Po całej Polsce jeżdżą tubylcy z przyczepioną do samochodu "polską" flagą, zaprojektowaną prawdopodobnie przez Chińczyków. A nawet z dwiema.
Czasem jest to bandera naszej, zresztą już nieistniejącej, morskiej marynarki handlowej. Patrząc na to, mam wrażenie, że za parę dni rozpoczną się u nas mistrzostwa w piłce wodnej. Jeszcze częściej powiewają karykatury tej bandery, gdy godło rozmieszczone jest również na części czerwonej.
Nasz eurokibic może poczuć wewnętrzną pewność, ze wywiesza coś na kształt polskiej flagi, czytając duży napis na jej czerwonym pasie "POLSKA". Takich chińskich pstrokatych szmatek na samochodach widać najwięcej - pokracznych "bander marynarki handlowej", z godłem równiez na części czerwonej i wielkim napisem "POLSKA".
I wtedy już nie mam wątpliwości, tłumok z taką chorągiewką to niechybnie produkt programowych reform naszych szkół publicznych , gdzie o fladze, godle i hymnie polskim, w ramach "dekonstrukcji XIX-wiecznego patriotyzmu", nie uczą.
Inne tematy w dziale Polityka