Dzisiaj ukazały się dwa artykuły dotyczące współpracy polsko-amerykańskiej w zakresie eksploatacji gazu łupkowego przez amerykańskie koncerny w Polsce. Autorami są: Lee Feinstein, ambasador USA w Polsce oraz Beata Steimach, podsekretarz stanu w MSZ. Ogólny ton artykułów oczywiście przemawia za eksploatacją łupków w Polsce uznając, że jest to kwestia fundamentalna dla przyszłych dziejów naszego kraju ze względów geostrategicznych, gospodarczych i technologicznych. Jest to zapewne w przeciwieństwie do „kampanii czarnego łupkowego PR” (jak pisze Pani podsekretarz), kampania świetlanego łupkowego PR. Eksploatacja gazu łupkowego przynosi wielkie dochody koncernom amerykańskim, posiadającym technologię jego wydobycia. Jednocześnie podnoszone są zarzuty, że wydobycie gazu łupkowego ma negatywne, jeszcze nie do końca zbadane skutki dla środowiska naturalnego. W zeszłym tygodniu parlament francuski uchwalił zakaz wydobycia gazu łupkowego przy użyciu techniki kruszenia hydraulicznego. Podobny zakaz wcześniej wprowadziła Kanada. Sceptyczne nastroje dotyczące eksploatacji łupków związane z bezpieczeństwem ekologicznym panują także w Niemczech. Również w zeszłym tygodniu naukowcy z Uniwersytetu Dukea opublikowali wyniki badań wykonane w stanach Pensylwania i Nowy Jork po tym, jak mieszkańcy terenów na których prowadzi się prace wydobywcze gazu łupkowego zaczęli się skarżyć na skażenie wody metanem. Wykazały one podwyższony poziom metanu, w studniach dostarczających wodę do domów, w tym nawet o 17 krotnie wyższy niż przeciętny w tych znajdujących się w promieniu kilometra od miejsc wydobycia gazu. Problem życia mieszkańców w strefach wydobycia gazu łupkowego stara się przedstawić film Josha Foxa pt. „Gasland”. Oczywistym jest, że wobec krociowych zysków jakie rysują się przed ponadnarodowymi korporacjami zajmującymi się wydobyciem gazu (niezależnie ziemnego czy z łupków), głos zwykłych pojedynczych osób, lokalnych społeczności czy nawet całych społeczeństw jest niczym. Walka ludzi mieszkających w rejonie wydobycia jest beznadziejna, nawet kiedy w 100 proc. mają rację. Na straży miliardowych zysków stoją setki prawników, firmy lobbingowe, firmy PR, prywatne media, sponsorowani politycy - wszyscy opłacani przez koncerny energetyczne. Historie takich spraw jak: mieszkańców Hinkley w Californi przeciwko Pacyfic Gas and Electric Company czy szkodliwości produktów tytoniowych pokazują, jaką pozycję wobec koncernów mają zwykli ludzie. Widać, że po decyzjach władz francuskich i odzywających się protestach różnych grup w Polsce, krajowe i zagraniczne koncerny postanowiły przystąpić do kampanii na rzecz wydobycia gazu z łupków w naszym kraju mającej przekonać nas do: zupełnej nieszkodliwości tego procesu dla środowiska, niezbędności dla budowania krajowego dobrobytu i fundamentalnego znaczenia dla polskiej suwerenności.
Nie mam wątpliwości co do tego, że eksploatacja łupków kryje tyle samo niebezpieczeństw dla środowiska co wydobycie ropy naftowej, węgla kamiennego czy gazu ziemnego. Mam natomiast duże obawy co do zasad na jakich będzie wydobywany gaz łupkowy w Polsce, jak rozumiem w dużej części przez amerykańskie koncerny. Mam nadzieję, że nie będą to zasady współpracy zbliżone do tych jakie obowiązywały przy offsecie na F-16 czy korzyściach jakie mieliśmy uzyskać z sojuszniczej interwencji w Iraku. Nie wiem również czy wysocy urzędnicy państwowi obu stron powinni się na tym etapie wypowiadać tak jednoznacznie po stronie entuzjastów wydobycia, choć rozumiem, że lobby gazowe stara się nam tę sprawę przedstawić jako jakieś kolejne polsko-amerykańskie strategiczne partnerstwo.
Inne tematy w dziale Gospodarka