Lider Konfederacji wrzucił fotkę z wakacji i napisał, że tak wyglądałaby Polska bez socjalistów. Użytkownicy X szybko przypomnieli mu, kto właściwie te wieżowce zbudował.
Sławomir Mentzen na X
Są takie wpisy w mediach społecznościowych, które żyją własnym życiem. Autor wrzuca coś z kategorii "podoba mi się tu, patrzcie jaki jestem fajny", a internet zamienia to w materiał na tydzień dyskusji. Dokładnie to przydarzyło się Sławomirowi Mentzenowi w ostatni weekend grudnia.
Szef Konfederacji poleciał na święta do Dubaju. Nic w tym dziwnego - pół Polski leci teraz do ciepłych krajów. Ale Mentzen nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił politycznego komentarza. Wrzucił więc zdjęcie na tle lśniących wieżowców Dubai Marina i napisał:
"Polska, gdyby nie wszystkie gatunki socjalistów, PiS, PO, SLD, PSL, Gazeta Wyborcza i TVN :)"
I się zaczęło.
Użytkownicy X nie śpią
Minęła chwila i pod wpisem Mentzena pojawiła się notatka z informacjami kontekstowymi, taka, którą dodają sami użytkownicy platformy X, żeby prostować manipulacje albo uzupełniać brakujący kontekst. I ta notatka była bezlitosna:
"W ZEA ponad 88 proc. mieszkańców stanowią imigranci. Wielu pracowników w ZEA doświadcza tzw. nowoczesnego niewolnictwa. Kraj czerpie zyski głównie z zasobów naturalnych."
Trzy zdania, trzy ciosy. Każde z nich trafia w inny filar narracji Konfederacji. Przyjrzyjmy się im po kolei, bo to naprawdę piękny przykład tego, jak jedno zdjęcie z wakacji może obnażyć sprzeczności w czyimś programie politycznym.
Paradoks numer jeden: 88% imigrantów
Mentzen i jego Konfederacja zbudowali sporą część swojej politycznej marki na sprzeciwie wobec imigracji. "Polska dla Polaków", zamknięte granice, żadnych uchodźców. Znacie te hasła.
I teraz ten sam Mentzen stoi przed wieżowcami w kraju, gdzie rdzenni mieszkańcy stanowią... 12% populacji. Reszta to Hindusi, Pakistańczycy, Bengalczycy, Filipińczycy i pracownicy z dziesiątek innych krajów. To właśnie oni - imigranci - zbudowali te wszystkie błyszczące budynki, przy których pozuje lider partii antyimigranckiej.
Anna Maria Żukowska z Lewicy ujęła to po swojemu: "Kto zbudował te budynki, idioto?" - zapytała retorycznie. Nieelegancko, ale w punkt. Bo rzeczywiście, trudno jednocześnie zachwycać się Dubajem i postulować zamknięcie Polski na cudzoziemców. Te wieżowce nie wyrosły same z pustyni.
Paradoks numer dwa: jaki tam wolny rynek
Mentzen jest z wykształcenia ekonomistą i od lat sprzedaje się jako wolnorynkowiec. Niskie podatki, minimalne państwo, przedsiębiorczość, to jego chleb powszedni. Dubaj ma mu niby pokazywać, co by było, gdyby "socjaliści" nie przeszkadzali.
Tylko że Dubaj to akurat jeden z gorszych przykładów "wolnego rynku" w libertariańskim rozumieniu. Zjednoczone Emiraty Arabskie to monarchia absolutna. Nie ma tam partii politycznych, wolnych wyborów, wolności słowa, a za krytykę władcy można trafić do więzienia. Każdym emiratem rządzi lokalny książę, władza przechodzi z ojca na syna.
A skąd wzięły się pieniądze na te wszystkie cuda? Z ropy naftowej, którą odkryto pod koniec lat 50. Szejkowie siedzieli na pustynnym złocie i przekuli je w wieżowce, lotniska i sztuczne wyspy. Owszem, Dubaj potem sprytnie zdywersyfikował gospodarkę - dziś ropa to tylko kilka procent jego PKB - ale startowe miliardy nie spadły z nieba dzięki "przedsiębiorczości". Spadły z ziemi, dosłownie.
Port Jebel Ali, linie lotnicze Emirates, wolne strefy ekonomiczne, to wszystko państwowe projekty albo przedsięwzięcia mocno wspierane przez rząd. Jakoś nie pasuje to do wizji "państwa, które ma się od nas odczepić".
Paradoks numer trzy: ciemna strona wieżowców
I tu dochodzimy do najbardziej niewygodnej części. Te piękne budynki nie powstały w białych rękawiczkach. Organizacje takie jak Amnesty International od lat dokumentują, co dzieje się z pracownikami fizycznymi w Emiratach.
Robotnikom z Azji Południowej zabiera się paszporty, żeby nie mogli wyjechać. Pracują w 50-stopniowym upale na budowach. Mieszkają w przepełnionych barakach. System kafala uzależnia legalność ich pobytu od pracodawcy - więc jak szef nie płaci, to i tak nie mają dokąd uciec. "Nowoczesne niewolnictwo" - tak to określają eksperci od praw człowieka.
Czy Mentzen o tym nie wie? Wie, z pewnością. Czy go to obchodzi, kiedy robi fotkę na media społecznościowe? Najwyraźniej nie.
Mentzen podbija stawkę
Można by pomyśleć, że po takiej fali krytyki polityk trochę się cofnie, napisze coś w stylu "ok, może to było nie do końca trafione porównanie". Ale nie znamy Mentzena. On działa odwrotnie - im więcej krytyki, tym bardziej idzie w zaparte.
Następnego dnia wrzucił kolejne zdjęcie. Tym razem stoi pod Burj Khalifa, najwyższym budynkiem świata, i pisze:
"W zamierzeniu jego projektantów miał symbolizować rozmiar głupoty socjalistów, lewaków, zwolenników socjalu dla imigrantów, fanów regulacji i wysokich podatków, klimatystów, płaskoziemców oraz dziennikarzy. Wyszło doskonale."
Nie, to nie jest żart, ale według mnie lekki "trolling". Budynek zaprojektowany przez amerykańskie biuro architektoniczne, zbudowany przez międzynarodowe konsorcjum za pieniądze z ropy naftowej, siłami kilkudziesięciu tysięcy zagranicznych robotników, według Mentzena symbolizuje porażkę... zwolenników socjalu dla imigrantów.
Serio, nie da się tego wymyślić.
Reakcje: internet się bawi
Komentarze pod wpisami Mentzena to osobny gatunek literacki. Publicysta Ziemowit Szczerek napisał wprost: "Nie da się ciebie, chłopie, traktować poważnie. Czy jesteś w Sejmie czy nie. Muszą być jakieś granice akceptowalnego w polityce zdurnienia."
Inni bawili się formułką "Polska gdyby nie socjaliści" i wstawiali zdjęcia z różnych miejsc, Korei Północnej, opuszczonych miast, blokowisk. Część pytała, czy Mentzen chciałby też wprowadzić w Polsce emirackie podejście do wolności słowa i praw kobiet.
Ktoś przypomniał, że za opozycję polityczną w ZEA można dostać wieloletni wyrok. Ktoś inny, że alkohol (który Mentzen sprzedaje w swoim pubie w Toruniu) jest tam legalny tylko w wyznaczonych miejscach. Riposty pisały się same.
O czym to właściwie może świadczyć
Wpis z Dubaju to w gruncie rzeczy drobnostka - polityk wrzucił fotkę z wakacji, internet go wyśmiał, życie toczy się dalej. Ale ta drobnostka całkiem nieźle pokazuje szerszy problem Konfederacji.
Bo Konfederacja próbuje łączyć dwie rzeczy, które się ze sobą gryzą. Z jednej strony libertariański wolny rynek - niskie podatki, otwarta gospodarka, minimum regulacji. Z drugiej strony - nacjonalizm, zamknięte granice, "Polska dla Polaków". Dubaj pokazuje, że jedno wyklucza drugie.
Trudno sobie wyporazić budowę "wolnorynkowego raju" i jednocześnie zamknąć granic. Wieżowce Mentzena nie wyrosły dzięki Emiratczykom pracującym na swoim, wyrosły dzięki milionom przywiezionych pracowników. A pieniądze na start nie wzięły się z genialnej przedsiębiorczości, wzięły się z wygranej na geologicznej loterii i monarchii.
PP
Fot: Sławomir Mentzen w Dubaju
Źródło: x.com, wprost.pl, se.pl
Inne tematy w dziale Technologie