Wszyscy doskonale wiedzą, że przy tej strukturze demograficznej podniesienie wieku emerytalnego jest koniecznością. Tak, wiedzą to zarówno PiS, Solidarna Polska, SLD, NSZZ "Solidarność" i nawet poseł Kłopotek. Ww. nie wsparli jednak tego rozwiązania. Wcale się temu nie dziwię.
NSZZ Solidarność musiał protestować, bo reprezentuje interesy ludzi pracy. A ponieważ rozwiązanie takie jest dla interesów ludzi pracy niekorzystne, związek musi protestować, choćby jego włodarze rozumieli, że nie mają racji. Protestować muszą, bo po to są, a gdyby nie protestowali prosty lud nie zrozumiałby tego zachowania.
PiS i Solidarna Polska też muszą głosować przeciw, dlatego, że "reforma" ta ma szanse na to, aby od rządzącej partii odwróciła się część wyborców, jest więc szansa na ugranie kilku punktów w sondażach.
SLD także musi głosować przeciw, choć przed laty rząd Millera proponował podobne rozwiązania (PO była wówczas przeciw), ponieważ uważa się za partię lewicową, a więc musi bronić interesu ludzi pracy. Jeśli nie będzie bronić, oni odwrócą się od niej.
Kłopotek też doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji. Ale nie ma sumienia brać podnosić ręki za takim rozwiązaniem, więc wyjechał na narty. Mógł sobie na to pozwolić, bo to poseł Kłopotek, a nie jakiś tam Kowalski. Sympatyczny poseł PSL wie doskonale, że bez niego ustawa i tak przejdzie, więc po co ma się trudzić.
Wszystkie partie opozycyjne doskonale wiedzą, że podwyższenie wieku emerytalnego jest konieczne, ale zagłosowali przeciwko, aby nie brać na siebie odpowiedzialności za jej wykonanie, a także w nadziei na przejęcie niezadowolonego z tego pomysłu elektoratu. Wiedzą też, że ich sprzeciw nic nie da, więc tym łatwiej się sprzeciwić.
Wszyscy więc grają swoją rolę w tym teatrzyku dla publiczności, starając się jej przypodobać - wszyscy na swój sposób. Żenujący spektakl.
