Profesor A.Jadczyk skomentował u prof. Eine: może "poniżej skali Plancka nie ma już ziarnistości". - Co ja skomentowałem tak:
- A może ziarnistość na każdym poziomie jest inna? - Np. w świecie makro, czyli klasycznym, czyli w świecie substancji (związków chemicznych) ziarnami (korpuskułami) są przedmioty "codziennego użytku"; w świecie pierwiastków ziarnami są atomy; w świecie plazmy (świat kwantowy) - cząstki elementarne; w świecie subkwantowym ... - Żadna teoria nie dostrzega ziaren niższego poziomu - wszystko co mniejsze, się zlewa, w continuum. Każda teoria ma swoją rozdzielczość, jak mikroskop.
Może nie jest to głupi pomysł ... (spotkałem głupsze).
Profesor Jadczyk tym swoim komentarzem zainicjował u Eine bardzo ciekawą dyskusję - uczynię dla niej wyjątek i ją przeczytam.*
Kiedyś objawieniem była dla mnie informacja o poziomach Bohma. Ich kolejne przemiany - indeterminizm w determinizm. Po każdym odkryciu parametrów głębiej ukrytych. - Tak to widziałem. - Teraz widzę, że te poziomy można poszerzyć. Bohm był za ostrożny. Ale może musiał, bo był fizykiem, i nie mógł zbytnio się wychylać poza korporację. A poza tym, wielu fizyków kwantowych w końcu popada w mistykę. Gdy dostrzegą już, że niemożność wyobrażenia sobie nie jest powodem do dumy. Gdy zwątpili w aktualną granicę poznania, że jest ostateczna, przez którą przespali życie.
Gdy granica poznania już nie gwarantuje spokoju, nie pozwala dłużej tkwić w melinie (obowiązującej doktryny).
Wtedy melinują się w filozofiach Wschodu. W nich najłatwiej można imponować bleblaniem.
- Żartuję ... :((
_________________________
* Niestety, dyskusja u Eine szybko przeszła na poziom normalny, czyli na bleblanie o wszystkim, ale przede wszystkim o archeologii plątania węzłów z pętlami.
PS. - Granica poznania jest bezpieczną granicą. Dla wielu, granicą bezpieczeństwa. Dla tych, dla których granica poznania „z zasady“ jest nieprzekraczalna.
A poziomy Bohma, i jego parametry ukryte, może nie były objawieniem, ale radością z tego, że ktoś - znaczący! - myśli jak ja. Podobnie. - Ale poza tym ja teoretycznie wierzę w istnienie demona Laplace'a - ale zdaję sobie sprawę z tego, że w praktyce i on bez statystyki się nie obejdzie, ze względu na nieskończoną ilość danych. Może nawet w świecie (także w czasoprzestrzeni) ziarnistym.
Ziarnistość (kwantowość) czasoprzestrzeni jest zdeterminowana obserwowaną gęstością zdarzeń. Najmniejszą wartością drogi swobodnej i okresu z jaką materia oddziaływuje - poprzez próżnię.
To jeszcze bleblanie, ale to nie jest moja fizyka - na razie moją fizyką jest euklidesowa teoria echolokalizacji galileuszowskich (i minichrony). Reszta, to pomysły. I pewnie już tak zostanie.
A szukając czegoś o Haage (Eine o nim napomknął), trafiłem na artykuł Nieustępliwość problemu interpretacji mechaniki kwantowej prof. A.Staruszkiewicza - zdaje się, że warto go przeczytać. Czyli ten link się przyda.
62. Spis tytułów moich notek ułatwia nawigację w tym blogu, bo tytuły w tym Spisie są linkami do notek.
Pseudoeuklidesową Einsteina szczególną teorię względności zbudowałem euklidesowo, czyli w sposób absolutnie wyobrażalny, klasycznie. A przy okazji rozszerzyłem ją na tachiony, dzięki czemu pojawiła się w niej antymateria.
Zobacz także co ja uważam. I inni.
A fizyka nie może być stekiem formułek nie do pojęcia, algorytmami dla liczydeł.
Ale najłatwiej udowodnić to czego nikt nie rozumie. Zwłaszcza jeśli wystarczy udowodnić tak by nadal nikt nie rozumiał. A właśnie tak dowodzi się w fizyce współczesnej.
Szczególna teoria względności Einsteina jest niepotrzebna, a moja jest potrzebna po to, by to zrozumieć.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie