Dlaczego Manfred Weber chce stawiać zaporę ogniową przed PiS-em, dlaczego tak bardzo chce, by rządy w Polsce objęła partia PO Donalda Tuska? Trudno pisać o tym bez emocji, od słów Webera odżegnują się powoli politycy PSL i lewicy, nawet Trzaskowski cos tam bąknął, że cos tak niezręcznie wypadło… . Nawisem mówiąc, skłócona klasa polityczna Włoszech potrafiła krzyknąć do Ursuli von der Leyen „do budy!”, kiedy wyrażała swoje życzenie co do wyniku włoskich wyborów, a PO tego nie potrafi, kiedy Weber ewidentnie wpieprza się do polskich spraw wewnętrznych. Smutne to.
Wróćmy jednak do początkowego pytania – czemu Niemcom (nie tylko partii CDU, do której należy Weber, ale wszystkim innym też) tak bardzo wadzi PiS u sterów Polski.
By odpowiedzieć na pytanie, trzeba się dokładnie przyjrzeć sytuacji, w jakiej znajdują się oba kraje i to kilku aspektom tej sytuacji.
Polska staje się lokalną potęgą gospodarczą. Osiem lat rządów PiS tu pasmo nienotowanych do tej pory sukcesów gospodarczych, z przerwą na COVID, który jednak zdemolował inne gospodarki o wiele bardziej niż Polską. Od 2015 roku realny wzrost PKB Polski wynosi ok 30%, co daje Polsce pierwsze miejsce wśród dużych gospodarek europejskich. Polska jest także w ścisłej czołówce peletonu jeśli chodzi o pozostałe wskaźniki ekonomiczne – dynamikę wzrostu zatrudnienia, produkcji przemysłowej, eksportu, płacy realnej, spadku zagrożenia ubóstwem, ma jeden z niższych poziomów nierówności dochodowych w UE. I to wszystko przy długu publicznym poniżej 50% PKB. Tropicielom pisowskich manipulacji wyjaśnijmy po raz kolejny, że w tej wartości mieści się także suma długów pozabudżetowych, czyli np. na tarcze osłonowe itp. – bez tych wydatków zadłużenie w stosunku do PKB wynosiłoby trochę powyżej 40%, z nimi – wspomniane niecałe 50% PKB, co plasuje Polskę w pozytywnej czołówce europejskiej, lepsze są tu jedynie kraje małe.
Jakie perspektywy ma gospodarka niemiecka? Niedobre. Oczywiście minie jeszcze sporo czasu, zanim bieda stanie się tam powszechna, gdyż Niemcy mają ogromne rezerwy, nagromadzone przez lata prosperity. Ale na horyzoncie pojawiają się już ciemne chmury – nie da się przestawić zależnej od ruskiego gazu gospodarki na OZE, dokonując przy tym spektakularnej samokastracji energetycznej, czyli likwidując nowoczesne elektrownie jądrowe. Niemcy mają mnóstwo energochłonnego przemysłu, który w bardzo ciemnych barwach widzi swoja przyszłość – fala przenoszenia produkcji do krajów, gdzie energia pozyskiwana jest w sposób tradycyjny, już się w zasadzie zaczęła.
Tutaj mała dygresja – niektórzy zarzucają polskiemu rządowi, że podpisał całe te pakiety klimatyczne. Morawiecki tłumaczył – nie było wtedy sensu kopać się jako jedyny kraj z koniem, który był wtedy silny. Ale chabeta osłabnie w końcu, kiedy inne kraje na własnej skórze przekonają się, jak smakuje pakiet klimatyczny – wtedy kopnie się szkapę w dupsko, gremialnie, wraz z innymi narodami i pakiet klimatyczny wyląduje tam, gdzie jego miejsce.
Gdy jestem w Niemczech, sam mam wrażenie jakiegoś negatywnego przełomu – podam przykład niemieckiej Bundesbahn – podróżowałem ostatnio niemieckimi pociągami – ani jeden raz nie zdarzyło się, żeby pociąg przyjechał punktualnie, kilka razy pociąg został w ogóle odwołany (z braku personelu, jak podano), zdarzało się także, że pociąg jechał inną, dłuższą trasą z powodu awarii infrastruktury. A według niemieckich pociągów niedawno jeszcze można było nastawiać zegarek!
Podsumowując gospodarczy wątek tej notki – podczas gdy Niemcy pogrążają się w marazmie, rośnie im pod nosem dynamiczna, głodna sukcesu, doskonale zarządzana gospodarka – i to pod rządami tej zacofanej, katolicko-narodowej i antysystemowej partii PiS. Verdammt, oni powinni kartofle uprawiać, a nie inwestycje Intela za 20 miliardów dolarów do kraju ściągać!
Przyjrzyjmy się teraz dziedzinie, która stanowi o przyszłości narodów – edukacji. Polskie dzieci w przeprowadzanych co kilka lat badaniach PISA plasują się w ścisłej czołówce światowej, zaraz za kujonami z państw azjatyckich – Chin, Singapuru, Korei. W Europie są na podium we wszystkich badanych dziedzinach - matematyce, naukach przyrodniczych, czytaniu ze zrozumieniem.
Niemcy są lata świetlne za polskimi dziećmi, z badania na badanie wypadają gorzej. Dlaczego? Przyczyny są jasne i proste jak drut. Pierwsza to nasycenie klas obcokrajowcami – często słabo mówiącymi po niemiecku, bez motywacji do nauki, często, w czym celuje męska młodzież muzułmańska, traktującymi z pogardą nauczycielki.
Druga przyczyna to zalecona przez niemiecką lewicę bezstresowość w edukacji. Najlepiej nie oceniać, a jak już, to łagodnie, nie zostawiać na drugi rok, nie krzyczeć, nie zadawać do domu, nie zawyżać poziomu, bo to dyskryminacja dzieci arabskich… . No i tak dobre niegdyś szkolnictwo niemieckie poszło się gonić. A przypominacie sobie, że podczas wojny Niemcy chcieli, by edukacja Polaków ograniczała się do liczenia do stu i nauki jako takiego czytania? A tu pacz pan, polskie dzieciaki mądrzejsze od niemieckich?
Z emigracja wiąże się następny temat – bezpieczeństwo. Nie ma tygodnia, by media nie donosiły o ciężkich przestępstwach popełnianych przez emigrantów, praktycznie co chwilę mamy newsy o morderstwach, gwałtach i pobiciach dokonanych przez „gości”. Niemcy giną wpychani z peronu pod pociąg, zarąbywani siekierą w wagonie, zadźgani nożem. Niemki molestowane są na basenach, coraz częściej boją się same wyjść wieczorem z domu, czy też pobiegać. Są dzielnice, gdzie policja woli się nie zapuszczać, a inne służby, jak pogotowie czy straż pożarna są obrzucane kamieniami i obelgami. W miastach panosza się przestępcze klany arabskie, często walczące także między sobą. Naprawdę niedużo brakuje już do warunków szwedzkich. Zmuszana do poprawności politycznej policja pięć razy się zastanowi, zanim przystąpi do ostrzejszej interwencji. Zieloni i komuniści z die Linke, rządzący jeszcze niedawno w Berlinie, zaproponowali, by dealerom narkotyków z parku słynącego z tej działalności zaproponować mecz piłki nożnej z urzędnikami, ot, by się lepiej zintegrowali.
Jak na tym tle prezentuje się zacofany ciemnogród zwany Polską? Ano jaśnieje jako ta gwiazda zaranna na horyzoncie. Zobaczmy najpierw, jak wygląda sytuacja najbardziej narażonych, czyli kobiet. Średni europejski wskaźnik dla przemocy wobec kobiet wynosi 27,5 punktów na 100 (im wyższy wynik, tym gorsza sytuacja). Polska ze wskaźnikiem 22,1 i plasuje się na pierwszym miejscu. Ostatnie zajmuje Bułgaria z wynikiem 44,2 punktów. Polska jest najbezpieczniejszym miejscem dla kobiet w Europie! Niedowiarków odsyłamy do źródeł: https://www.hoplofobia.info/wp-content/uploads/2015/08/Przemoc-wobec-kobiet-w-Polsce.pdf
No ale jak to? Przecież Polak-katolik, zawsze nawalony po robocie, powinien lać babę aż wióry z niej będą lecieć. A tu co, w Polsce szanuje się kobiety? I ten „gender pay gap” – czyli nożyce w płacach dla kobiet i mężczyzn, tylko z różnicą 4,5%? Plasuje to Polskę na 5 miejscu w Europie, 23 kraje są za nami, a średnia europejska to 13%. Jakim prawem ciemni polaczkowie i tu są lepsi od hiper feministycznych Niemiec z ich 18, 3% różnicy między płacą mężczyzny a kobiety za taka samą pracę? I w końcu aspekt budzący tak wiele emocji ostatnio: w Europie i Ameryce Północnej w 2020 roku na 100 tys. urodzeń przypadało 13 zgonów matek (łącznie 1400). W Polsce były to 2 zgony matek na 100 tys. …
Wracając do przemocy i ogólnie – przestępczości – W Polsce od lat występuje trend spadkowy (https://iws.gov.pl/spada-przestepczosc-w-polsce/), zarówno jeśli chodzi o delikty przeciw mieniu tak jak i życiu i zdrowiu. Bezpieczniejsze od Polski są jedynie Islandia, Norwegia, Szwajcaria i Chorwacja.
Oczywiście najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa państwa są jego siły zbrojne. O mizerii Bundeswehry krążą już legendy – sami Niemcy lamentują, że nic tam nie jeździ, nic nie pływa i nic nie lata, a amunicji wystarczy na niecały tydzień. Bundeswehra, kiedyś poważna i mocna armia, jest dzisiaj cieniem i karykaturą wojska. Na czele niemieckiego MON-u od lat stały całkowicie niekompetentne kobiety, troszczące się o przedszkola dla dzieci żołnierek i o krój munduru dla ciężarnych oficerek. Takie coś jak czołg, myśliwiec czy krążownik, czy też porządna giwera – do takich głupot ministerski nie miały głowy, co skutkuje faktem, że obecna armia niemiecka nie miałaby problemu jedynie z podbiciem Lichtensteinu.
A Polska? Już teraz jest militarnie silniejsza od Niemiec, a w przyszłości, uzbrojona po zęby, będzie najsilniejszą armią lądową w Europie. No jak to tak? A jak te polaczki na poważnie będą domagać się od nas reparacji i wycelują w nas te 500 himarsów? Naprawdę czytałem takie opinie na niemieckich forach internetowych.
Pora na wnioski. O ile do niemieckiej opinii publicznej przedstawione fakty – porównania sytuacji Niemiec i Polski przeciekają jeszcze niesystematycznie i nieczęsto (chociaż ostatnio rzeczywiście coraz częściej pisze o tych sprawach np. „die Welt”), to politykom niemieckim są te fakty doskonale znane. Sukcesy Polski w obszarach gospodarki, edukacji i bezpieczeństwa pokazują, że niemiecka, „postmerkelowska” droga wcale nie prowadzi do sukcesów, a Polska, kierowana przez tych cholernych konserwatywnych ciemniaków radzi sobie niespodziewanie dobrze, w niektórych dziedzinach wręcz doskonale. Już teraz widać, że co przytomniejsi obywatele niemieccy spoglądają ze zdziwieniem na Polskę, coraz więcej Niemców zna nasz kraj z autopsji, gdyż chętnie tu przyjeżdżają. Czysta, z ładnymi domami, dobrymi drogami, gościnna, niedroga i bezpieczna, ludzie mili i pogodni – takie opinie przeważają u Niemców, którzy u nas byli. No i co będzie, jak Niemcy stwierdzą, że ta kaczystowska Polska idzie lepsza droga niż Niemcy? Na co potrzebne im będzie CDU, CSU, FDP i Zieloni?
W Niemczech drugą siłą polityczną stała się proputinowska, skrajnie nacjonalistyczna AFD. Kiedyś profesorska partia nostalgików, tęskniących za starymi dobrymi czasami i deutsche Mark, jest teraz faszyzującą ferajną, przy której partie Mariny LePen czy Salviniego to kółka różańcowe. Niemiecki system polityczny, beznadziejnie zatruty merkelizmem, wyhodował groźnego potwora, który na razie pożera wschodnie landy, ale już ostrzy sobie zębiska na zachód Niemiec. Niemcy, którym nie podoba się napływ emigrantów, koszt zwalczania ocieplenia, gender itd., albo zostają podczas wyborów w domu, albo głosują na AFD.
No, ale taki Weber, będzie stawiał zaporę ogniową przeciw PiS. Polska nie ma prawa iść własną drogą, musi iść drogą, którą stąpają Niemcy, nic to, że prowadzi ona na manowce.
A poza tym uważam, że Moskwa powinna zostać zniszczona ????
Inne tematy w dziale Polityka