To, co powiedział Grzegorz Braun w trakcie debaty kandydatów na prezydenta RP zorganizowanej przed redakcję Super Expressu ujawniło całą głębię polskiej politycznej niedojrzałości. Niedojrzałości i strachów pętających języki przed wolnością wypowiedzi.
Czyż nie jesteśmy nowocześni? Czy nie jesteśmy już wystarczająco uodpornieni na każde obrazoburstwo po 36 latach liberalnej edukacji?
Stare trupy
Czyż nie przechodzimy do porządku dziennego nad słowami Anny Żukowskiej nazywającej ofiary rzezi wołyńskiej starymi trupami? Ot, to tylko opinia. Jeszcze jedna. Mniej lub bardziej uzasadniona lub zupełnie nieuzasadniona. Czyż nie jest to publiczne znieważanie? Och, nie przesadzajmy tylko z tym neurotycznym i przewrażliwionym polskim patriotyzmem.
Polak to świnia
Czyż nie przechodzimy bez większej urazy nad słowami Czesława Miłosza, który - in gremio - oświadcza, że Polak musi być świnią, ponieważ Polakiem się urodził? W końcu jesteśmy tak wspaniałomyślni dla tego Litwina i kosmopolity uwielbianego przez lewicowe elity, że fundujemy mu miejsce pochówku na Skałce obok Jana Długosza, Adama Asnyka czy też Józefa Kraszewskiego. Tak wspaniałomyślni, ze w swoim perwersyjnym masochizmie rok 2024 ustanawiamy, poprzez Senat RP, Rokiem Miłosza. A przecież Miłosz w gruncie rzeczy lubił tych Polaków, którzy Polaków nie lubili i dlatego świetnie się czuł w towarzystwie otaczającym Adama Michnika. I notabene - vice versa.
Wyzwalający się polscy naziści
Czyż nie jesteśmy bezlitosnymi krytykami każdej polskiej świętości i każdą z nich jesteśmy gotowi nie tylko "odbrązowić", ale i zrzucić z piedestału oraz splugawić? I czerpiemy z tego - to trzeba to ze smutkiem przyznać - jakąś nieokreśloną psychotyczną przyjemność. W ten sposób - chyba - następuje wyzwolenie się z polskości i budowa iluzorycznego poczucia wyższości. W atakowaniu Powstania Warszawskiego niektórzy z nas idą tak daleko, że odnieść można wrażenie, że to nie Niemcy byli okupantami i zniszczyli Warszawę, ale że zrobili to własnymi rękami powstańcy. I korona nam przy tym z głowy nie spada, bo uwielbiamy się szmacić i do tego nas pilnie przyuczano od 36 lat. Jakimż to przedmiotem drwin pomieszanych z oburzeniem były reparacje od Niemiec - czyż nie? Tak jakby chodziło o zupełnie inny i zupełnie obcy kraj oraz o zupełnie inny i zupełnie obcy naród. Czy nie przeszliśmy z wystarczającą obojętnością nad słowami Barbary Nowackiej o polskich nazistach budujących obozy masowej zagłady dla Żydów? Przejęzyczenie? Freudowskie? Niemniej za przejęzyczenia karać się nie będzie. Tak to ujął Donald Tusk. Cóż, jeszcze wtedy nie był liberałem przezornie, około wyborczo, nawróconym na nacjonalizm gospodarczy.... Polski nacjonalizm dodam. A to nie brzmi dobrze :).
Czyż nie uwolniliśmy lub jesteśmy uwalniani z wielowiekowych okowów wstecznictwa, gdzie ze względu na wąskie horyzonty poznawcze haniebnie uważano, że płeć jest ograniczona do kobiety i mężczyzny? Dziś mamy ponoć ich aż 56 a na pewno nie powiedziano jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa. Jakie jednak bogactwo różnorodności! Tylko przebierać i wybierać.
Czyż...
