zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
584
BLOG

Etykobrednie

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Kultura Obserwuj notkę 8
Sprawa Katarzyny W. wróciła jak bumerang chyba tylko po to by niektórzy mogli korygować swoje wypowiedzi sprzed kilku miesięcy. Oczywiście pomagają im w tym dziennikarze, zadając idiotyczne pytania i na ich tle, środowiska, które kiedyś wygadywały idiotyzmy –dzisiaj mówią, że myślą inaczej.
 
O czym piszę?
 
Od wczoraj przez media przelała się fala antyklerykalno-feministyczna, która w obliczu kompromitacji jaką zafundował jej Janusz Palikot, pazurami wydrapuje swoją godność utarzaną we Frojdzie i Nicze. Oczywiście reputacja musi się odbyć kosztem kogoś i wpuszczenie na salę rozpraw dziennikarzy, którzy potem zamęczają tytułami oskarżoną, jest wymarzoną okazją do pochwalenia się wysokimi standardami etycznymi tych, którzy stawiali te standardy w dziwnym świetle.
 
Pamiętamy, że sprawa zabójstwa dzieciaka rozpatrywana była swego czasu pod kątem kościoła, uczestnictwa we mszy świętej rodziców nieżyjącego dziecka, tego, że poznali się na mszy a ojciec był kiedyś ministrantem. Przez kilka miesięcy słyszeliśmy, że winę za tą sytuacje ponosi kościół ponieważ nie dał się dziewczynie wyskrobać zawczasu, albo gdy była dzieckiem zakodowała sobie w głowie na lekcjach religii, że skrobanie jest złe.
 
Dzisiaj ci sami ludzie zaczynają bawić się etyką, mimo tego, że kilka miesięcy temu milczeli gdy ich środowisko dostarczało mediom podobnie sformułowane etykoidiotyzmy.
 
Schemat wybielania swoich starych wypowiedzi jest bardzo prosty. Otóż redaktor prowadząca, w ciągu niecałych 12 godzin zadaje dwóm różnym etykogościom etykoidiotyczne pytanie: jak można na jednej lekcji uczyć tego, że prezerwatywa jest be a na drugiej, że uczyć wychowania seksualnego.
 
Oczywiście etykogoście zaprzeczają, że co to ma do rzeczy –mimo tego, że jeszcze kilka miesięcy temu miało dużo do rzeczy a nawet wszystko do rzeczy.
 
I doszliśmy do sedna sprawy.
 
Odnoszę wrażenie, że zarówno etykogoście zapraszani do studia jak i prowadząca redaktor nie mają bladego pojęcia co to jest wychowanie seksualne i sprowadzają te zajęcia do wykładów na temat tego, jak założyć gumkę. A jeżeli nie ma gumki, to uświadomienie, że trzynastolatka może się nażreć hormonów i wtedy może używać do woli, ku radości swojego towarzysza, który też może do woli, nie narażając się na niedogodności latexu.
 
Może tak by chciała etyka lewacka, ale tak nie musi przecież być. Dzieciaki i bez etykogości wiedzą, że lepiej się nie starać niż postarać i odpowiedzialność zrzucić na dziewczynę, która ma zadbać o gumkę albo najeść się tabletek by chłopak spokojnie przeżywał swoją rozkosz.
 
I moi kochani, to nie jest wiedza z netu tylko także wywleczona z domów. Ile z dorosłych kobiet czytających teraz ten tekst ma za sobą niewolnictwo tabletki antykoncepcyjnej tylko dlatego, żeby panu w łóżku było wygodniej? Ile z Was drogie panie teraz je zażywa na śniadanie ponieważ wiecie, że gdyby się zdarzyła zbyt dzika impreza i się zapomnicie -to i Wasz facet na pewno się zapomni, a ze skutkiem zostaniecie Wy?
 
Bo ze skutkiem czy to pękniętej gumki czy skutkiem żarcia tabletki antykoncepcyjnej (czyt. hormonalnej -jedzonej po to by zakłócić pracę własnego organizmu) zostaniecie Wy. Do końca swoich dni.
 
Wychowanie seksualne nie może być właśnie takim przekonywaniem młodych ludzi, że mają środki i muszą z nich korzystać ponieważ  chłopak trzynastoletni ma ochotę, a dziewczyna ma mieć ochotę a jak nie ma, to lepiej żeby się zabezpieczyła na wypadek bezrozumnego naśladowania swoich koleżanek.
 
Wychowanie seksualne nie gryzie się wcale z lekcjami religii. Jak nazwa wskazuje ma wychowywać i uczyć, że szacunek dla partnerki jest ważniejszy niż buzujące jąderka. Że do seksu trzeba dorosnąć i mieć co zaoferować partnerce w łóżku. Coś więcej oprócz gumki i tabletek hormonalnych.
 
Wiecie drodzy etycy, dlaczego takim uznaniem i popularnością cieszą się szkoły katolickie czy nawet prywatne-świeckie? Tym, że tam młodzi, wczesnonastoletni ludzie uczą się języków, historii, algebry i etyki. Nie mają czasu na mizianie się w kątach szkolnej toalety. Nie są narażone na gwałt w szkole pod czujnym okiem nauczycieli. Robią to co nakazuje im czas młodości: uczą się, przyjaźnią i rozwijają zainteresowania. I nie boją się odmówić modlitwy przed posiłkiem (jeżeli to szkoła katolicka). 
 
Nie wyprzedzają swojego wieku, narażając swoje zdrowie, życie czy przyszłość.
 
______________

I na koniec uwaga do pani redaktor. Następnym razem niech zapyta czy można pogodzić lekcje historii, na której mówi się o zbrodniach nazizmu z lekcjami języka niemieckiego. 

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura