Zainicjowany przez rząd Donalda Tuska reset w stosunkach polsko-rosyjskich (miało to miejsce w 2008 i w 2010 roku) nie przyniósł Polsce większych korzyści. Nie doszło również do polsko-rosyjskiego pojednania, o którym – przypomnę - mówiono w dniach żałoby związanej z katastrofą smoleńską.
Reset w stosunkach polsko-rosyjskich nie doprowadził do polepszenia stosunków gospodarczych pomiędzy Rosją i Polską. Oto parę przykładów z brzegu.
Po pierwsze, co prawda udało się odblokować w 2008 roku rosyjską blokadę na polskie mięso, jednak w kilka lat później Rosja zamknęła swoje granice dla polskiej wieprzowiny argumentując, iż chodzi jedynie o ochronę rosyjskich obywateli przed epidemią afrykańskiego pomoru.
Po drugie, wrak prezydenckiego Tupolewa nadal znajduje się w Rosji i w tym momencie nie znamy nawet przypuszczalnej daty, kiedy ów wrak mógłby wrócić do Polski.
Po trzecie, na terytorium Federacji Rosyjskiej znajdują się również czarne skrzynki prezydenckiego statku powietrznego, a Rosja próbuje obarczyć wyłączna winą za katastrofę smoleńską polską stronę.
Kryzys ukraiński doprowadził do kolejnego pogorszenia, już wcześniej przecież nie najlepszych, stosunków polsko-rosyjskich. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że obecne stosunki polsko-rosyjskie mają charakter zimnowojenny.
Nierzadko pojawia się w Polsce opinia, jakoby urzędujący premier wykazał się naiwnością w stosunkach polsko-rosyjskich, w szczególności w stosunkach z Władimirem Putinem. Na co więc liczył Donald Tusk?
Opinia o naiwności Donalda Tuska w kontaktach z Rosją Putina zdaje się nie znajdować potwierdzenia w rzeczywistości. Reset w stosunkach polsko-rosyjskich był po prostu środkiem do celu w polityce zagranicznej rządu Donalda Tuska.
To nie naiwność Donalda Tuska była główną przyczyną takich a nie innych uwarunkowań stosunków polsko-rosyjskich w ciągu ostatnich lat – niemal siedmiu - lat. Owe stosunki były uwarunkowane strategią rządu Donalda Tuska, taktyką zbliżenia polski z państwami Europy Zachodniej i przybliżenia Rzeczypospolitej, bądź wręcz jej wprowadzenia do Unii Europejskiej pierwszej prędkości.
Jednym z głównych priorytetów rządu Tuska po objęciu sterów Polski było ocieplenie polskiego wizerunku w Unii Europejskiej. Zapewne chodziło o to, aby pokazać UE europejską twarz Polski. Warto również wspomnieć, iż w tym czasie poziom społecznego poparcia dla europejskiej integracji sięgał w Polsce w niektórych sondażach 80%.
Rząd Tuska dążył do wzmocnienia polskiej pozycji w Unii Europejskiej. W tym celu usiłował on stworzyć możliwie jak najlepsze relacje z Niemcami. Przyjęty wówczas pogląd można określić następująco: im lepsze bilateralne stosunki polsko-niemieckie, tym silniejsza polska pozycja w Unii Europejskiej. Niemcy miały stać się głównym sojusznikiem, ale również głównym orędownikiem i głównym promotorem polskiej sprawy w Unii Europejskiej. Jednak dobre stosunki z Niemcami miały swoją cenę. Polska nie mogła prowadzić zbyt agresywnej (w rozumieniu zachodnioeuropejskim) polityki zagranicznej wobec Rosji Putina, która była (i jest nadal) bardzo istotnym partnerem gospodarczym Niemiec.
Rząd Donalda Tuska zapewne przyjął również założenie, iż tym mocniejsza polska pozycja w Unii Europejskiej, im większy poziom polskiej wiarygodności. Polska musiała być więc postrzegana w Europie, jako kraj nowoczesny, otwarty na dialog i będący w stanie zapomnieć o pewnych ciemnych kartach swojej historii. A więc - zgodnie z tą strategią - Polska nie mogła być postrzegana w Unii Europejskiej jako kraj antyrosyjski. W tym celu rząd Tuska musiał w kontaktach polsko-rosyjskich zabiegać, aby Rzeczpospolita była tym krajem, który inicjuje, a nie hamuje dialog polsko-rosyjski. Stąd - jak można przypuszczać - reset w stosunkach polsko-rosyjskich.
