Znaki Czasu Znaki Czasu
771
BLOG

HIV — bomba, która w końcu wybuchła

Znaki Czasu Znaki Czasu Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Teorii pochodzenia wirusa HIV wywołującego AIDS było już wiele. Najczęściej przyjmuje się, że wirusem zaraziliśmy się od małp (szympansów i koczkodanów) i że do pierwszych zakażeń doszło w Afryce między 1910 a 1930 rokiem. Pogląd ten w zdumiewający sposób pokrywa się z fragmentami niepublikowanych wspomnień nieżyjącego już polskiego podróżnika i pisarza, Andrzeja Korsaka. W latach 80. XX wieku Korsak był lekarzem okrętowym. W jednym z portów Tanzanii miał okazję usłyszeć zadziwiającą historię pochodzenia tej nowej choroby*.

 

Zaczęło się od tego, że u bosmana Rysia, zwanego popularnie Sierotką Marysią, odnowiły się ataki malarii. Temperatura wzrosła do 41 stopni. Trząsł się z zimna jak galareta. Przykryto go niezliczoną liczbą kocy, a do tego ręcznikami, płaszczem i szlafrokiem.

— Teraz do przykrycia pozostały tylko drzwiczki od szafy! — powiedział magazynier.

Pobrałem kroplę krwi z palca, rozmazałem na szkiełku mikro­skopowym. Pierwotniaków malarii było więcej niż krwinek!

— Po co mnie doktor kłuje? Przecież i tak wszystko jasne!

Podałem arechinę, środki przeciwgorączkowe i nasercowe.

— Co? Pan nic nowego nie wymyślił? Arechinę to ja całe życie wyrzucałem za burtę! Teraz 6 tabletek dziennie? Przecież to dawka trzytygodniowa!

Zacząłem podejrzewać, ze pacjent nadal nie bierze tabletek.

— Proszę otworzyć usta!

— Co to za policyjne metody?

— A co oznacza ta tabletka pod językiem?

To rozwścieczyło „Marysię” do ostateczności:

— Proszę wezwać miejscowego lekarza!

Gadanie! Cóż nowego mogą mu dać przeciw malarii? I to jeszcze w Tanzanii. „Marysia” zaczął wypytywać czarnego wachmana.

— Ależ tak! W szpitalu jest oddział przeciwmalaryczny, gdzie wywołują sztucznie gorączkę i chory wychodzi jak nowo narodzony!

Postanowiłem dla świętego spokoju oddać „Marysię” do szpitala. (…) Kierownikiem oddziału był staruszek, Murzyn, który kiedyś, jako noszo­wy, pracował u Anglików.

— Oni mnie nauczyli stosować przy malarii obcogatunkowe białko, w tym wypadku krew małpią. To wywoływało wysoką gorączkę uzdrawiającą tysiące pacjentów!

Wydało mi się to podejrzane.

— Krew małpią? Czy to można tak bezkarnie? Przecież dzikie zwierzęta mogą roznosić choroby: wąglika, pryszczycę a nawet wściekliznę.

— Spokojna głowa! Wszystkie zwierzęta zostały przebadane i były obserwowane co najmniej miesiąc! Niestety, w złym czasie się panowie zgłosili. Właśnie przyjechali do nas doktor Michael Merson ze Światowej Organizacji Zdrowia i profesor Charles Gilkes z Oxfordu, którzy nam zabronili tej taniej kuracji ― sapał niezadowolony i załamywał ręce. — To chyba zrobiły wytwórnie farmaceutyczne, aby ubogi kraj kupował ich drogie leki. Niech panowie pójdą do nich, może dla obcokrajowca zezwolą na tę kurację.

— Tak, tak! — potakiwał „Marysia”. — Niech doktor tam idzie.

Sprawa była poważna. Przecież przedstawiciel WHO bezpodstawnie nie zaka­zywałby tej kuracji! Zastukałem do pokoju hotelo­wego prof. Gilkesa. Drzwi otworzył asystent profesora. (…) Zaprowadzono mnie do saloniku i posadzono pod ogromnym śmigłem mieszającym powietrze pod sufitem. Chwilę czekałem, gdyż profesor ubrany „tropikalnie” musiał włożyć dla goś­cia długie spodnie. (…)

— Przepraszam, jestem lekarzem okrętowym i mam kło­poty z leczeniem malarii — powiedziałem nieśmiało, gdy do salonu wszedł profesor.

— Ha, ha! I poradzono panu wstrzykiwanie krwi małpiej?!

— Taaak — odparłem niepewnie.

— A czy pan doktor słyszał o AIDS?

— To jakaś nowa zaraza szalejąca w Kalifornii.

— Nie taka nowa i nie taka nieznana. W 1983 roku prof. Luc Montagner z kolegami z Instytutu Pasteura w Paryżu wyizolował wirus HIV (Human Immunodefiency Virus), będący przyczyną rozwinięcia się nabytego osłabienia odporności, czyli AIDS.

— Rosjanie twierdzili, że to Amerykanie, robiąc eksperymenty genetyczne, wyhodowali to świństwo!

— Propagandowe bzdury! Ja posiadam inne dowody: to był tragiczny błąd lekarzy, niestety angielskich, zwalczających w koloniach malarię! Sprawa zaczęła się w latach 20., przed sześćdziesięciu laty! Malarię postanowiono zwalczać wysoką gorącz­ką. Brano w tym celu krew małpią, a wiec obcogatunkową, i wstrzykiwano chorej osobie, co wywoływało wysoką temperaturę. Malaria ustępowała, ale wielu pacjentów po latach umierało z powodu załamania się odporności, na przykład z powodu zapalenia płuc. Wszystko tłumaczono przebytą malarią. Normalka. Lekarze naiwnie cieszyli się ze skutecznej i taniej kuracji. Na całym świecie choruje na zimnicę 300 milionów pacjentów. Myśleli, że może dostaną Nobla! A nie wiedzieli — tu profesor podniósł głos — że równocześnie wstrzykiwali HIV, tworząc bombę zega­rową z opóźnionym zapłonem, która eksplodowała na począt­ku lat 80.!

— Jak to? Nie badano krwi małpy?

— Badano, ale nie na obecność HIV, o którym nie miano pojęcia!

— Nie było testów próbnych?

— Były! Testowano na zwierzętach, obserwowano je parę mie­sięcy — i nic! Ale przecież inkubacja AIDS może trwać i 10 lat! Lekarze sami zgłaszali się do pierwszych prób. Po roku obserwacji stwierdzano, że „tania, angielska metoda jest zupełnie bezpieczna”.

Poczułem, że włosy stają mi dęba. (…)

— Przecież należy tych lekarzy oskarżyć, ukarać, napiętnować…

— Oni już umarli.

— Na AIDS?

— Zobaczymy. Mamy ekshumować ciało człowieka w Manchesterze, który zmarł w1959 roku z powodu załamania się jego odporności. Gdy odczyn HIV okaże się dodatni, to będzie to dowód, że już przed pięćdziesięciu laty AIDS zagrażał ludzkości.

[Jak się później dowiedziałem, jego HIV był dodatni].

— Ależ epidemia AIDS wybuchła nie w Afryce, a w Ameryce!

— W Afryce, gdy ktoś umiera, nikogo to nie dziwi. W Ugandzie, Ruandzie, Gambii, czy Malawi jedna czwarta ludności jest zarażona. Są to dane z 1980 roku, a teraz jest jeszcze gorzej.

— A w Kalifornii?

— Kurację małpią krwią stosowano w wielu krajach. Między innymi Amery­kanie leczyli nią więźniów malarycznych lochów więzienia Sing-Singu czy Alcatraz. A że te pensjonaty miały długolet­nich lokatorów, to homoerotyzm kwitł tam niepodzielnie. Po wojnie była amnestia, więźniów wypuszczono i tak się zaczęło.

— Trochę późno zorientowano się o zagrożeniu tą chorobą!

— Komputery zwróciły uwagę, że kto siedział w kalifornijskim więzieniu, ten po latach dostawał załamania odporności. Studiując akta uniwersytetu w Oxfordzie, przygotowuję pracę przeciw grupie eksperymentatorów bez wyobraźni i odpowiedzial­ności. Nie podam nazwisk, gdyż dawno umarli, ale podkreślę potrzebę ostrożności w nieprzemyślanym leczeniu.

Pod drzwiami czekał „Marysia”.

— I co? I co?

— Nic nie będzie z twojej kuracji — oświadczyłem.

— Doktorek to tak załatwia, żeby nie załatwić!

Gdy zacząłem tłumaczyć, nie chciał wierzyć. (…)

A co się stało z pracą profesora Gilkesa? Sadzę, że miał duże trudności w opublikowaniu swojego odkrycia. Chodziło o dobre imię angielskiej medycyny i obawę przed żądaniami odszkodowań idących w biliony! Rozprawa ukazała się dopiero po10 latach od naszej rozmowy. Wydrukowało ją poważne czasopismo naukowe „Nature”.

Andrzej Michał Korsak

 

 

[Autor (1928-2000) był synem ziemianina i żołnierzem AK. Po wojnie został lekarzem. Poza medycyną pasjonowały go taternictwo i podróże. W czasach stalinowskich skazano go na osiem lat więzienia, z czego odsiedział cztery, pracując w kopalni i kamieniołomach. Działał w opozycji solidarnościowej. Był internowany. Wydał dziesiątki książek historycznych i popularnonaukowych. Jego ostatnim i największym dziełem jest oparta na faktach powieść biograficzna o pierwszym misjonarzu adwentystycznym w Europie, byłym księdzu katolickim, Michale Belinie-Czechowskim (1818-1876), pt. "Pucybut Boży", wydana w 1997 r. nakładem Chrześcijańskiego Instytutu Wydawniczego "Znaki Czasu"].

 

* Wytłuszczony wstęp pochodzi od redakcji miesięcznika "Znaki Czasu". Artykuł ukazał się w "Znakach Czasu" 12/2005. Skróty w tekście autora również pochodzą od redakcji.

Znaki Czasu
O mnie Znaki Czasu

Blog miesięcznika "Znaki Czasu" pod redakcją Andrzeja Sicińskiego. Strona czasopisma: www.znakiczasu.pl Księgarnia internetowa: www.sklep.znakiczasu.pl "Znaki Czasu" to pismo, które od samego początku swego istnienia, to jest od 1910 roku, nieustannie zwraca uwagę na najbardziej aktualne zagrożenia i problemy tego świata — narastanie przemocy, kryzysy, upadek moralności, rozpad tradycyjnego modelu rodziny, degradację środowiska naturalnego, rozprzestrzenianie się chorób. Co kryje się za tymi zjawiskami? Co zapowiadają? Jak być przygotowanym na to, co za sobą niosą? O tym właśnie piszemy. Swoją wiedzę czerpiemy zarówno od znawców poruszanych zagadnień, jak i z Pisma Świętego — źródła ponadczasowych wartości i mądrości. Czasy, w których przyszło nam żyć, nie są łatwe. Jeśli zależy nam na budowaniu w społeczeństwie relacji opartych na otwartości i tolerancji, zaufaniu i życzliwości — "Znaki Czasu" mogą okazać się pomocne. Pragniemy tylko jednego — duchowej i intelektualnej satysfakcji czytelników. Zapraszamy do lektury. Jesteśmy otwarci na wszelkie opinie. W numerze majowym m.in.: Ziemia — zniszczony dom W ciągu ostatnich 60 lat — zaledwie jednego pokolenia — nasz ziemski dom odmieniliśmy bardziej niż w ciągu kilku tysiącleci. Całość » Exodus z planety Ziemia Dotknęliśmy wszechświata i jego tajemnic, ale to tylko wepchnęło nas w mrok nuklearnego i moralnego zagrożenia. Czy to nie oczywiste, że Jezus miał na myśli nasze czasy, gdy powiedział, że „ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat”? Całość » Dziecięcego świata czar Ulica była szara i obdrapana, a jednak zapamiętałem ją jako barwny ogród dziecięcych zabaw. Całość » W numerze kwietniowym m.in.: Czy jesteśmy bezradni wobec kataklizmów? Kataklizm, jaki dotknął przed kilkoma tygodniami Japonię, zaszokował świat. I nie dlatego, że podobne nie zdarzają się gdzie indziej, ale dlatego, że dokonał tak olbrzymich zniszczeń w kraju, wydawałoby się, najlepiej ze wszystkich na to przygotowanym. Całość » Promieniowanie nad Golgotą Był 21 maja 1946 roku. W Los Alamos młody, odważny naukowiec wykonywał ostatnie przygotowania do próby atomowej w wodach atolu Bikini na Południowym Pacyfiku. Ale coś poszło nie tak. Całość » Prawda o Ojcu Świętym Jeśli ja mogłem poznać Go osobiście, ty też możesz. Całość »

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości