Przy okazji protestu w kopalni „Budryk” dało się zauważyć zmianę stosunku liberalno-lewicowych (czyli tzw.normalnych) mediów do górników. Jeszcze latem znani głównie z zadym związkowcy z WZZ „Sierpień-80” byli bohaterskimi obrońcami strajkujących pielęgniarek. Związkowcy znowu zostali „nieodpowiedzialnym elementem żerującym na zdrowym trzonie klasy robotniczej” jak mówiono w stanie wojennym. Czekam na artykuły o gnijących bananach czy niedogrzanych szkołach – jak komunistycznych dziennikarzy w „Człowieku z żelaza”.
Związkowcy z górnictwa zakończyli negocjacje z przedstawicielami rządu i wynegocjowano podwyżki. „Solidarność” jak zwykle rozmawiała w sposób odpowiedzialny i porozumienie było możliwe. Związkowcy nie przejęli się niezbyt mądrą sugestią lidera śląskiej PO Tomasza Tomczykiewicza, że za strajkami w górnictwie stoi Prezydent RP Lech Kaczyński. Może to przejaw niezadowolenia wynikającego z faktu, że górnictwo przypadło koalicyjnemu PSL. Mimo formalnego zlikwidowania ministerstwa ds. górnictwa w 1989 r. można odnieść wrażenie, że tego typu instytucja funkcjonuje dalej. I póki nie nastąpi dywersyfikacja dostaw ropy i gazu lub nie znajdzie się inny surowiec energetyczny.
Za rządów SLD w ministerstwie spraw wewnętrznych i administracji zaginął raport na temat korupcji w górnictwie i nadużyć w handlu węglem. Warto zapytać czy zaginięcie ma związek z szefowaniem gabinetem politycznym MSWiA Krzysztofa Janika przez pana Ocipkę, członka władz firm handlujących węglem na początku lat 90-tych. Firmy zostały opisane jako podejrzane o nadużycia i niepłacenie należności kopalniom, pan Ocipka przestał współpracować z ministrem. Sprawa miała miejsce na początku lat 90-tych. Wtedy obowiązywało słynne zarządzenie szefa WUG Janusza Steinhoffa uzależniające udział we władzach firm górniczych od kilkuletniego stażu na kierowniczych stanowiskach.
Miłośnikom drugiej Irlandii warto przypomnieć, że na początku owego cudu gospodarczego zwarto pakt społeczny pomiędzy pracodawcami, związkami zawodowymi a rządem. Tymczasem obecny rząd przy każdym sporze udaje, że nie jest stroną. Liberalny rząd „nocnego stróża” już choćby tylko z tego powodu nie ma szans na realizację swoich populistycznych obietnic.
Inne tematy w dziale Polityka