jacek syn alfreda jacek syn alfreda
646
BLOG

Dlaczego nie zagłosuję na Komorowskiego

jacek syn alfreda jacek syn alfreda Polityka Obserwuj notkę 76

Jestem zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości, ale to dla poniższych rozważań nie będzie miało żadnego znaczenia. A propos, skoro elektorat PiS to jakaś ciemna banda zdewociałych emerytów i byłych pracowników pegeerów, to dosyć odstaję od moich współwyborców, bo naprawdę starannie matuś i tatulo mnie wykształcili, i nawet w obce kraje na edukację wysłali. Tak, że szprecham, spikam, parlam nawet nieco, nie wspominajac nawet o gawarjaniu, bo ten język z mlekiem nauczycielki od czwartej klasy pedałówki ssałem.

 

W prawdziwym życiu też radzę sobie dobrze, potrafię zarobić i odłożyć parę groszy na zaś, mam fajną familię. Zwierzę futerkowe niestety też hoduję, trudno, najwyżej nie zostanę prezydentem.

  

No ale dobra, pożartowaliśmy, pośmialiśmy sie, jak to mówią (kto pamięta skąd ten cytat?) ale przejdźmy już do rzeczy.

 

Wyłażę na chwilę z mojej pisowskiej skóry, staję obok i jestem obiektywny. I z tej pozycji postaram się dokonać oceny Bronisława Komorowskiego jako kandydata na stanowisko Prezydenta RP.

 

Pominę historyczne zaszłości, jak niesławne głosowanie przeciw rozwiązaniu WSI czy też  polityczne „zamordowanie” Szeremietiewa.

 

Skupię się na tym, jaki Komorowski jest dzisiaj, jaki obraz marszałka jawi nam się po tych kilku tygodniach kampanii.

 

I zaprawdę powiadam wam, nawet, gdybym był zwolennikiem PO, nigdy, ale to nigdy nie powierzyłbym funkcji prezydenta Komorowskiemu.

 

Zacznijmy od nieszczęsnej wpadki ze ściągą z Wkipedii na tematRady Bezpieczeństwa Narodowego, bo nikt tego jakoś nie pogłębił. Oto facet, który ma realne szanse na zostanie głową państwa, powołuje radę, o której to wiadomości zaczerpnął na szybko z internetowej encyklopedii. Sztab wyborczy skwitował to stwierdzeniem, że super, zna się kandydat na internecie, wie co to Wikipedia, nowoczesny taki. A ja twierdzę, że gość z prezydenckimi aspiracjami, funkcjonujący od dawna w polityce, powinien nie tylko posiadać wystarczającą wiedzę na temat tej rady, ale wręcz być w stanie sam takie hasło dla Wikipedii opracować.

 

Wpadka z Wikipedią pozwala, niestety, domniemywać, że radosna ignorancja „Komory” rozciąga się także na inne obszary, które ewentualny przyszły prezydent powinien mieć w małym palcu.

 

Ale kolejna wtopa kandydata PO świadczy o tym, że nawet do Wiki nie zawsze chce się mu zajrzeć.

 

Mam swoją własną firmę. Kiedy przyjmuję nowego pracownika, to przedtem zapoznaję się dokładnie z jego CV i referencjami, zdarza się nawet, że dzwonię do jego byłego pracodawcy, by wyjaśnić ten czy inny szczegół.

 

Komorowski chce powołać Marka Belkę na szefa NBP. Na cholernie ważne stanowisko dla polskiej gospodarki. Jakim prawem wobec tego nie wiedział, jaką funkcję pełni obecnie jego wybraniec?

 

Czy przestudiował dokładnie jego życiorys, skonsultował tę kandydaturę z przedstawicielami instytucji, w których Belka pracował?

A figę z makiem Komorowski przestudiował! Gostek po prostu olał sprawę, nie przygotował się i zrobił z Belki wiceszefa ONZ, ku konsternacji licznie zebranej, peowskiej gawiedzi!

 

Nasuwa się pytanie, dlaczego Komorowski nie uznał za stosowne „obkuć się” z Belki przed wystawieniem jego kandydatury. Dlaczego nie zależało mu nawet na stworzeniu mniej czy bardziej wiarygodnych pozorów, ze jego decyzja była starannie przemyślana, oparta na solidnej analizie dotychczasowej kariery Belki? Bo gdyby była, to Bronisław wiedziałby, do stu diabłów, gdzie Marek Belka obecnie pracuje. I znowu, gdybym nawet był wyborcą PO, poczułbym się robiony w bambuko.

 

Bo ja, przyjmując do pracy stróża nocnego, zapoznaję się dokładnie z tym, co robi obecnie i co robił wcześniej. A Komorowski wybiera mi prezesa banku centralnego, nie racząc się nawet dowiedzieć, gdzie chłop aktualnie pracuje!

 

Moim zdaniem widać u Komorowskiego niezbyt starannie ukrywaną, wielkopańską pogardę dla mnie, ciemnego wyborcy. Jakąś chorą pewność siebie, hrabiowską butę i poczucie, że można mnie olać, „bo i tak wygram, to po co mam się za bardzo wysilać”

 

A jak facet podobną dewizę przyjmie także po wyborach? Już wygrałem, to po jaką cholerę mam się starać?

 

.Arogancja, buta i lekceważenie to cechy stanowiące bardzo solidny fundament wyborczej decyzji, aby na kartce wyborczej zakreślić jakiekolwiek inne nazwisko.

 

Świat jednak widział wielu aroganckich i butnych polityków, którzy mimo tych cech dokonali rzeczy wielkich i dobrych.

 

Ale mieli oni kilka innych przymiotów, których niestety nie mozna przypisać marszałkowi Komorowskiemu.

 

„Widać, żeś nie z Krakowa ani Poznania, czy też Szkocji, bo dajesz mi tak cenny podarunek...”

 

Mainstreamowe media przeszły nad tą wypowiedzią Bronisława do porządku dziennego, ot, taki sympatyczny lapsus, bo wiadomo, te pyrojady i ci centusie to skąpiradła okrutne. Każdy wie...

 

Ale moja bratowa, Poznanianka, stwierdziła, że po tej wypowiedzi nie nie zagłosuje na Komorę. A była wręcz przykładowym egzemplarzem lemminga!

 

 

„Woda się zbiera, jest powódź, ale potem ta woda spływa do morza”.

 

„ Tu w zeszłym roku też była powódź, to ludzie się juz powinni przyzwyczaić...”

 

Co ten facet chrzani, do diabła?

 

Ludzie tracą dorobek całego życia, a ten człowiek mówi, że to w sumie normalka, woda sobie spłynie, a ludzi powódź dotknęła pewno nie pierwszy raz, to powinni sobie dać radę...

 

Nie mieszkam na terenach zagrozonych zalaniem, ale po usłyszeniu tych słów marszałka potrafię sobie wyobrazić, jakie wrażenie na powodzianach taki statement mogł wywołać.

 

Jest takie niezbyt polskie słowo „empatia”. Czyli, mniej więcej, zdolność do odczuwania tego samego, co nasz bliźni. Szkoda, że nie ma rdzennie polskiego odpowiednika tego wyrazu, bo słowo „współczucie” jest tu za słabe.

 

Niestety, kochani peowcy, Komorowski zdaje się być  daru empatii całkowicie pozbawiony.

Syty, majętny i uprzywilejowny wydaje sie nie mieć pojęcia, co czują biedni ludzie dotknięci życiową klęską....„ Powinni się przyzwyczaić, a poza tym woda i tak kiedyś spłynie do Bałtyku....”. Katastrofa.

 

Jeśli macie jeszcze wątpliwości, to zauważcie, jaki wyraz twarzy ma Komorowski, gdy jest na wałach i współczuje powodzianom.

 

Cholera, ktoś to w końcu musi powiedzieć, ale mimika, gesty tego gościa, mowa ciała, były takie same, gdy przemawiał nad grobem Lecha Kaczyńskiego, jego twarz miała taki sam wyraz, gdy pytał „Janusz, to ty?” w wyreżyserowanym spektaklu i tę samą minę miał wypowiadając słowa współczucia do ludzi dotkniętych dramatem powodzi. Tak samo, z takim samym wyrazem paszczy, Komora oświadczyłby, jako szef sejmu, że „ogłasza glosowanie nad dopuszczalnym wymiarem śledzia 30 ł 40 cm złowionego w akwenie bałtyckim od pierwszego września do dwunastego listopada.”. Tak sobie tylko palnąłem z tym  śledziem, przepraszam ewentualnie dotkniętych rybaków, ale chciałem tylko obrazowo przedstawić pewien fenomen charakteryzjący marszałka....

 

Zbierzmy więc po raz pierwszy do kupy cechy, które według mnie, a mam nadzieje że i was, koledzy z PO, dyskwalifikują Bronisława Komorowskiego jako kandydata na stanowisko prezydenta RP.

 

Arogancja, buta, pycha...hmmm,   jest jeszcze coś, co w dobie political coretness wypadało by nazwać  „inteligencją inaczej”. Ale nie bądźmy politycznie korekt i nazwijmy ten fenomen po imieniu, po polsku, normalnie i tak, jak na to zasługuje, czyli głupotą.

 

Bo Komorowski mógłby być sobie butny, arogancki i nieczuły na ludzką krzywdę, ale gdyby był inteligentny, to ta cecha potrfiła by w dużym stopniu zrekompensować jego manko w empatii czy galopującą megalomanię.

 

Ale czy facet, który bez oporów mówi, że w Poznaniu i Krakowie mieszkają skąpcy, że powodzianie powinni się w zasadzie przyzwyczaić do wielkiej wody, bo to w sumie normalka, i ta woda wkrótce sobie do morza odpłynie, (tak, jakby nie dostrzegał, ile tragedii ta woda po sobie pozostawi), czy ten facet nie zdaje sobie sprawy, jak ludzie odbierają jego wypowiedzi?

 

No cóż, prawda jest brutalna, i ja, nawet gdybym był zwolennikiem PO, musiałbym przyznać, że gość chrzani głupoty. Owszem, każdemu może sie zdarzyć, że palnie coś durnego, ot, black out, bywa i tak... . Ale u Komory zdumiewa konsenkwentna regularność, z jaką Bronisław postanowił się kompromitować wygadując głupoty i będąc z tego dumny... .

 

Pogłębię trochę ten temat, Komorowski jest w końcu postacią publiczną i troche krytyki powinien znieść.

Nie mając za bardzo pomysłu na kampanię, albo wręcz olewając ją, w przekonaniu że i tak wygra, Komora idzie po najmniejszej linii oporu i małpuje kroki Kaczyńskiego.

 Jarosław mianowicie, będąc na wsi, oświadczył, że priorytetem dla niego będzie zrównanie unijnych dopłat dla rolników.
 
Parę dni potem Komorowski w swoim przemówieniu do wieśniaków (nie obrażajta się, wieśniacy, bo ja też wieśniak z dziada pradziada) także za swój cel najważniejszy uznał zrównanie tych dopłat.
 
Może od razu powinien poprosić Kaczyńskiego, aby mu napisał program wyborczy.?
 
Inna sprawa. Kampania wyborcza. Kaczyński na piegrzymce piekarskiej. Komorowski na pielgrzymce do Lichenia.
 
Tylko czekać, aż wprosi się do jakiejś rodziny na rosół albo do domu dziecka... . Jak Kaczyński....
 
Skąd się bierze to małpowanie Jarkacza?
 
Odpowiedź jest prosta, tak prosta, jak konstrukcja psychologiczna Bronisława.
 
Komorowskiego po prostu nie stać na jakąs intelektualnie swoją, autorską odpowiedź.
 
Ktoś musi w końcu postawic te kwestię otwarcie; problemem Komorowskiego jest ostry brak jednostek IQ.
 
Rola marszałka sejmu, schematyczna i uregulowana do bólu przepisami, jest wymarzoną dla polityka, który orłem intelektu nie jest. Dlatego Komorowski, ze swoim deficytem inteligencji nigdy specjalnie w tej roli nie podpadł.
 
Ale skończmy już z tym intelektem, oprócz tego liczy się także etyka i moralność.
 
W tej sferze, niestety, jest u Komorowskiego fatalnie.
 
Palikot ostatnio zadawał pytania o ubezpieczenie na życie tragicznie zmarłego prezydenta.
A ja mój łysiejący łeb daję, że temat ten podrzucił Palikotowi albo sam Komorowski, albo ktoś ze sztabu, po tym, jak Komorowski ten pomysł „klepnął”. Po prostu, ktoś od Komory przeglądał papierzyska, natknął się na polisę i wpadł na pomysł, że można z tego zrobic hak na Kaczyńskiego. Marszałek przyklasnął i media zapodały temat.
 
I co, nie jest to zagranie wielce podławe i niskie?
 
Do tej pory żadna partia nie dopuściła się czegoś równie podłego w obecnej kampanii, nawet komuniści z SLD tak nie szaleja, co stwierdzam ze smutkiem....
 
Mojej małżonce, osobie dosyć apolitycznej, łagodnej i pogodnej, po raz pierwszy od lat wypsknęło sie nieładne słowo na „q”, bo ma skrzynkę pocztową na Onecie.
 
„Kiedy ktoś mnie pyta, skąd jestem...”
 
Kiedy po raz enty usłyszała to zdanie, nie wytrzymała i obraziła moje uszy grubym słowem na jedenastą litere alfabetu....
 
Bardzo mądre i skuteczne zagranie sztabu wyborczego Komorowskiego, chyba im Bielan albo Kurski to podpowiedział..
 
Ale cały czas ktoś do nas mruga okiem i przekazuje info, żebysmy nie brali słów marszałka na poważnie, bo on może i pieprzy głupoty, ale równy facet jest.
 
Ale najbardziej dołozył do pieca ostanio Tusk u Lisa. Komora ma diament ma w sobie. Jeden facet, tknięty geniuszem mówi o drugim, że ten ma w sobie diament.
 
Geniusz i diament będą nami rządzić.
 
To co, gośc jest już taki beznadziejny, że trzeba argumentować diamentem?
 
I to, qrwa, nie są jaja, tylko naprawdę Donald tak mówi. Geniusz i Diament. Wyborco PO, czy tu ktoś i z ciebie nie robi durnia? Przecież to żenada i obciach do kwadratu!
 
To jest notka o Komorowskim, dlatego nie chce tutaj komentarzy o Pawlaku, Olechowskim, Napieralskim czy Kaczyńskim.
 
Skupmy się na Komorowskim.
 
Pozdrawiam
 
Jacek

skromny kapitalista z ludzką twarzą

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka