, zakładając, że ówczesny sprzęt audio mógłby taką częstotliwość wygenerować. Po owej „głośniej ciszy”, gdy igła gramofonu zjeżdżała już do końca, na „ostatnim” koncentrycznym rowku, czekało na nią kilka sekund przypadkowo posklejanych słów. Powtarzały się w kółko (po dłuższym czasie brzmi to denerwująco) aż słuchacz nie wyłączył gramofonu. To samo na płycie CD, to już zupełnie nie to samo ☺.

YouTube:The Beatles - Day In The Life

Podsumowanie

Dziś czar „Sierżanta Pieprza” nieco się już ulotnił. Pop i rock wchodziły w koligacje już tak nieprawdopodobne, że ówczesne nowości wydają się dziś przebrzmiałe, a eklektyzm raczej razi niż zachwyca. Osłuchany fan raczej zapyta się jakie atrakcyjne melodie znajdzie na płycie, niż to jakie wrażenie wywarła ona na starszym wujku czy młodszym dziadku. Mimo to płyta ta już na zawsze zostanie symbolem kolorowych lat 60-tych.

Zajtenberg
O mnie Zajtenberg

Amator muzyki "młodzieżowej" i fizyki. Obie te rzeczy wspominam na blogu, choć interesuję się i wieloma innymi. Tematycznie: | Spis notek z fizyki | Notki o mechanice kwantowej | Do ściągnięcia: | Wypiski o fizyce (pdf) | Historia The Beatles (pdf)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura