Rpzmaite lektury i to tych kojarzonych z demoliberalizmem autorów wspierają moje przekonanie, że mamy do czynienia ze zjazdem po równi pochyłej.
Więc nie da się uciec od refleksji, że peerel, mimo że był państwem totalitarnym, był pod wieloma względami moralniejszy od czeciejerpe. Takie stwierdzenie należy uznać za aksjomat, jeżeli przy okazji uwzględni się słynną maksymę, że hipokryzja to hołd jaki występek składa cnocie.
Rzeczą oczywistą jest, że peerel był występny, ale przy okazji cechowała go daleko posunięcta hipokryzja. Już na samym początku Bierut uczestniczył, w celu neutralizacji Kościołą, w uroczystościach Bożego Ciała. A swoją koalicję komunistyczną przezwał "Frontem Demokratycznym", a Polska została państwem ludowej, ale jednak "demokracji".
A Tajni Współpracownicy (TW) byli jednak naprawdę tajni i nikt się nimi nie chwalił, w odróżnieniu od czeciejerpe, w której Jwni Wspólpracownicy jawnie wypinają pierś po obce medale i kasę. Onety, Newsweeki, Fundacja Batorego i inne tego rodzaju mnogie inicjatywy z tym się niekryją, a lemparciątka dalekie są od choćby minimalnej hipokryzji i gołe tyłki pokazują publicznie.
Obecnie doszło do zdziczenia obyczajów nawet w porównaniu z komuną. Wprawdzie Gomułka perfidnie rugał publicznie Pawła Jasienicę, gdy ten nie mógł mu odpowiedzieć, ale nie był to język przepełniony wulgaryzmami i nienawistnym jazgotem..
