Frakcja socjalistyczna Parlamentu Europejskiego wzywa kraje Unii Europejskiej do potępienia Polski i Rumunii (można przeczytać o tym tutaj). Nie pierwszy to raz i nie ostatni, a zarzuty nam stawiane są tak absurdalne, jak sam socjalizm, więc nawet nie będę ich odpierał. Ale przy okazji chciałbym poruszyć kwestię wtrącania się wielu państw w nie swoje sprawy.
Ilekroć słyszę np. prezydenta Busha, czule i z troską pochylającego się nad demokracja jakiegoś arabskiego państewka, szlag mnie trafia. Nie, nie dlatego, że kocham arabski system polityczny, ale dlatego, że kocham USA i nienawidzę, gdy ich władze popełniają głupstwa. Czemu troska (czasem słuszna, czasem nie) o obywateli innych państw jest głupstwem? Z tych pięciu powodów:
1) Arbitralne ocenianie decyzji obcych rządów powoduje tylko ich niechęć. Oczywiście, mocarstwa mają powody, żeby czasem wywierać presje na państwa słabsze, ale, po pierwsze, czasem, a po drugie wystarczy krótka tajna notka. Publicznie dyscyplinowanie to niepotrzebne upokarzanie potencjalnych partnerów politycznych.
2) Im rzadziej prosi się, tym częściej prośba rozpatrzona jest pozytywnie. Nawet ostatni socjalista powinien rozumieć, że jeden apel na dziesięć lat zostanie wysłuchany, a jeden dziennie będzie ignorowany zupełnie. Mocarstwa Zachodu (szczególnie USA) marnują swój potencjał szantażu. Rząd Harabandu z chęcią spełni jedną prośbę Wielkiego Brata. Po trzeciej prośbie na ulicach Harabandu zapłoną kukły Busha, a po piątej USA stracą wpływy w regionie, jak to ma miejsce w Ameryce Południowej.
3) Im gorzej u nich, tym lepiej dla nas. Wiem, brzmi to strasznie, ale bieda Afryki daje Zachodowi przewagę. Daje mu tanią ziemię, siłę roboczą, setki talentów chętnych do pracy w zachodnich instytutach, wreszcie gwarancję, że kraje Czarnego Lądu nigdy mu politycznie ani tym bardziej militarnie nie zagrożą.
4) Nie ma na świecie kraju idealnego. Polityk zaangażowany w cudze sprawy jest marnującym czas dany mu przez wyborców darmozjadem. Jak mówił Klucznik Gerwazy „najpierw nam dom oczyścić”.
5) I powód ostatni – grożą tylko słabi. Ci, którzy mają siłę, zamiast działać, mówią. Puste groźby to tak naprawdę oferta negocjacji. Wiedzą o tym władcy Korei Północnej, którzy w zamian za (podejrzewam pozorne) zaprzestanie badań nad swoimi arcycieńkimi bombami nuklearnymi otrzymał ogromna jak dla nich pomoc zagraniczną.
I to jest pozytywne w tej całej sprawie. Parlament Europejski ciągle wzywa i grozi, bo może tylko narobić trochę krzyku, a i te wrzaski dojdą tylko do uszu niewielkiej części Europejczyków. Bo o naszym wizerunku decyduje jakość naszych towarów i usług, a nie opinia jakiś eurohisteryków.
Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka