Za pamięci chciałem jeszcze zabrać głos nim kampanijny kurz opadnie i nie rozpalą umysłów pierwsze decyzje nowego rządu.
Najpierw mały akt samozadowolenia.
Wbrew wielu (czytałem chyba z dziesięć) mądrym wyborczym analizom w żuławsko-kociewskim (66) okręgu do senatu wygrał jednak kandydat PiS. Cieszy mnie to podwójnie. Raz, że z grona czterech startujących wydaje się najsensowniejszy, a dwa, bo to pokazuje jak łatwo ulega się magii statystyk nie znając realiów. A realia były takie, że kandydat PO Patryk Gabriel w swoim mateczniku, czyli powiecie starogardzkim doznał po prostu klęski. Nie tylko Antoni Szymański z PiS wyprzedził go o ponad 9% (czyli ponad 4 tys. głosów), ale ledwo przebił kandydatkę PSL (o około tysiąc głosów). Gabriel wygrał tylko w powiecie gdańskim, gdzie uzyskał poparcie poddańskich blokowisk. Szymański zaś pokonał go w obu kociewskich powiatach – w tczewskim zyskując nawet procentowe wyższe poparcie niż w starogardzkim (ale tutaj Gabriel był gorszy ledwo o pięćset głosów).
Zaskakujący sukces odniosła kandydatka PSL, której rewelacyjny wynik w macierzystym powiecie starogardzkim (23%), przy odwiecznego braku u nas jakiegokowliek większego poparcia dla jej partii, pokazuje jaki potencjał mieli miejscowi, acz rozpoznawalni kandydaci. Gdyby Panią Herold-Wąs ktoś kojarzył także w powiecie tczewskim i gdańskim…
O wiele jednak ciekawsze zjawisko było dane mi obserwować już po wyborach. Roboczo nazwałbym je gimbazowym zaćmieniem. Najpierw z zainteresowaniem, potem z pewną zgrozą, a na koniec z rozbawieniem obserwowałem nagłe antygimnazjalne wzmożenie, które było albo kapitalną zagrywką jakiegoś piarowskiego czarodzieja z PiS, albo szczęśliwym przypadkiem wynikłym z nieprzestawienia się niektórych polityków PiS z pozycji walczącej w kampanii opozycji na obejmujących rządy.
Skąd taki sąd? Zwróćcie Państwo uwagę, że „Akcja Gminazjum” dała PiSowi dobre dziesięć dni spokoju na formowanie rządu. Umysły najtęższych komentatorów politycznych, tudzież tabunów internatów rozpalała wizja spalenia na stosie wrażych gimnazjów (tudzież ich obrony przed tymże) i temat rządowej układanki zszedł na dalszy plan.
Natomiast jak mowa o meritum. Jak już parę razy pisałem miałem i mam bliższy (pewnie niż bym chciał) kontakt z polskim systemem edukacji. I jest on na tyle bliski bym miał świadomość, że żadnej fundamentalnej reformy w oświacie nie da się zrobić ani w rok, ani w dwa lata. Nawet jak się chce szybko i bez patrzenia na konsekwencje. Vide reformy minister Hall. Znam zbyt wielu inteligentnych i siedzących od lat w oświacie ludzi z zwycięskiej partii by wątpić, że są tego świadomi. To, że reforma jest potrzebna to oczywistość. Acz to, że likwidacja gimnazjum powinna być jej pierwszym krokiem, to rzecz bardzo dyskusyjna. I wbrew pozorom wcale nie konieczna. A na pewno nie jest możliwe rozpoczęcie wygaszania gimnazjów ani w 2016, ani w 2017, ani nawet w 2018. Precyzyjniej nie jest możliwe bez ogromnego uszczerbku dla roczników uczniów, którzy by tą zmianę przecierali. Stąd z pewną zgrozą wysłuchiwałem zdało się poważnych polityków, którzy takie hasła rzucali.
I zgroza ta nie wynikała ani z jakiejś miłości do gimnazjów, ani nawet z troski o biedne dzieciaki, na których ktoś chciał by tu eksperymentować. Postawmy sprawę jasno. Robiona w taki sposób i w takim tempie reforma, w praktyce uniemożliwi jakiekolwiek inne, niezbędne, a o wiele głębsze, niż sama organizacja nauczania, zmiany. Nieuniknione wrzenie społeczne, nie do końca wyobrażalne komplikacje logistyczne i organizacyjne, w takim wypadku zaabsorbują odpowiedzialnych za oświatę co najmniej do końca kadencji. Jak nie dużej.
Potem na szczęście zrobił się już kabaret, gdy mimo zdecydowanego dementi odpowiedzialnych za tą problematykę działaczy PiS, w Internecie w najlepsze gorliwi, acz nieuważni zwolennicy tej partii polowali na tych, co nie dość energicznie wołali, że gimnazja to same zło, i należy je likwidować natychmiast. Rzecz jasna zwolennicy PO polowali podobnie na tych, co nie dość gorliwie gimnazjów bronią.
Głęboką reformę należy zacząć od napisania od podstaw całkiem nowej podstawy programowej i stworzenia nowej, efektywnej i skutecznej wychowawczo formuły funkcjonowania szkół. Sam powrót do sytuacji sprzed 1999 roku nie zmieni dosłownie nic.
Ale tutaj wierzę, zapowiedziom odpowiedzialnych osób, że będzie czas na dyskusje i konsultacje. Liczę na to bardzo, bo mam nadzieję, że będzie to okazja do wprowadzenia systemowej edukacji regionalnej, jako elementu wychowania historyczno-patriotycznego.
No i jak mowa o kampanijnym kurzu, to takowy wzbił się wielki na naszych Kaszubach (okręg 63), gdzie na senatora wybrano niezwykle kontrowersyjnego Waldemara Bonkowskiego. I proszę słowa kontrowersyjny nie brać w cudzysłów, bo to nie jest zwykły polityk o poglądach „nieodpowiadających współczesnym, nowoczesnym standardom". Waldemar Bonkowski do waga ciężka w dosłownym tego słowa znaczeniu i w Senacie będzie się działo.
Natomiast sam jestem ciekaw jak dalej rozwinie się sprawa nowego województwa. W pomorskich realiach jest to temat niezwykle delikatny i w sumie po wyborach w kręgach naszego PiSu zapadła tutaj cisza. Na dodatek prezydent wyświadczył nieumyślnie politykom z tej partii niedźwiedzią przysługę wetując nowelizacje ustawy o mniejszościach z 2005 roku, gdzie gros zmian dotyczyło głównie Kaszubów. I nie dość, że zawetował, to jeszcze w tak durny (przepraszam za mocne słowo, ale sposób inaczej tego nazwać) sposób zostało to uargumentowane, że teraz naprawdę trzeba będzie sporo gimnastyki by wykazać, ze nowa ekipa nie chce Kaszubów dyskryminować. A już koszmarem wydaje się sytuacja, gdy decyzja o powstaniu nowego województw zapadnie, a kaszubskie powiaty, bez których sobie trudno je wyobrazić będą dalej tak mocno przeciwne. A co tęższe głowy w PiS już mówią, że od dziś celem powinno by nie tylko zrobienia kolejnych wielkich reform, ale także utrzymanie się u władzy w 2019. Stąd trzeba być skuteczniejszym niż PO, ale bardziej czułym na społeczne odczucia niż AWS.
To tak tyle na szybko. Coś czuję, że do każdego z tych postkampanijnych wątków przyjdzie mi jeszcze nie raz wrócić. Oby w konstruktywnym kontekście.
Inne tematy w dziale Polityka