niezapominajka niezapominajka
1236
BLOG

Dieta namiotowa z 1975 r.

niezapominajka niezapominajka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 113

Dwa czteroosobowe namioty, a w nich sześć dziewczyn. Bardziej koleżanki niż przyjaciółki. Różne charaktery, oczekiwania i wymagania. Jednak łączyło nas jedno - młodość (20 - 22 lata) i optymizm.

Po męczącej podróży wylądowałyśmy w Stegnie, na polu namiotowym dwa kroki od plaży. Namioty rozstawione, materace nadmuchane, plecaki schowane - czas na naradę i ustalenie regulaminu pobytu (tak, tak musiałyśmy wyznaczyć grafik dyżurów dla pilnujących i gotujących). Obeszło się bez kłótni....na co wpływ niewątpliwie miała piękna pogoda i chęć natychmiastowej kąpieli w morzu.

Finanse były bardzo ograniczone, ale żadna z nas nie narzekała. Niedaleko pola namiotowego był kiosk spożywczy, w którym można było kupić niezbędne produkty - chleb, mleko (w butelkach), dżem, makaron, cebulę. Były tam też inne produkty, ale nasze fundusze ich nie przewidywały.  Oczywiście kupić to można było jedynie z samego rana.

Miałyśmy ze sobą wynalazek turystyczny - mikro kuchenka na kostkowe paliwo i jeden garnek.

O 5,30 rano dwie z nas (grafik!) pędziły do kolejki pod kiosk i po 6.30 wracały z 3 bochenkami chleba, 3 butelkami mleka, 2 słoikami dżemu, 2 opakowaniami makaronu i cebulą.  To było nasze całodzienne jedzenie. Najgorzej było z gotowaniem makaronu, zajmowało nam to pół dnia, ale chęć zjedzenia czegoś ciepłego dodawało gotującym cierpliwości. Czasem kupiłyśmy jakąś tanią mięsną konserwę, czasem paprykarz szczeciński.

Nieco dalej od pola namiotowego, przy głównej drodze były punkty gastronomiczne, ale my, mogłyśmy w nich co najwyżej napić się oranżady lub w porywie szaleństwa kupić po szklance drobnych owoców przykrytych bitą śmietaną.

Wieczorem zajmowałyśmy kosze plażowe i gadałyśmy do północy... 

Nie będę się rozpisywać o warunkach sanitarnych panujących na tym polu, bo nie lubię psuć sobie wspomnień, ale przeżyłyśmy tam 3 tygodnie bez chorób i głodu. Do domów wróciłyśmy szczuplejsze, opalone i bardziej samodzielne.



Posiadaczka...doświadczeń życiowych, kochającego męża, dorosłej córki i czarno-białej, szczekającej radości. Otwarta na prawdę i życzliwość, zamknięta na fałsz i chamstwo. Poniżej wiersz Yuhmy, pod którym mogę się podpisać! Kocham obciach od zawsze, gardzę wrzaskiem gromady, bliższe mi to, co słabsze, pędzone na zagładę. Ciemnogrodem już byłem, oszołomem i lachem, moherem i pedrylem, a teraz jestem obciachem! Obciach - czyż nie brzmi to dumnie? Wszak trzeba odwagi, rozumu, by nie stać się zwykłym durniem - papugą wśród papug tłumu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości