Jeden z internautów na Forum Frondy wytropił ciekawy tekst byłego przywódcy LPR pokazujący głębię jego upadku. Na łamach dziennika „Polska Dziennik Zachdni” Roman Giertych straszy powrotem PiS do władzy w stylu wyżelowanego posła Karpiniuka. No i składa ofertę PO, że będzie „opozycją konstruktywną” czyli takim PAX-em przy rządach proeuropejskich liberałów.
Roman Giertych w tekście komplementuje rząd za „wyważoną politykę gospodarczą” a krytykuje za próbę wprowadzenia Euro i ... brak rozliczenia zbrodni rządów PiS. Poziom radykalizmu ataków na PiS dorównuje Kazimierzowi Kutzowi czy Stefanowi Niesiołowskiemu. Tak makabrycznych wizji na temat PPS nie miał nawet Roman Dmowski w okresie rewolucji 1905 r. Zastanawiam się czy fragmentów nie przepisano od jakiegoś konserwatysty z początku wieku. Wizja alternatywnej rzeczywistości od tej, w której kolejna mutacja LPR przegrywa nawet ze śladową partią Marka Jurka.
W opinii Giertycha potencjalne rządy PiS-SLD to najgorsze zagrożenie dla Polski od czasu II Wojny Światowej. Sojusz ma dotyczyć nie tylko walki o media publiczne ale ma przekształcić się w koalicję parlamentarna i rządową. Według Giertycha ma to być sojusz populistów groźny dla klasy średniej a nawet gospodarki kapitalistycznej w ogóle. „Socjalistyczny rodowód braci Kaczyńskich, sięgający korzeniami Polskiej Partii Socjalistycznej, stanowi doskonałą płaszczyznę porozumienia ze spadkobiercami PPS i Polskiej Partii Robotniczej, za których uważają się politycy SLD. Zagrożenie rządami populistów o autorytarnych zapędach – oddalone w roku 2007 – nie minęło. (...) W 2007 r. byliśmy o włos od całkowitego przejęcia władzy przez PiS, który opierał swój program na świadomej destrukcji klasy średniej: biznesu, lekarzy, prawników etc., i przeciwstawiał tę klasę ubogim warstwom społecznym. Po dwóch latach mam wrażenie, że ci, którzy pamiętają słynny pucz w roku 2006, gdy groziło niekonstytucyjne rozwiązanie Sejmu uratowane przez konsolidację całej opozycji, oraz ci, którzy mieli świadomość, w jakim kierunku zmierzały siły policyjno-prokuratorskie w 2007, zapominają, że władza nigdy nie jest na zawsze.” – straszy były lider LPR.
Michał Łuczewski na łamach „Rzeczypospolitej” opublikował ciekawą analizę sceny politycznej uznając liberalnych populistów za kontynuatora przedwojennej narodowej demokracji. W latach 20-tych Roman Dmowski utyskiwał nad porzuceniem prospołecznych wątków w praktyce reprezentacji parlamentarnej narodowców na rzecz własnych interesów. Podsumowaniem liberalnej polityki Chjeno-Piasta był zamach majowy wspierany przez wszystkie środowiska na lewo od centrum. Negatywna ocena stosunków społecznych w latach 20-tych sformułowana przez Stefana Żeromskiego w „Przedwiośniu” nie była odosobniona. Część narodowców uznała to za poważny problem i postanowili się z nim zmierzyc.
PiS i SLD mogą współpracować w pewnych sprawach ale tylko doraźnie. Perspektywa takiej koalicji wywołuje odruch wymiotny u wyborców obu tych formacji. Postkomuniści mają do PiS stosunek głęboko emocjonalny, partii Kaczyńskiego po prostu boja się i nienawidzą. Lęk wywołuje nie tylko postulat lustracji i dekomunizacji (po raz pierwszy podniesiony na kongresie Porozumienia Centrum w marcu 1991 r.) ale samego rozliczenia przestępstw, zwłaszcza gospodarczych. Postkomuniści wiedzą, że PO jest po prostu do kupienia a można im także wcisnąć jakieś bajery. Z kolei przygniatająca większość wyborców PiS utożsamia się z tradycją patriotyczną, zwłaszcza tą najnowszą – Powstanie Warszawskie, „Solidarność”, opozycja antykomunistyczna przed 1989 r., wsparcie rozliczenia PRL oraz prozachodni i proamerykański kurs w polityce zagranicznej. Są wreszcie poważne różnice w polityce bieżącej – rola rodziny, znaczenie religii i kościoła w życiu publicznym, stosunek do integracji z UE.
Roman Giertych straszący rządami populistów to scena godna Mrożka a nawet Bareji. Niczym reżyser Zagajny (wariacja na temat Bohdana Poręby) rzekomo walczy z niemieckim zagrożeniem a naprawdę bez żadnych zahamowań podlizuje się rządzącym. Tradycja wysługiwania się w rodzie Giertychów jest długa. List otwarty Jędrzeja Giertycha do narodu polskiego z 1976 r. (Ludwik Dorn po otrzymaniu tego dokumentu od SB uważał go początkowo za fałszywkę) krytykujący powstanie opozycji i deklarujący miłość do Rosji sowieckiej nie był wyjątkiem. W stanie wojennym było poparcie gen.Jaruzelskiego przez Macieja Giertycha. Dzisiaj pan Giertych chce zostać listkiem figowym prawicy wasalnym wobec dominującej partii liberalnej. Roman Giertych jak widać nie ma zasad – wystarczy mu parę synekur.
Przywódca wszechpolaków ogłosił własną śmierć polityczną jako suwerennego polityka. Poparcie resztówek po LPR nie jest duże, ale człowiek ideowy nie poddaje się mając w ręku media publiczne i wybory samorządowe i prezydenckie już w przyszłym roku. Na przykład UPR trwa mimo zerowych szans i usiłuje przekonać wyborców do swoich racji – a ma do dyspozycji tylko tygodnik „Najwyższy Czas” i trochę stron internetowych. Akces Giertycha do obozu III RP (prawidłowe konsumowanie bezy i entuzjazm przy oglądaniu „Szkła kontaktowego”) najprawdopodobniej spotka się z odpowiedzią typu carskiego – żadnych marzeń. Jedyne co Giertych mógł zaoferować to wyrzucenie z mediów publicznych pachnących PiS-em dziennikarzy a to już zrealizował.
Roman Giertych kiedyś zadeklarował na łamach „Gazety Wyborczej”, że nie przyjąłby Romana Dmowskiego do LPR z uwagi na antysemityzm. Ja nie mam wątpliwości, że przywódca Ligi Narodowej nie zaakceptowałby cynizmu Romana Giertycha.
Inne tematy w dziale Polityka