Sarko szparko

Proamerykański rzekomo Sarkozy zaczął od zwrócenia uwagi, że jak tak dalej pójdzie, to Francja zablokuje negocjacje Światowej Organizacji Handlu w sprawie rolnictwa. Powodem tego ma być - jak twierdzi - to że wymaga się od Francji (i ogólnie od Europy), by odstąpiła od subwencjonowania rolnictwa, podczas gdy Amerykanie zamierzają w dalszym ciągu wspomagać swoich rolników.

Powiedział to wszystko zresztą w całkiem przyjaznym tonie. Powiedział mniej więcej coś takiego: „Jeśli nie będziemy bronić naszych rolników, to kto ich obroni? Czy myślicie, że prezydent Bush nie dba o farmerów amerykańskich? Nie można mi zarzucać, że robię wraz z rządem to, co robią inni." Dalej Sarkozy przypomniał, że Francja ma drugie co do potęgi rolnictwo na świecie (pierwsze jest amerykańskie właśnie) i że nie zamierza z niego rezygnować. Dodał, że każdy powienien trochę ustąpić, a nie tylko Francja. I jeśli nie będzie wzajemnych ustępstw, to będzie weto.

Nie wiem, jak wygląda sprawa subwencji dla rolników w USA, jeśli ktoś może mnie oświecić, będę wdzięczny.

Interesujące jest też to, że Sarkozy wiąże sprawę negocjacji WTO i reformy instytucji unijnych. Dla niego fakt, że negocjatorem ze strony Unii jest komisarz do spraw handlu, jest złą rzeczą, bo jako tylko komisarz ma on zbyt niską rangę i nie może jak równy rozmawiać z takimi potęgami jak USA, Chiny, Indie czy Brazylia. Podobno zarzuca się temu komisarzowi, że za bardzo idzie na ustępstwa, i że przekracza przy tym granice ustępst wyznaczone przez kraje członkowskie.

Dlatego Sarkozy uważa, że Unia musi mieć prezydenta, który miałby odpowiednią siłę do takich trudnych negocjacji. 

Wygląda więc na to, że będzie się działo dużo interesujących rzeczy zarówno w sprawach Unii, jak i w negocjacjach WTO, a także w dziedzinie stosunków transatlantyckich.