Aż pięć dwu- lub trzystronicowych wywiadów poświęconych czwartkowej rosyjskiej wideokonferencji znajdziemy na portalu naszdziennik.pl. Były zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej gen. Jan Baraniecki zwraca uwagę na arogancję rosyjskich ekspertów, pozwalających sobie na niewybredne żarty nielicujące z powagą sprawy. Przypominają mu one - niestety - wypowiedzi niektórych wysokich rangą polskich polityków przed 10 kwietnia ub.r., gdy ci sugerowali prywatną podróż prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia. Lekceważące traktowanie tej wizyty miało swe konsekwencje w sposobie jej przygotowania.
Wieża i kontrolerzy są elementami związanymi z załogą samolotu - mówi generał - i tego nie można rozerwać. Kontroler może w przypadku nieodpowiednich warunków pogodowych zakazać lądowania lub odesłać samolot na drugi krąg. Tak było w marcu ub.r., gdy odesłano z lotniska Siewiernyj urzędników kancelarii premiera właśnie z powodu warunków atmosferycznych.
Potwierdza te uwagi pilot wojskowy w stopniu majora, który podał swe nazwisko tylko redakcji "Naszego Dziennika". "Samolot był na lewo od linii kursu, raz pod ścieżką, to znów nad ścieżką, a z wieży padały komendy "na kursie i na ścieżce". Dlaczego? Zwykle to jest nie do pomyślenia u Rosjan. Nigdy nie spotkałem się z taką postawą tamtejszych kontrolerów" - mówi major.
Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego mecenas Piotr Pszczółkowski jest oburzony tezami przedstawionymi na wideokonferencji w Moskwie. Przecież Rosjanie nigdy nie powiedzieli przed 10 kwietnia, że to lotnisko nie może przyjąć takiego samolotu jak tupolew - mówi prawnik. - Lotnisko powinno zostać zamknięte. Kontrolerzy nie dopełnili także swych obowiązków, gdy utwierdzali polską załogę, że wszystko przebiegało normalnie.
Inne tematy w dziale Polityka