Cóż - przecież nie jesteśmy już tak pruderyjni i drobnomieszczańscy, prawie wyzwalamy się z obskuranckiego katolicyzmu (pojęcie Polak-katolik dawno już utraciło swój sens - w tym może ten najistotniejszy - statystyczny, co widzimy każdej niedzieli). Wszystko już uchodzi. Nawet zabójstwo dziecka - bo okazuje się, że najbardziej winni są ci, którzy nazywają rzecz po imieniu i nie brną w eufemizmy.
Wszystko już uchodzi.
Prawie.
Tabu
Bo jednak słowa o żonkilu nie przejdą. Niemal natychmiast określono je jako skandaliczne. Szokujące. Wymagające i to najlepiej w trybie ekstraordynaryjnym uruchomienia postępowania karnego w trakcie, którego ich autor zostałby skazany przynajmniej na infamię. Tak, wśród tylu świętości, które można szargać i drwić z nich jest świętość, która temu uniwersalnemu prawu nie podlega. To prawdziwe narodowe tabu, choć dotyczy obcego narodu. Tabu przy jakim jednoczy się cała klasa - prawie - polityczna w Polsce, czego dowiodła choćby strażacka akcja Grzegorza Brauna. Tabu, które jest jedynym powodem dla którego nie przeprowadzono ekshumacji w Jedwabnym. Bo innego - ani faktycznego ani prawnego - m. zdaniem nie ma. Po co znać prawdę skoro niepewność co do prawdy jest wystarczająca?
Skąd zatem pojawiło się to tabu w polskim życiu politycznym? Dlaczego jest paraliżujące? Tabu prawie tak straszne jak przyłożenie w pysk szlachcicowi przez chłopa pańszczyźnianego. Sam fakt, że parobek zapomniał, gdzie jest jego miejsce - czyż nie jest to niewyobrażalne, skandaliczne i szokujące?
Odpowiedź na to pytanie zajęłaby trochę czasu - na tę chwilę uważam za wystarczające istotne stwierdzenie, że takie tabu istnieje.
Na koniec
Cóż, jeżeli we własnym kraju nie można wyrażać w sposób swobodny przekonań, wątpliwości i zadawać pytań to oznacza, przynajmniej dla mnie, że kraj został opanowany przez wrogów wolności. Zawsze, w każdej epoce, występuje jakaś tendencja, aby wolność przycinać w imię i zarazem pod pretekstem innych szlachetniejszych wartości, ale z reguły ogrodnicy z nożycami nie prowadzą nas do raju, ale do obozów koncentracyjnych i gułagów. Bo w końcu świat w którym nie ma już żadnych odmiennych poglądów to świat Rosji sowieckiej.
Optymistyczne jest jednak to, że nie spełniły się nadzieje Anny Żukowskiej, która powiedziała, że: "To jest smutne, bo mówiąc szczerze, wyobrażam sobie, że w takiej sytuacji wszyscy solidarnie powinni opuścić studio i nie debatować, nie brać jak równy z równym udziału z osobą, która głosi tak haniebne rzeczy, takie jak głosi Grzegorz Braun. To się nie stało, zareagowała tylko Magdalena Biejat, także Rafał Trzaskowski. Co mnie rozczarowuje, bo naprawdę myślałam, że będzie jednak więcej tych reakcji". Czy to oznacza, że ci, którzy pozostali w studio uważają, że Grzegorz Braun ma rację? Raz, że wątpię. Dwa - nikt ich o to nie pytał. Bo i po co? Przecież samo pytanie o rację w tej sprawie byłoby już niewłaściwie. Koniec końców, oczekiwanie mainstreamu jest jedno i jest ono oczywiste: odciąć się i potępić. A jeżeli komuś zabrakło refleksu na czas to przynajmniej powinien poniewczasie złożyć samokrytykę. Jakże jednak te wzorce socjalistyczne są silne.
Postscriptum
Autor nie uważa, ze noszenie żonkila jest znakiem hańby. Po pierwsze dlatego, że prawdziwym znakiem niemieckiej hańby było getto w Warszawie i jego dalsze losy. Po drugie - każda walka o wolność, zwłaszcza w tak ekstremalnie trudnych okolicznościach , zasługuje na podziw i szacunek.
Inne tematy w dziale Polityka