Przemysław Mandela Przemysław Mandela
225
BLOG

Historycznego ping-ponga ciąg dalszy...

Przemysław Mandela Przemysław Mandela Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

O tym, że polsko-rosyjskie relacje historyczne przypominają grę w ping-ponga nie trzeba przekonywać chyba nikogo kto choć pobieżnie interesuje się wspólnymi elementami przeszłości obu naszych narodów. Kiedy w Polsce robi się głośno o Katyniu, Kreml natychmiast uruchamia swoją machinę propagandową, kontrując rzekomą zbrodnią na kilkudziesięciu tysiącach (liczby te różnią w zależności od tego, który z nadwornych historyków premiera Putina zabiera głos) jeńcach Armii Czerwonej, których to Polacy bezceremonialnie mieli eksterminować w obozach koncentracyjnych w latach 1920-21. Kiedy na powierzchnię publicznej debaty powraca temat 17 września i Paktu Ribbentrop-Mołotow, Moskwa nie cofa się nawet przed śmiesznymi oskarżeniami o współpracę władz Drugiej Rzeczpospolitej z Trzecią Rzeszą, nawiązując tym samym do czasów najświetniejszych czasów propagandy komunistycznej. Ot tak właśnie wygląda historyczny dialog z Rosją. My może coś i tam mamy na sumieniu, ale wy – Polacy macie znacznie więcej i w zasadzie sami zasłużyliście na los jaki wam zgotowaliśmy – takie przesłanie zdaje się wypływać z ust kolejnych państwowych badaczy dziejów minionych. O karkołomnych powrotach do roku 1612 i niezliczonych zbrodni popełnionych przez Polaków na mieszkańcach Moskwy nawet nie wspominając.

Jako jednak, że nasza historia w ogólnych zarysach wygląda tak jak wygląda i nie sposób ukryć pod warstwą najdoskonalszej propagandy, że jednak to częściej Rosjanie gościli w polskiej stolicy w charakterze agresorów a nie na odwrót, we wspólnej debacie czy raczej licytowaniu się na zbrodnie i ofiary może zacząć brakować sensownych argumentów. Nie jest to jednak jakiś większy problem dla historyków kremlowskich, którzy doskonale wiedzą, iż każde nawet najbardziej abstrakcyjne oskarżenie pod adresem Polaków i tak padnie na podatny grunt, jeśli nie w Rosji (co wciąż jest raczej rzadkością) to w samym Przywiślańskim Kraju.

Dzisiaj jednak granica absurdu została przekroczona na całej długości.

Katastrofa Smoleńska i następujące po tym wydarzenia, w tym także niechlujstwo z jakim przeprowadzono śledztwo mające wyjaśnić jej przyczyny, musiało wzbudzać w Polakach (oczywiście wśród części, całkiem spora rzesza żadnych większych nieścisłości nie dostrzegła bądź dostrzec nie chce) gwałtowne emocje. Trudno nawet komentować kolejne doniesienia o pomylonych ciałach, ekshumacjach czy sposobie w jaki przeprowadzano identyfikację czy sekcje zwłok ofiar. Władze rosyjskie cierpliwie znosiły kolejne oskarżenia o nieudolność czy też nawet o publikacje w Internecie zdjęć z okrutnie okaleczonymi ciałami pasażerów. Wszystko ma jednak swoje granice, Szanowny Czytelniku. No może poza absurdem, ale jego można uznać akurat za wyjątek potwierdzający regułę.

Rano, rodzime media podały taką oto informację:

Rosyjska telewizja państwowa Kanał 1 zarzuciła Polsce sprofanowanie grobów poległych w 1945 roku żołnierzy Armii Czerwonej w Kostrzynie nad Odrą Chodzi o przeprowadzoną w 1953 roku barbarzyńską ekshumację szczątków 110 czerwonoarmistów, co wyszło na jaw przy ponownej ekshumacji na początku października tego roku. - Prawie 60 lat temu ciała nie zostały ostrożnie wykopane, lecz wyrwane z ziemi. Zupełnie nie zwracano uwagi na to, że łamano kości i odrywano głowy - przekazała stacja, nazywając takie postępowanie monstrualnym brakiem szacunku dla poległych. Kanał 1 podkreślił, że rosyjscy dyplomaci i wojskowi żądają wyjaśnienia sytuacji wokół miejsc pochówku radzieckich żołnierzy, którzy wyzwalali Polskę od faszystów. Bohaterów miano pochować z honorami wojskowymi. Jednak to, co uczyniono, można raczej określić jako sprofanowanie mogił - podała rosyjska TV. Strona rosyjska zażądała wyjaśnień od polskiej Rady Ochrony Pamięci (Walk i Męczeństwa) oraz lokalnych władz - przekazał Kanał 1. (za PAP)

I kto, Szanowny Czytelniku wykazał się na kartach historii większym szacunkiem dla poległych? Rosjanie nieumyślnie przecież myląc szczątki najważniejszych przedstawicieli polskich władz cywilnych i wojskowych bądź też zaszywając w ich wnętrzu trociny lub niedopałki czy też jak zwykle wyszczekani Polacy, którzy już od 60 lat rosyjskie mogiły w swoim kraju traktują zwyczajnie barbarzyńsko, ale od innych wymagają wielkopańskiego nieomal szacunku?

Nic to przecież, że mowa o roku 1953, w którym to Polaków za naród suwerenny uznać nie mogą nawet najwierniejsi dworzanie obecnej rosyjskiej władzy. Ba, to iż pierwsza połowa lat 50 to w naszym kraju czas brutalnej stalinizacji wszelkich dziedzin życia to oczywiście nic nie znaczący detal. Po kilkudziesięciu tysiącach eksterminowanych czerwonoarmistach w 1920 i 1921 roku, po kolaboracji z Hitlerem i innych mniej lub bardziej poważnych oskarżeniach mamy kolejny dowód na zezwierzęcenie tego wiecznie antyrosyjskiego, krnąbrnego narodu.

Nawet w czasach kiedy wieczna przyjaźń z bratnim Związkiem Radzieckim była oficjalnie zadekretowana, a całość władzy czy to centralnej czy lokalnej była podporządkowana wasalom Kremla, Polacy i tak znaleźli okazję, by w jakiś sposób Rosjan opluć.

Tacy to już ludzie. I nic się pewnie w tej materii nie zmieni.

 
 
 
 

Bogowie, dajcie mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Dajcie mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I dajcie mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. - Marek Aureliusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura