Po wyborach zrzedną miny

Wszystko na to wskazuje, że wynik elekcji parlamentarnej za niespełna 4 tygodnie będzie wielkim zaskoczeniem. Widać to między innymi po nastrojach wewnątrz Platformy Obywatelskiej oraz  po ostatnich zapowiedziach jej lidera, że jeśli przegra wybory to nie będzie tworzyć rządu. Tusk przypomina mi niekwestionowanego mistrza świata w boksie wagi ciężkiej, którego mistrz wagi średniej, fizycznie o wiele słabszy, wyzwał na pojedynek .... w szachy. Mistrz wagi ciężkiej jest zszokowany i nie ma pomysłu na tę rywalizację. Walką bokserską w tym kontekście jest debata face to face z Kaczyńskim, którą Tusk, szkolony w przeróżnych marketingowych chwytach, miał nadzieję wygrać bez kłopotu. Ale już na polu, gdzie trzeba się wykazać pomysłowością, sprytem i inteligencją radzi sobie dużo gorzej.

Przez całe ostatnie 4 lata wszelkiej maści naciągane autorytety dziennikarstwa i publicystyki oraz "niezależni" komentatorzy piali z zachwytu widząc dołujące notowania PiS, z nieukrywaną satysfakcją wieszcząc zmierzch tej partii i jej lidera. A teraz prawdopodobnie okaże się, że był to zachwyt przedwczesny. Jest to ostrzeżenie dla wielu obserwatorów życia publicznego, że nie ma się co ekscytować sondażami wyborczymi, jeśli do wyborów pozostało więcej niż jeden miesiąc. W tym czasie bowiem zapadają decyzje, a wyborcy rozliczają koalicję za wykonanie planów.

Jeśli PiS wygra wybory prowadząc debatę niemerytoryczną, nie atakując fatalnych rządów PO, to chylę czoła.

Jeśli zrównał się w sondażach z PO, praktycznie nic nie robiąc, to "coś robiąc" ma szansę nie tylko na samodziene rządy, ale nawet na taką większość w parlamencie, która będzie zdolna do omijania kłód, które będzie im rzucał pod nogi prezydent Komorowski.