Polsko-rosyjski reset miał stać się instrumentem umożliwiającym zwiększenie polskiej wiarygodności w oczach zachodnich partnerów w Unii Europejskiej. Stosunki polsko-rosyjskie stały się więc jednym z kluczowych elementów polityki europejskiej rządu Donalda Tuska. Polska mogła stać się mistrzem europejskiej integracji i zbliżać się do Europy pierwszej prędkości. Polska mogła stworzyć dobre stosunki gospodarcze i polepszyć swoje stosunki polityczne i handlowe z Niemcami. Polska mogła wzmocnić swoją wiarygodność na arenie europejskiej. Jednak warunkiem tego wszystkiego było prowadzenie takiej polityki wobec Rosji, aby była dobrze oceniana (i doceniana) przez państwa Europy Zachodniej, w tym szczególnie przez Niemcy.
Ta strategia zawiodła. Okazało się bowiem, że bilateralne stosunki z Niemcami nie wzmacniają polskiej pozycji na arenie europejskiej. Kiedy pomiędzy Rosją Putina i Unią Europejską doszło do próby sił w sprawie Ukrainy oraz bezpieczeństwa Europy Wschodniej i Środkowej, Niemcy okazali się być głównym hamulcowym w strategii stanowczości wobec Federacji Rosyjskiej, strategii promowanej przez Donalda Tuska i jego rząd.
Donald Tusk nie wykazał się naiwnością w stosunkach polsko-rosyjskich. Można domniemywać, iż urzędujący premier przyjął założenie, że reset w stosunkach polsko-rosyjskich doprowadzi do wzmocnienia stosunków polsko-niemieckich. Zaś polsko-niemiecka bilateralna współpraca miała spowodować, iż pozycja Polski w Unii Europejskiej umocni się i zwiększy. Jednak ta strategia okazała się nietrafiona. Albowiem bilateralne stosunki polsko-niemieckie nie są w stanie przeważyć i przebić bilateralnych stosunków niemiecko-rosyjskich.
Jakie płyną z tego wnioski? Nie warto budować polskiej pozycji w Unii Europejskiej wyłącznie na bilateralnych stosunkach z Niemcami. Polska powinna umacniać swoje stosunki gospodarcze i handlowe z Federalną Republiką Niemiec - to fakt. Jednocześnie Rzeczpospolita powinna umacniać swoje stosunki polityczne i budować swoje stosunki militarne z Paryżem. Francja nie jest gospodarczo tak mocno związana z Rosją, jak Niemcy. Francuska polityka zagraniczna wobec Rosji przyjmuje strategię doraźnej i nie zobowiązującej współpracy. To znaczy, że Francja może coś Rosji sprzedać czy z nią współpracować przy jakimś przedsięwzięciu. Jednak ta współpraca, niejako z założenia, ma charakter ściśle określonego międzynarodową umową terminu jej zakończenia. Od momentu prezydentury Charlesa de Gaulle’a Francja prowadzi strategię ostrożnej współpracy - dawniej z ZSRR, a teraz z Rosją. Współpracy obliczonej na krótkoterminowy zysk i mającej krótkoterminowy charakter. Francja nie chce bowiem wiązać się ani trwale, ani też w perspektywie długoterminowej z Rosją, bez względu na to, kto znajduje się u sterów tego kraju. Dlatego, z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa, Francja byłaby dla Polski o wiele lepszym partnerem, niż Niemcy.
A więc Polska nie powinna zakładać sojuszu z Niemcami na dobre i na złe. Wszak Francja w wielu dziedzinach ma Polsce o wiele więcej do zaofiarowania, niż Niemcy (szczególnie w sferze polskiej obronności i bezpieczeństwa Rzeczpospolitej). Polska musi się nauczyć grać jednocześnie na dwóch instrumentach: niemieckim i francuskim. Tu znajduje się klucz do wzmocnienia polskiej pozycji w Unii Europejskiej.
Kiedy Polska będzie liczącym się członkiem i silnym krajem w europejskiej wspólnocie? Wtedy, kiedy stanie się arbitrem w sporze niemiecko-francuskim o Unię Europejską, o jej społeczno-gospodarczy model i kształt.
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.
Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka