Rzadko mam okazje ostatnio robić zdjęcia. W Krakowie szaro-buro (smog na zdjęciach jest zdecydowanie mało fotogeniczny) a i czasu niestety ostatnio brakuje. Wykorzystałem zatem okazję jaką dała wizyta Lubej z Córą u logopedy - tam gdzie jeździmy Wisła jest o rzut kamieniem... A że godziny były późno popołudniowe można było liczyc na ciekawe efekty... Nie jest to to samo co zachód słońca nad morzem ale jeśli nie ma się tego co się lubi , to lubi się to co się ma :) Więcej zdjęć z tej krótkiej wizyty nad Wisłą znajdziecie na moim fotograficznym blogu - tam też znajdziecie zaproszenie na ostatnią już odsłonę wystawy "Pełne życia" .
PS
Wiem, że sporo z Was uwielbia koty... ja też, ale okoliczności nie pozwalają na posiadanie takiego współlokatora :( Póki co musze zadowolić się takimi "trofeami"...
Komentarze