Czteru lata temu, 9 października zmarł Marek Grechuta, znany artysta, wykonawca wielu lirycznych utworów, które do dzisiaj zachowały swą świeżość i piękno. Marek Grechuta śpiewał piosenki, których kanwą były wiersze polskich poetów lub słowa pisane przez niego samego.
W piątkowej "Nowej Trybunie Opolskiej" ukazał się wywiad z wdową po artyście Danutą Grechutą, która wzruszająco opowiedziała o swym codziennym 36-letnim wspólnym życiu z Markiem, jak również o nim samym, jego zaletach i wadach.
Rozmówczyni nawiązuje do filmu fabularnego o nim zatytułowanego "Gdziekolwiek będę...", w którym bohater jest ponury, a atmosfera przepełniona pesymizmem i smutkiem. Tymczasem piosenki Marka Grechuty były pochwałą radości życia i sposobem radzenia sobie z otaczającą szarością. Artysta śpiewał przecież takie utwory jak "Wiosna! Ach to ty!", "Będziesz moją panią" czy "Nie dokazuj".
Na wzgórzu uniwersyteckim w Opolu odsłonięto pomnik Marka Grechuty, w mieście, w którym na kolejnych festiwalach piosenki mógł przedstawiać swe utwory, za które był nagradzany przez jury i publiczność, która nie zapomina o nim także wtedy, gdy nie ma go wśród nas.
Jutro jest dzień Wszystkich Świętych. Piąty z kolei, gdy Danuta Grechuta pójdzie pomodlić się nad grobem swego męża. Opisuje to tak:
"Miejsce, gdzie spoczął Marek, to teraz najczęściej odwiedzany grób na cmentarzu Rakowickim. Kiedy widzę ten dywan świec i zniczy, kiedy patrzę na skupiony modlący się tłum, to jest budujące. Podchodzę cichutko, staję z tyłu, nikt mnie nie zauważa, zresztą nawet nie mam dostępu do grobu - i myślę, że Marek z góry się cieszy".
Inne tematy w dziale Kultura