Nieczęsto zdarza się, by w ciągu jednego zaledwie miesiąca w kinach pojawiły się aż dwa znakomite francuskie filmy. To chyba ten nowy powiew ery Sarkozy'ego sprawił, że nawet filmy stały się lepsze i to w dodatku również te, które zostały nakręcone jeszcze w epoce późnego Chiraca.
Jeden z tych filmów to "Les chansons d'amour" Christophe'a Honoré. Pełen uroku film przypominający trochę "Parasolki z Cherbourga" Jacquesa Demy, ale głównie dlatego, że i tu w akcję filmu wpleciono kilkanaście piosenek. Reszta jest jednak całkiem inna, bardziej współczesna.
Nie wróżę temu filmowi wielkiej kariery poza krajami francuskojęzycznymi, bo zbyt dużą rolę odgrywają w nim właśnie piosenki (bardzo dobre) i ich teksty, bez których trudno naprawdę zrozumieć ewolucję i działania poszczególnych postaci. A czytanie napisów z dosłownym tłumaczeniem tekstów, to jednak nie to samo.
"Les chansons d'amour" to prosta opowieść, na którą składają się scenki niekiedy pełne humoru, chwilami dramatyczne, z pięknie filmowanymi twarzami aktorów i uroczymi obrazkami z niepocztówkowego Paryża.
Na specjalne wyróżnienie zasługuje bardzo subtelna Chiara Mastroianni, choć nie gra tu roli głównej. No ale jak się jest córką Catherine Deneuve i Marcello Mastroianniego, to talent dostaje się po prostu w spadku.
Drugi z tych świetnych filmów - "Roman de gare" Claude'a Leloucha - moża natomiast przemówić do widzó na całym świecie. Nic o nim więcej nie powiem, trzeba po prostu na niego pójść, gdy tylko pojawi się w polskich kinach, i to biegiem!
Maestria, z jaką Lelouch nami, widzami, manipuluje, podsuwając nam złośliwie różne interpretacje tych samych postaci i ich motywacji, jest po prostu niezrównana.
Film ma oczywiście znakomite zdjęcia. To jednak nie jest zaskoczenie, bo Lelouch zawsze był w tym dobry. Nawet jego nienajlepsze filmy mają zawsze magiczną siłę plastyczną. Zresztą na planie zdjęciowym on sam często bierze kamerę do garści (lub raczej na ramię).
Fanny Ardant jest rewelacyjna, dwuznaczna, pełna siły a zarazem krucha. Odkryciem filmu jest moim zdaniem wykonawca głównej roli, Dominique Pinon, który dotychczas grywał właściwie drugoplanowe role. Grał zawsze raczej dziwnych facetów, mętne typy albo postacie humorystyczne, bo z powodu jego dość dziwnej twarzy reżyserzy nie widzieli go w klasycznej głównej roli. Lelouch mu taką rolę dał, i chwała mu zato.
Jeśli ktoś lubi Leloucha, to ten film jest jednym z najlepszych lelouchów wszystkich czasów.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura