Europejczycy podbili Ameryki bo mieli tak zwane "jaja". Byli zawzięci, zdecydowani, owszem - bezwzględni. Albo, albo. Brazylia wyszła zatańczyć z Chorwacją. A tu zamiast tańca ostra, męska nawalanka.
Chorwaci wygrali zdecydowaniem i walką. Brazylijczycy przegrali brakiem zaangażowania na maksa i miękkością, bo 8 na 10 przypadków kontaktu fizycznego, a niemal każde spotkanie zawodników przechodziło w taki kontakt, albo pozbywali się piłki, albo ją tracili. Jeden jedyny Neymar coś grał i przy piłce czasem potrafił się utrzymać.
Nie lubię Chorwacji za jej grę w piłkę i notoryczne wygrywanie w karnych, w tym na poprzednim Mundialu. No ale skoro przeciwnicy na to pozwalają, to już ich wina. Chorwaci nie są żadnymi artystami. Na 4 karne strzelili 4, ale dwa pierwsze strzały, to była zwykła lipa na szczęście, bo lekkie uderzenia w sam środek bramki, więc gdyby bramkarz się nie rzucał do rogu, to by obronił.
W życiu i w piłce nie ma zmiłuj. Miękiszony z Brazyli jadą do domu. Skuteczni Chorwaci, którzy mordują piękno futbolu grają dalej. Czas na Argentyna-Holandia. Dopingował będę Argentynę, ale super ciekawa będzie konfrontacja zwycięzcy z Chorwacją. Oby Argentyna obroniła "honor" Ameryki Południowej. Choć... Chorwaci to jakoś nasi bracia, bo... Słowianie.
Inne tematy w dziale Sport