Wczoraj w TVN 24 w programie "Fakty po Faktach" wypowiadali się byli piloci: płk Robert Latkowski i płk Stefan Gruszczyk, którzy wskazali trzy głowne przyczyny katastrofy w Smoleńsku. Były to - według nich - błędna decyzja o starcie, podjęcie decyzji o lądowaniu i błędy kontrolerów na lotnisku.
Wypowiedzi ich składały się z dwóch wzajemnie przeplatających się warstw. Jedną były informacje, które można zweryfikować, a przynajmniej podjąć próby ustalenia, czy są prawdziwe czy też nie. A więc "nie było pogody na tym lotnisku", "nawigator nie umiał prowadzić konwersacji w języku rosyjskim".
Drugą warstwę stanowiły informacje, których prawdziwości nie da się sprawdzić. Byli piloci mówią np.: "kapitan Protasiuk działał pod presją psychologiczną przełożonego", "dobór załogi był fatalny", "podejrzewam, że załoga nie znała instrukcji", "załoga łamała procedury, bo przestała istnieć jako załoga". Ta ideologiczna i dezinformująca warstwa wydaje się być najważniejszym składnikiem programu "Fakty po Faktach".
Po ośmiu miesiącach badań i śledztwa stacja TVN uporczywie trzyma się wersji lansowanej jeszcze w kwietniu br. Do tamtych sfomułowań typu "mgła, błędy pilotów, naciski" doszły "błędy kontrolerów na lotnisku", których już w żaden sposób pominąć się nie da, więc pułkownicy mimochodem o tym wspominają.
Dodajmy, że fragmenty nagranych wcześniej wypowiedzi płk. Latkowskiego i płk. Gruszczyka przedstawiono w "Faktach" jako pierwszą wiadomość. Około trzy miliony Polaków zostało utwierdzonych w TVN-owskiej prawdzie, która ma się do prawdy (powiedziałby Jan Pietrzak) jak krzesło elektryczne do krzesła.
