Moja Mama umarła 10 lat temu, a ja do tej pory noszę po Niej żałobę.
Z chwilą Jej śmierci zgasła we mnie jakaś część światła, które rozświetlało moje życie...
Odwiedzam miejsce Jej pochówku tak często, jak to tylko mozliwe.
Zapalam znicze, na płycie grobowca kładę kwiaty...
Noszę w sobie żałobę i nosić ją będę do końca życia...
10 kwietnia 2010 r. zginął Prezydent Rzeczpospolitej Polski wraz z małżonką i 94 towarzyszące im osoby.
Niedługo minie rok od tamtego strasznego dnia, ale ból, który wówczas odczułam jest tak samo dojmujący.
Po Nich też noszę żałobę i będę składać kwiaty i znicze tam, gdzie przeżywaliśmy wspólnie Ich stratę...
Nikt nie będzie mi wyznaczał terminu przeżywania żałoby...
Posiadaczka...doświadczeń życiowych, kochającego męża, dorosłej córki i czarno-białej, szczekającej radości. Otwarta na prawdę i życzliwość, zamknięta na fałsz i chamstwo.
Poniżej wiersz Yuhmy, pod którym mogę się podpisać!
Kocham obciach od zawsze,
gardzę wrzaskiem gromady,
bliższe mi to, co słabsze,
pędzone na zagładę.
Ciemnogrodem już byłem,
oszołomem i lachem,
moherem i pedrylem,
a teraz jestem obciachem!
Obciach - czyż nie brzmi to dumnie?
Wszak trzeba odwagi, rozumu,
by nie stać się zwykłym durniem -
papugą wśród papug tłumu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka