a my tu sobie w piłkę gramy.
Agencja ratingowa Fitch obniżyła w czwartek notę Hiszpanii o trzy stopnie do BBB, z perspektywą negatywną.
Związane to jest z zagrożeniem bankructwem hiszpańskich banków Jak ostrzega Standard&Poors, do końca roku ich straty mogą osiągnąć 112 mld euro, a I.I.F. (Instytut Finansów Międzynarodowych w Waszyngtonie) ocenia, ze kwota ta sięgnie nawet 260mld. W ciągu najbliższych dni rząd hiszpański zwróci się o pomoc finansową dla nich do krajów strefy euro i zapewne ją otrzyma, bo ministrowie finansów wolą zamknąć oczy, aby sobie nawet nie wyobrażać konsekwencji rozpadu systemu finansowego tak dużego kraju wspólnej waluty europejskiej.
Tak więc zapewne prowizorycznie załatana zostanie następna po Grecji czarna dziura, co będzie miało mniej więcej taki sam skutek, jak zimowe łatanie szutrem drogi powiatowej. Hiszpańska recesja przedłuży się za sprawą dalszego ograniczenia kredytowania tamtejszej gospodarki, spadną wpływy podatkowe, więc podatki trzeba będzie tam podnieść a wydatki drastycznie ciąć. Mamy już nową Grecję, tym razem do trzeciej potęgi. Tego strefa euro juz nie udźwignie. To koniec wspólnej waluty. I tym większa będzie to katastrofa, im dłużej pomysłodawcy tej paranoi będą trzymać trupa pod respiratorem.
Inne tematy w dziale Gospodarka