niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
331
BLOG

dwa (pod górkę)

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Kultura Obserwuj notkę 20

 

Codziennie rano rozkładam przed sobą spłachetek dnia.

 

Kiedy zobaczyłem ten plakat po raz pierwszy, człowieczka wtaczającego pod górę kamień i napis „SYF” obok, pomyślałem, że jeśli zaczyna się kampanię – reklamową czy jakąkolwiek inną - od takiego nawiązania do mitu o Syzyfie, to ma się w pogardzie cały sens podejmowanych przez ludzi wysiłków. Wysiłków nie zawsze owocnych, nie zawsze zwieńczonych powodzeniem, nie zawsze dokończonych.

 

Syzyf wtacza na górę ciężar, a gdy jest prawie u szczytu, ciężar mu się wymyka, spada w dół, a Syzyf musi zaczynać od nowa. Ten Syzyf, to każdy z nas. Ten mit, to nie mit właściwie, to prawdziwa przypowieść o życiu człowieka. Codziennie rano zaczynamy wtaczać na górę ciężar dnia, robimy to z mozołem często, musimy przełamywać słabość, niechęć do działania. Ale życie nasze polega na tym właśnie wtaczaniu pod górę ciężaru życia, które rzadko kiedy jest łatwe i słodkie. Nasza droga przez życie polega na tym codziennym wysiłku. W różnych okresach życia różne przybiera on formy. Ale trzeba rano wstać, zmobilizować się, ten swój codzienny kamień pod górę wtaczać.

 

A tu nie Syzyf, tu SYF. Taka zgrabna zagrywka słowna. Syzyf się mozolił, ciągle zaczynał od nowa, ciągle mu się nie udawało, budził współczucie. Ale walczył, jak ten stary rybak u Hemingwaya. Pokonany, pozostał przecież dumnym człowiekiem. Gierka słowna Syzyf – syf to unieważnia, pchamy pod górę coś paskudnego, jesteśmy naiwniacy i frajerzy, że ten syf daliśmy sobie narzucić do wpychania pod górę.

 

Potem był drugi plakat, z „syfa” zamajaczyły zgubione literki, Sy(zy)f. I jasny przekaz – nie chcę codziennie zaczynać od nowa. Kampania związkowej centrali mającej słowo „solidarność” za nazwę. Przeciw tzw. „śmieciowym” umowom.

 

Czy można się zabezpieczyć umową? Jak skonstruowaną, z jakimi prawnikami konsultowaną? Jeśli nie ma dwu stron, podchodzących w dobrej wierze, obdarzających się zaufaniem, to taka umowa prędzej czy później stanie się śmieciem, świstkiem papieru, za pomocą którego jedna strona gnębić będzie drugą, uchylać się za pomocą różnych kruczków od ducha, w jakim umowa została zawarta.

 

Od wielu lat nie zawieram właściwie umów innych, niż ustne. Podejmuję się coś zrobić, za co obiecują mi zapłatę. Przymierzam się ze swoimi kompetencjami do zadania, jakie jest do podjęcia. Zdarza się, że buduję swoje kompetencje podczas wykonywania zadania.

 

Codziennie rano zaczynam od nowa, rozkładam przed sobą spłachetek dnia, swoim wysiłkiem staram się nadawać sens czasowi, jaki mam do dyspozycji. Wtaczam pod górę kamień, który w każdej chwili może się zsunąć.

 

Ten kamień zsunął mi się już wielokrotnie. Parę razy tak, że nieźle mnie pogruchotał. Nadużyto zaufanie, na którym budowałem relacje z ludźmi. Zawodowe i osobiste relacje. Pozbierałem się, znów wtaczam pod górę kamień, nie syf jakiś, mój kamień, przed którym nie ucieknę, od którego tak w głębi siebie uchylać się nie chcę. Wierzę, że ma sens to codzienne zaczynanie od nowa.

(c) z Mordoru

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Kultura