Sarkozy chyba lubi Kaczyńskiego (Lecha)

Na cotygodniowej konferencji prasowej w Pałacu E. zapytałem rzecznika tegoż o poniedziałkowe spotkanie Sarkozy'ego z prezydentem Polski. Chciałem dowiedzieć się, czy będą jeszcze dyskusje o uproszczonym traktacie europejskim.

Z Komisji Europejskiej dochodzą raczej głosy, że tekst już został ustalony na amen i dyskusji nie powinno być. A co rzecznik prezydenta Sarkozy'ego? Odpowiedział raczej dyplomatycznie, nieco dwuznacznie. Ale ta dwuznaczność dość dobrze odpowiada złożonej grze, jaką Sarkozy prowadzi w sprawie traktatu i różnych dotyczących go kontrowersji.

David Martinon, rzecznik Pałacu E., powiedział najpierw, że tekst powinien być jeszcze doprecyzowany. To ukłon w stronę Warszawy, takie ćwierć-otwarcie. Potem powiedział jeszcze, że między Sarkozym a Lechem Kaczyńskim wytworzyła się atmosfera zaufania. Ta atmosfera wytworzyła się - jego zdaniem - podczas ostatniego szczytu w Brukseli (tego na którym umieraliśmy za pierwiastek). Jeszcze jeden ukłon, bardziej osobisty.

Potem rzecznik dodał jeszcze, że obaj panowie znają się już od par lat, albowiem Sarkozy pojechał do Polski we wrześniu 2005 roku, by udzielić wsparcia prezydentowi Warszawy Lechowi Kaczyńskiemu, w jego kampanii przed wyborami prezydenckimi. To z kolei prośba o odwzajemnienie ukłonu.

A na koniec z tego ćwierć-otwarcia niewiele zostało, bo rzecznik zakończył takimi słowami: "Rzeczywiście wydaje się, że Polska zgłasza dodatkowe żądania. Podczas spotkania (w poniedziałek) prezydent Sarkozy będzie miał okazję, by ponownie powiedzieć prezydentowi Kaczyńskiemu, że jeśli chcemy coś w tej sprawie osiągnąć, musimy trzymać się ustalonego uprzednio mandatu, i tylko tego mandatu".

Czyli już ustalonego tekstu. Czy dobrze zrozumiałem?