Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1010
BLOG

Zełenski i Verhofstadt już w jednym stoją domku

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

Stała się rzecz ciekawa, choć nie specjalnie zaskakująca: partia prezydenta Ukrainy, Sługa Narodu, została przyjęta do liberalnej partii ALDE. Dlaczego ten ruch Władimira Zełeńskiego nie budzi zdziwienia? Nie budzi, gdyż już od 28 lutego 2022 roku Sługa Narodu miała status partii stowarzyszonej z ALDE. Twarzą, która najbardziej może kojarzyć się w Polsce z ALDE jest Guy Verhofstadt. Z polskich partii politycznych do ALDE należały np. demokraci.pl (krąg towarzyski Władysława Frasyniuka) czy też Nowoczesna. 

Nie wchodząc w szczegóły ująłbym to tak: jeżeli ALDE nie chcielibyśmy nazywać partią o zacięciu antypolskim to nazwijmy ją partią raz, że negatywnie nastawioną wobec obecnej władzy w Polsce a dwa partią należącą do europejskiego mainstreamu.

W tym, co napisałem nie ma, w moim odczuciu, żadnej krytyki decyzji podjętej przez ukraińską Sługę Narodu. Obecne elity polityczne Ukrainy uznały zapewne,  że to jest o wiele bardziej korzystne dla interesu państwa ukraińskiego - korzystne, gdyż być może bardziej przybliżyć moment wejścia Ukrainy do struktur EU. Z pewnością ci, którzy widzą nadaktywność zabiegania o sprawy ukraińskie ze strony polskich ambasadorów w osobach m.in. Prezydenta RP A. Dudy czy też premiera M. Morawieckiego mogą poczuć lekkie uczucie zawodu, ale...

Ale może tak być, że Sługa Narodu jest sługą dla własnego a nie cudzego narodu...

Ale można powiedzieć i to jest dla mnie clou: cóż taka jest polityka. Ale cóż takie powiedzenie naprawdę znaczy: otóż nic odkrywczego i to samo, co zawsze od wieków zaś poniższy cytat z powieści M. Puzo pt. "Ojciec chrzestny" wyraża to krótko i perfekcyjnie: "To nic osobistego, Sonny. To czysty biznes". A w biznesie emocje nic nie znaczą poza tym wypadkiem, gdy biznes polega na zarabianiu na emocjach. 

Polityka, w wydaniu praktycznym, nie zostawia wiele miejsca na pielęgnowanie takiej kategorii moralnej do jakiej zaliczyć można wdzięczność. Większość miejsca zajmuje natomiast pragmatyzm i utylitaryzm,  w tym potocznym rozumieniu, odpowiadający na niewdzięczne pytania typu: a co mi się bardziej opłaca? a co możesz mi zabrać? Stąd,  niezależnie od mojego stosunku do Ukrainy, nie opierałbym budowy relacji polsko - ukraińskich na tym, że Ukraina będzie nam realnie politycznie wdzięczna i z tej wdzięczności będzie przyjazna dla polskich interesów czyli np. Polska w polityce zagranicznej będzie na pierwszym planie a zatem przed Niemcami i Francją. Ukraińska elita polityczna, czego wiele osób w RP nie chce lub nie umie wziąć pod uwagę, może zupełnie inaczej odbierać dobrowolne i ponadwymiarowe zaangażowanie Polski w sprawy ukraińskie. Inaczej czyli jak? Na przykład tak: to, co zrobiła i robi Polska jest absolutnie w jej interesie (inaczej by tego nie robiła) toteż realnie nie ma uzasadnionych powodów do odwdzięczania się jej. Podziękowania i gorące słowa pod adresem Polski mogą być zwykłą dyplomatyczną kurtuazją z której nie będzie zbyt wielu konkretów i na tę chwilę de facto ich nie ma. Chyba, że za taki uznamy zwolnienie z aresztu lwów we Lwowie aczkolwiek dla mnie jest to li tylko dyplomatyczna uprzejmość ukraińskiej strony. Wobec bowiem takiej pomocy od Polaków i takiego oddania rządu polskiego dla Ukrainy wypadało jednak władzom ukraińskim coś zrobić a zatem zrobiono to, co kosztuje niewiele, ale za to pozytywnie stymuluje emocje proukraińskie w Polsce,  w tym w budowaniu przekonania, że nastąpił przełom w dziejach polsko-ukraińskich.

Generalnie: ta nadzieja, oczekiwanie a wręcz niezdrowe pobudzenie, że my z Ukrainą zwojujemy Europę, bo stworzymy sojusz i mocarstwo konkurencyjne wobec Niemiec czy Francji do którego dołączy zaraz Litwa i Łotwa bardziej kojarzy mi się z taką płomienną naiwnością, którą może mieć podlotek lub panienka aniżeli z realizmem politycznym (kto może w Europie więcej, z kim warto trzymać, kto kontroluje rozdział pieniędzy w UE). Niektórzy z Polaków założyli różowe okulary i widzą przyszłość w takich barwach - oto na ich oczach wstaje z grobu Rzeczpospolita Obojga Narodów. Dodam: podkoloryzowana i wyidealizowana. Nie ma tam pamięci o rzezi w Humaniu (jakże zresztą zbrodnie w Humaniu swoim okrucieństwem przypominają te poźniejsze z Wołynia; warto przeczytać zresztą "Hajdamaków" Tarasa Szewczenki, aby zrozumieć poziom stanu nienawiści do polskości - "I jak my z nożami / Z nożami świętymi / I z ojcem Maksymem / W tę noc pohulamy / Lachów pohajdamy / I tak pohulamy / By piekło się śmiało" ) czy też liście Bohdana Chmienickiego do cara Aleksija w którym chwali się pokonaniem Polaków oraz prosi o roztoczenie opieki nad kozakami zaporoskimi przez rosyjskie imperium...

Taki sam proces idealizacji, co gorsza, dokonuje się w obrazie współczesnego Ukraińca i puszcza się w niepamięć to, co mogłoby spowodować rysy i pęknięcia na nim. Państwowy kult Bandery - ależ nie mówmy o tym, to jest jakiś poboczny problem. Rzeź na Wołyniu - przemilczmy ten niewygodny stronie ukraińskiej temat, to nie jest ten czas,  aby absorbować nim Ukraińców. Poczeka. Dyskryminujące działania wobec polskiej mniejszości - to było przecież tak dawno, zaledwie 100 dni temu. "Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi, jeszcze Polak Ukraińcowi buty czyścić musi" - czy to napisano w roku 1943? Nie, to są słowa napisane w 2015 roku przez młodą Ukrainkę, która przyłączyła się do podziwianego przez jakąś część Polaków batalionu Azow. Te same słowa były wykrzykiwane przez Ukraińców w Przemyślu w 2016 roku. Zderzenie wyidealizowanego obrazu z rzeczywistością będzie, wcześniej czy później,  przykrym i bolesnym doświadczeniem.  Czy będę komuś współczuł? Nie. Na pewno. W końcu chcącemu nie dzieje się krzywda.

W gruncie rzeczy bowiem istnieje po stronie polskiej pewne dość ważne nieporozumienie tak, co do Ukraińców jak i Rosjan. W stosunku do tych ostatnich  jak i niedawno całkiem do tych pierwszych mieliśmy duże poczucie wyższości. W każdym lub prawie aspekcie. Natomiast w mojej ocenie, w takim szerszym spojrzeniu na tę kwestię,  polityczne elity rosyjskie jak i ukraińskie mają bardzo wysokie poczucie własnej wartości, co w efekcie przekłada się na mocnym zaangażowaniu w to, co sprzyja ich interesom i ignorowaniu tego, co dla tych interesów jest tylko zbędnym ozdobnikiem. Jeżeli wziąć pod uwagę to, że Ukraina jest w iście tragicznym położeniu to zachowanie ich polityków (łącznie z ambasadorem Ukrainy w Warszawie) w stosunku do innych krajów jest zuchwałe, bezszczelne, odważne. Czy to tylko i wyłącznie kwestia desperacji będącej pochodną trwającej wojny z Rosją w jakiej perspektywa pokonania Rosji jest nikła i to od początku? Nie sądzę. Wedle mnie jest to olbrzymie poczucie dumy, poczucie własnej ważności. I jest dla mnie oczywiste, że gdyby ofiarami zbrodni ludobójstwa na Wołyniu byli Ukraińcy to Ukraina nigdy nie przeszłaby nad tym do porządku dziennego i nie pogodziłaby się z takim stanem rzeczy na jaki Polska zgadza się. Tu wystarczy tylko przywołać dążenie Ukrainy do upamiętnienia członków organizacji UPA w Polsce,  pomimo Wołynia, bo to byli Ukraińcy i to jest dziedzictwo historyczne pamięci ukraińskiej wspólnoty. Mogę je krytykować, może mnie czasem drażnić bezczelność żądań Ukrainy, ale... Ale także zazdroszczę, co niekiedy skłania mnie do wniosku, że polonizacji wymagają przede wszystkim i w pierwszej kolejności politycy z Polski. Bez znaczenia z jakiej są partii politycznej. 

W każdym razie, moim zdaniem, gdyby Ukraina była w EU i gdyby korzystne było dla niej być przeciw Polsce to byłaby niezależnie od tego, co Polska zrobiła dla Ukrainy w roku wojny z Rosją. Wdzięczność jest ulotna a w polityce niepraktyczna i rzadko stosowana. 

Tak, po prostu Polakom jak i politykom z Polski z trudem przychodzi rozumieć,  że polityka jest to gra w interesy własne a nie cudze. Grać w tę grę nie potrafimy. Wymowny jest tu przykład następujący: EU ustaliła 6 pakiet sankcji wymierzony w Rosję a my wyciągamy do Czechów pomocną dłoń, gdy chodzi o LNG, bo dostawy gazu do Czech w 90 procentach pochodzą, jak dotąd, z Rosji.. Jak najbardziej chętnie pomożemy i Czechom... Ale... Zaraz, zaraz a Turów - ile to Polakow kosztowało - pół miliarda zlotych czy więcej? 

Ech... Ad rem Sługi Narodu... Polacy proukraińscy (to tę grupę szczególnie drażni przypominanie wołyńskiego ludobójstwa) bardziej gotowi byliby uwierzyć w to, Władimir Zełeński wszedł do ALDE,  aby działać jak Konrad Wallenrod i zniszczyć antypolskość od środka aniżeli w to, że w interesy polityczne Polski i Ukrainy to jednak inne interesy. 

Ps. Wrócę na chwilę do wspomnianej wcześniej rzezi humańskiej, gdyż jest czymś niesamowitym to, że niewiele osób o niej wie i pamięta... W ciągu jednego dnia (tak, jednego) Ukraińcy w Humaniu zabili 20 tys. Polaków i Żydów. Oszczędzę opisu. Istotne jest to natomiast to, że obecna Ukraina pozytywnie odnosi się do tego, co było dziełem Maksyma Żelezniaka i popierających go Ukraińców. Jakby na ironię i drwinę z ofiar rzezi ogromny pomnik Żelezniaka stoi właśnie w Humaniu. Stoi od 2015 roku. O Maksymie Żelezniaku wspomina oryginalny tekst hymnu Ukrainy napisany przez Pawło Czybyński - Maksym wzywa w nim z grobu Ukraińców do świętej pracy a czym była ta święta praca jak nie rżnięciem Lachów i Żydów. Można powiedzieć to jest historia. I teraz: zależy dla kogo. W 2009 roku browar „Lwowskie Piwo” (koncern Carlsberg) zamówił reklamę, w której gloryfikowano kozaków, wieszających na jednej szubienicy Żyda, Polaka i psa z podpisem „Żyd, Lach i sobaka – wse wira odnaka”. Reklamę wyprodukowano i emitowano.  A dlaczego ten podpis? Bo taki właśnie napis dawano na szubienicach na jakich kołysał się trup Polaka czy Żyda wówczas, gdy Maksym Żelezniak był zajęty swoją świętą pracą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka