Wyników nie podaję, bo ci, których to interesowało, już dawno je znają.
Najbardziej może interesująca liczba dotycząca tych wyborów, to liczba 85. Tyle właśnie procent wyborców wzięło udział w głosowaniu. To jest dowód zdrowia demokracji i społeczeństwa. Społeczeństwa, w których połowa obywateli nie głosuje, bo nie ma to dla nich żadnego sensu, nie są zdrowymi społeczeństwami demokratycznymi.
I oczywiście jest to też dowód tego, że Francuzi wyczuli, iż nadeszła pora na zmiany.
Co do kandydatów, którzy weszli do drugiej tury: Jak zwykle wszędzie pełno niemiłosiernie uproszczonych opinii o tym, że Sarkozy to taki prawicowy konserwatysta, a Royal to taka rozrzutna i rozdająca prezenty socjalistka. Jednym z idoli pani Royal jest Tony Blair, natomiast George Bush na pewno nie jest idolem Sarkozy'ego. Pani Royal dużo mówiła o pozytywnej roli przedsiębiorstw i ich zysków, i nie jest wcale przeciwniczką gospodarki wolnorynkowej. Sarkozy dużo mówił o pracy, o potrzebie pomagania słabszym, o robotnikach.
Świat jest dużo bardziej skomplikowany niż by to wynikało z tych ubogich podziałów na prawicę i lewicę.
I oczywiście, jak zawsze gdy mowa o Francji, niektórzy nie mogą się powstrzymać od potrzeby załatwiania starych porachunków z Chirakiem, choć to nie całkiem na temat. W najważniejszej, najtragiczniejszej i niosącej ze sobą najwięcej niebezpieczeństw na przyszłość sprawie ostatniego dziesięciolecia, czyli odnośnie Iraku - ośmielił się po prostu mieć rację. Doprawdy, bezczelny ten Chirac.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka