Są rzeczy na które czekamy. Książki ulubionych autorów, filmy z najlepszą obsadą, mecze pomiędzy odwiecznymi wrogami. Ja też na parę rzeczy zawsze czekam. Wśród nich jest … reklama Żubra.
Piwo jak piwo – nie jestem znawcą ale ani tradycji, ani marki, ani jakiegoś szczególnego smaku to chyba nie ma. Ale reklamy biją nawet słynną serię Żywca. I dzisiaj właśnie zobaczyłem kolejną. Zachód słońca, stoją fajne graficznie żubry, jeden zbliża się do filmującej je kamery z której perspektywy wszystko widzimy i ją przewraca. I hasło – „Żubr. Wieczorem podchodzi bardziej”. Genialnie proste, nie?
Co kogoś kto to ewentualnie czyta obchodzić może mój zachwyt nad reklamą piwa? I czemu ja takie rzeczy wypisuję na politycznym blogu? Bo reklama piwa to reklama polityka, tylko że zamiast jakiegoś bufona reklamuje się piwo. I tak samo, jak jakość reklam wpływa na kupowalność piwa, tak jakość spotów wyborczych decyduje o kształcie sceny politycznej. Reklama rządzi światem. W epoce wszechobecnych mediów to czysta władza (do pierwszych buntów w wojsku). Bo nie jest ważne, jakie co jest, ale jak to się przedstawi. I reklama służy przedstawianiu łajna jako lodów czekoladowych. Dlatego zawsze jest kłamliwa.
Jako że dziś od reklam się nie ucieknie (niedługo i na niebie wyświetlą pierwsze spoty), dobrze by było, gdyby ich szkodliwość była znikoma. Gdyby jeżdżąc na mojej podświadomości i impulsach pozaborowych, programowały mnie tylko na dany produkt, bez ogłupiania. I dlatego dziękuję towarzyszom manipulatorom, robiącym takie reklamy jak ta Żubra – lekkie, dowcipne i bezinwazyjne. I dlatego dziękuję tym socjotechnikom, którzy w kampaniach wyborczych kreują swoje kukły na mężów stanu, nie na pop idoli. Bo, że sparafrazuje slogan z pewnej innej reklamy – „jesteś tym, co chłoniesz z ekranu”. Dlatego kultura reklamy jest tak ważna.
A kto w potęgę reklamy przyszłości nie wierzy, niech weźmie w rękę pierwszą z brzegu polską science-fiction i nad pokazaną wizją przyszłości się zastanowi – byle nie za długo, bo potem i na reklamę Żubra nie spojrzy inaczej, niż z obrzydzeniem. I będzie chodził z wiecznie krzywą gębą.
Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka