Szczyt dziennikarskiego zblazowania...

... to niepodniesienie słuchawki, gdy dzwoni Pałac Elizejski :)))

Nie zrobiłem tego celowo, i nie mam oczywiście żadnych tendencji do bojkotowania francuskiego urzędu prezydenckiego. Ale wyszło zabawnie.

Telefon zadzwonił w momencie, gdy z innego aparatu rozmawiałem z rodziną w Polsce. Na ekraniku telefonu nie pokazał się numer osoby dzwoniącej, co znaczy, że osoba ta wolała dzwonić "z ukrycia". Nie chciało mi się przerywać rozmowy, a poza tym pomyślałem sobie, że to pewnie ktoś, kto będzie męczył o jakieś mało ciekawe sprawy (gdy dzwoni Polskie Radio, albo TVN, albo TVP3, numer jest zawsze widoczny i od razu wiem, że trzeba powiedzieć "halo" po polsku).

Po kilku minutach telefon dzwoni jeszcze raz. Tym razem założyłem, że może jednak warto odebrać. Jegomość po drugiej stronie wyraził zadowolenie, że tym razem jestem. Przedstawił się jako zastępca rzecznika prasowego Pałacu Elizejskiego. A dzwonił po prostu w odpowiedzi na mój mail sprzed dwóch dni, w którym prosiłem o potwierdzenie, czy Sarkozy rzeczywiście wybiera się wkrótce do Polski.

Ta informacja została podana już przed kilkoma dniami przez stronę polską (kancelarię prezydenta chyba), następnie mówiła o tym polska prasa, ale gdy zadzwoniłem natychmiast w tej sprawie do Pałacu Elizejskiego, tam nic o tym nie wiedzieli.

Tym razem, po moim ponownym mailowym zapytaniu, rzecznik potwierdził, że ta wizyta jest PRAWIE pewna. Sarko wybiera się w zasadzie do Polski 14 czerwca.

Umówiliśmy się też, że przed tą wizytą, gdy zostanie już oficjalnie potwierdzona, zrobię najprawdopodobniej wywiad z małym Mikołajkiem. Mam nadzieję, że wice-rzecznik dotrzyma słowa.