Maciej Maleńczuk śpiewał swe piosenki w grudniu na specjalnym koncercie dla prezydentów Dm. Miedwiediewa i Br. Komorowskiego. Przejął się chyba swą rolą w spektaklu pt. "Pojednanie polsko - rosyjskie, gdy wyraził się o naszych wschodnich sąsiadach w taki sposób:
"Myślę, że Polacy nie doceniają tego, że Rosjanie chcą być dla nas naprawdę mili. Wkurza mnie to, bo mamy historyczną szansę na zbliżenie z naszym najważniejszym sąsiadem, a Kaczyński i jego poplecznicy robią wszystko, żeby do tego nie doszło".
Maleńczuk kontynuuje więc tradycje innych polskich artystów zafascynowanych Rosją jednoznacznie i zdecydowanie aż do granicy, gdzie zapomina się o podstawowych wartościach, takich jak np. prawda, czy o ochronie polskich interesów, do których nie należą klęczenie, płaszczenie i czołganie się w stosunkach międzynarodowych.
Tę drogę zapoczątkowali po 10 kwietnia ub.r. reżyser Andrzej Wajda i aktor Daniel Olbrychski, nakazując nam kochać Rosję i jej władzę, która tak nagle i szybko zdążyła się zdemokratyzować, by móc przejąć najważniejsze polskie sprawy, w tym badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Potem aktorka Barbara Brylska oświadczyła przed rosyjskim ministrem Ławrowem, iż ona kocha Rosjan i nienawidzi tych Polaków, którzy nie podzielają jej uczuć.
Nie ma wartości, której nie warto poświęcić dla pojednania polsko - rosyjskiego - powiedział inny artysta prof. Nałęcz. Artysta? - Tak, to nie pomyłka. Wypowiedź doradcy prezydenta Komorowskiego awansuje go do grona polskich artystów, którzy po swojemu rozumieją patriotyzm i polską rację stanu.
Inne tematy w dziale Polityka