Taki tytuł "Biblia w starciu z historią?" mają dwie rozmowy profesorów Marcina Majewskiego - biblisty z Łukaszem Niesiołowskim Spano - historykiem. To tylko fragment większego zjawiska, namysłu nad rzetelnością historyczną wydarzeń przedstawionych w Biblii jako podane do wierzenia Słowo Boże.
Zasadniczo rzecz biorąc historia jako nauka kwestionuje biblijny opis świata oraz wydarzeń przedstawionych na jej kartach. Nie znaczy to, że postaci czy wydarzenia, historie czy zdarzenia przedstawione w Biblii nie miały miejsca. Znaczy, że czasami miały, a czasami nie miały miejsca.
W odpowiedzi na rozmowę wspomnianych profesorów także ksiądz profesor Dariusz Iwański zamieścił swój film, odpowiedź, warty zobaczenia. Swoją wypowiedź w 35 minucie zakończył tak: "35:50 "Biblia to jak potężna karawana (...) A te wszystkie debaty naukowe (...) są jak zwierzęta, które szczekają przy drodze".
Czego zatem dotyczy spór? Otóż narracji biblijnej, która mówi iż:
- Ludzie powstali od Adama i Ewy, co miało miejsce około 6 tysięcy lat temu.
- Około 5 tysięcy lat temu miał miejsce Potop, który zniszczył życie na całej Ziemi, wznosząc poziom wody na planecie powyżej najwyższych szczytów gór, czyli od 5 to 8 kilometrów wyżej niż dzisiaj. Potop był skutkiem deszczu, który padał przez 40 dni (podnosząc poziom wody 100-200 metrów dziennie), a życie ludzkie przetrwało, bo Noe zbudował z polecenia Pana Boga arkę, w której przetrwał z innymi ten Potop.
- Ok 1400 lat przed naszą erą, naród wybrany, który przebywał w Egipcie, wyszedł w liczbie 2,5 miliona z tego Egiptu do Ziemi mu Obiecanej, którą podbił, zdobył i tam zamieszkał.
Historycy, w swojej większości, powiadają, że te rzeczy nie miały miejsca.
- Ludzie istnieją od co najmniej 200 tysięcy lat.
- Potopu opisanego w Biblii, a co za tym idzie uratowania ludzkości przez Noe w Arce - nie było.
- Królestwa Izraela (większe, północne ze stolicą w Samarii) oraz Judy (mniejsze południowe ze stolicą w Jerozolimie) zostały założone przez ludzi mieszkających na tych terenach, a nie przybyły tam z Egiptu naród.
W kontakcie z narracją historyczną zmienia się interpretacja tego, czym jest Biblia. Zaczyna się mówić, że jest to księga "znaczeń", a nie kronika historyczna. Biblia mówi o wartościach, o Bogu, a wydarzenia historyczne nie są w niej najważniejsze. Sygnalizuje się ponadto, że wydarzenia opisane w Biblii mogły mieć miejsce, tyle, że w nieco innej formie. Zatem potop mógł mieć charakter jakiejś dużej powodzi. Do Kanaan (nazwa terenów Palestyny) mogły przybywać jakieś niewielkie grupy Lewitów z Egiptu, więc jednak w Biblia mówi prawdę, tylko, że nie dosłownie. Zatem odkrycia historyczne, w sumie niewiele zmieniają i nie mają znaczenia dla Biblii, która jest "jak potężna karawana (...) A te wszystkie debaty naukowe (...) są jak zwierzęta, które szczekają przy drodze".
Otóż... ten spór i naukowa kontestacja historii biblijnej - ma znaczenie.
Otóż "broniący" prawdy biblijnej mówią, że ostatecznie, to nie jest takie ważne, czy tam cały naród wyszedł z Egiptu, czy wcale nie, tylko on sobie mieszkał właśnie w owej ziemi obiecanej na stałe, a jakieś niewielkie grupy ludności się przemieszczały, np. z Egiptu. Że to nie ważne czy Potop był w wersji opowiedzianej w Biblii, czy to była lokalna powódź.
Kłaniają się tu porady pana Piotra Tymochowicza, który uczył kiedyś potencjalnych polityków budowania narracji. - Byłeś jako młodziak w USA? - pytał Tymochowicz. - Zajechałeś na stację benzynową i grałeś tam na gitarze? Piszesz, że odbyłeś tournee artystyczne w Stanach Zjednoczonych.
Punktem wyjścia do oceny znaczenia tej kontestacji historyczności biblijnej narracji mogą być słowa Pana Jezusa: "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16,10).
Więc to nie są "drobne" nieścisłości ani drobne mało znaczące sprawy. Te sprawy mają fundamentalne znaczenie, bo:
- weryfikują prawdziwość budowanych na nich przekonań i wniosków
- dają rękojmię lub nie, rzetelności innych stwierdzeń zawartych w tym samym tekście
- weryfikują postawę tworzących te zapisy ludzi, "kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy".
Bardzo możliwe, że w czasach tworzenia Biblii, o tym też mówi nauka, nie istniało - na obszarze i u ludzi w to tworzenie zaangażowanych - kryterium prawdy jako prawdy historycznej. Nie było ważne, jak było. Było ważne, co z tego wynika. Szczególnie dla tych, co żyją teraz, wówczas - teraz. "Prawdziwe" zatem było to, co było dobre, a dobre było to, co było korzystne dla narodu. To być może przetrwanie, a nie zgodność opowieści z rzeczywistością, było wartością tamtych ludzi.
Rzecz w tym, że wartości zbudowane na nieprawdziwych historiach, mogą prowadzić do przerysowań i zachowań, które znajdują oparcie w nieprawdziwych przesłankach. To nie jest tak, że fałsz jest wtedy wielki, gdy całkowicie rozmija się z prawdą. Przeciwnie, to przekonanie szczególnie wyrażał Albert Camus, ale można je odczytać też w twórczości Gilberta Chestertona: "fałsz nigdy nie jest tak fałszywy jak wtedy, gdy jest blisko prawdy". Takie fałsze, zawierające element prawdy najbardziej ludzi wprowadzają w błąd, przez co, są najgroźniejsze, bo sprawnie udają prawdę. Podobieństwa i elementy prawdy w fałszywych narracjach, nie czynią je w żadnym stopniu prawdziwymi. To są nadal fałsze, nawet bardziej cwane, niebezpieczne.
Historia wiary w Boga, to historia ludzkości poszukującej prawdy. Prawdy fundamentalnej, prawdy o życiu, o jego sensie, o przyczynach rzeczywistości. To najbardziej ludzkie, a przez to i szlachetne, poszukiwanie prawdy, może jednak być instrumentalnie używane do celów pragmatycznych albo całkiem przyziemnych i naturalnych. Może być tak używane, bo dzięki sankcji religijnej nie podlega dyskusji ani weryfikacji, a daje pewien rodzaj władzy, kontroli i wyższej pozycji. W Indiach w oparciu o religijną wiarę zbudowano społeczeństwo dzielące ludzi na kasty. W tej najwyższej byli kapłani, inni czasem zamknięci na całe pokolenia w niskich kastach, bo to wynikało z ich religii.
Łatwo o pokusę, by na tej podstawie odrzucić całkowicie narrację o Bogu i przysłowiowe hulaj dusza piekła nie ma. A co jeśli jest? A co jeśli zupełnie technicznie i racjonalnie pójdziemy za Blaise Pascalem i zrobimy ocenę, w co warto wierzyć i jak warto żyć? Co z nauką, która im dalej, tym dobitniej pokazuje, że nie do wytłumaczenia "fizycznego" jest ani powstanie życia, ani jego ewolucja? Której poziom wyjaśnialności przyczyn podstawowych ruchów w kosmosie spadł do gdzieś 10%, bo reszta to "musi być", "ciemna energia i materia"? Co z ludzką percepcją rzeczywistości, natchnieniami artystów, radością z prawdy, rozpoznawaniem i doświadczaniem piękna, pomysłami wynalazców? Co z mową Maxa Plancka (tego od stałej Plancka), w której stwierdził, że rzeczywistość materialna de facto nie istnieje, a za wszystkim musi stać inteligentny umysł? Pytania można by mnożyć, dochodząc do tego, że warto szukać prawdy, a wiara w Boga nie jest zabobonem, tylko wyrazem tego ludzkiego dążenia. I Biblia te elementy właśnie zawiera. To prawdy odczytywanie, to jej przekazywanie, w takiej formie i postaci, na jaką ludzi wówczas było stać. Chrześcijanie wierzą, że ta Prawda, stała się Ciałem i zamieszkała między nami. Uosobiona - została zabita przez ludzi w imię przetrwania narodu i pod hasłami jego religii. Uczciwe "Jak właściwie jest?" - jest postawą dla człowieka fundamentalną, bo kierującą go poza i ponad, to wszystko, co ma w doświadczeniu, nawet poza jego doraźnie odczytywane korzyści. Owo "Jak właściwie jest?", jest pytaniem nieuniknionym, dla każdego nie ogłupionego użyciem lub tresurą umysłu. Jak na nie odpowiadamy? Czy kwestionowanie wszystkiegow czambuł, bo to człowiekowi odpowiada i zgadza się z jego poglądem, postawą i chęciami, ma sens? Prawda ma to do siebie, że jest Ponad człowiekiem, że człowiek dzięki temu i do niej dorasta i ją odkrywa, a nie dokonuje własnych projekcji, nie walczy o nią, nie wymyśla jej. Bo Prawda to rzeczywistość. Bóg, to rzeczywistość. Dla mnie, może nie dla ciebie. No i są jeszcze tacy, co ową rzeczywistość ubierają w stroje, które im pasują, nawet w codziennej sytuacji, życiu, funkcjonowaniu. Prawdę wszyscy poznamy. Wiemy nawet kiedy. Pytanie - z jakim dla siebie skutkiem - pozostaje otwarte.
Inne tematy w dziale Rozmaitości