Przy nikłym zainteresowaniu mediów ogólnopolskich waży się sytuacja w Sejmiku Województwa Śląskiego – w środę 9.01 br. będzie głosowany wniosek o odwołanie marszałka Janusza Moszyńskiego (były członek PO). Jeżeli śląscy liderzy PO nie wyrzucą marszałka, którego sami wcześniej powołali, premier Donald Tusk zapewne będzie szukał pretekstu do wprowadzenia zarządu komisarycznego. Przy obecnych sondażach PO ma szansę na pozbycie się wszystkich koalicjantów.
W poczuciu PO Województwo Śląskie stanowiło zawsze ich teren. Po jedynej porażce w wyborach 2005 r. sytuacja wróciła do normy – PO uzyskała ponad 40% głosów we wszystkich okręgach. PO w porównaniu z PiS miała i ma potężną przewagę w samorządach, zwłaszcza pod względem ilość prezydentów i burmistrzów. Podniesione populistycznie przez Kazimierza Kutza hasło autonomii (rzekomo miał ją obiecać Donald Tusk przed wyborami, po wyborach wicepremier Grzegorz Schetyna obietnicę odwołał) także działało na korzyść PO kojarzonej z regionalizacją.
W Sejmiku Śląskim przewagę ma opozycja (PO – 17 radnych, LiD – 8) a wniosek o odwołanie podpisali także radni PSL (3) i Prawicy Rzeczypospolitej (2). Do odwołania marszałka konieczne jest 29 głosów a do powołania nowego marszałka tylko 25. Czyli o ile do odwołania potrzebne jest wsparcie całości wnioskodawców, to do powołania wystarczą głosy PO i LiD. Decyzję o odwołaniu konsultowano prawdopodobnie na szczeblu krajowym – bezpośrednie rozmowy premiera Donalda Tuska z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem mogły przekonać radnych PSL do wycofania poparcia dla marszałka Moszyńskiego.
Dla PO koalicja z wymagającym i skompromitowanym koalicjantem jak postkomuniści mogłaby stanowić problem. W samorządzie warszawskim postkomuniści mają bardzo konkretne żądania i je udanie egzekwują. I bardzo trudno będzie zachować niewinność jako partia prawicowa w sojuszu z lewicą. Co prawda PO utrzymuje już sojusze z postkomunistami w Sosnowcu, Rudzie Śląskiej i Bielsku-Białej a ostatnio weszła w porozumienie w Mysłowicach z prezydentem Grzegorzem Osyrą. Jednak to są sprawy lokalne a koalicja na poziomie Sejmiku to sprawa zbyt widoczna.
Marszałek Janusz Moszyński okazał się za mało uległy wobec lidera śląskiej PO posła Tomasza Tomczykiewicza. Z powodu walki o władzę w strukturze PO w Katowicach doszło do wymiany zarządu i lidera – z nieprzychylnej Tomczykiewiczowi posłanki Elżbiety Pierzchały na Adama Matusiewicza, bliskiego współpracownika jeszcze z czasów Unii Polityki Realnej (obecnie wicewojewoda). Gliwicka PO podjęła próbę organizacji konferencji programowej wspólnie z byłym liderem PO Maciejem Płażyńskim jak i krytycznym wobec kierownictwa partii Andrzejem Olechowskim. Marszałka Moszyńskiego jak i prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza zawieszono a konferencję zablokowano. Obecnie już całkowicie zawieszono struktury PO w Gliwicach a komisarycznym zarządcą został poseł Andrzej Gałażewski.
Probierzem stosunku PO do postkomunistów jest utrzymywanie przez przewodniczącego Sejmiku Piotra Zienca (PO) na stanowisku dyrektora biura Sejmiku Śląskiego Sławomira Brodzińskiego, byłego przewodniczącego rady miasta Będzina i radnego SLD.
Ponieważ porządek sesji obejmuje tylko wniosek o odwołanie nie wiadomo czy wojewoda nie wykorzysta pretekstu do rozwiązania Sejmiku Śląskiego. Podczas wyborów jest szansa dla PO na pełne zwycięstwo oraz pozbycie się niepewnych radnych jak przewodniczący Sejmiku Piotr Zienc – zbłądził na listę kandydatów PSL do Sejmu. Znikną radni ugrupowania Marka Jurka, możliwe że także PSL.
Czy Śląsk stanie się obiektem eksperymentu pod nazwą historyczny kompromis PO-LiD czy liberałowie samodzielnie przejmą władzę ? Dowiemy się niedługo. Dla lidera śląskiej PO Tomasza Tomczykiewicza to być albo nie być. Nierozwiązana sytuacja w Sejmiku już spowodowała brak wpływu kierownictwa śląskiej PO na obsadę posad ministerialnych.
Inne tematy w dziale Polityka