Tomasz Lis ironizuje, gdy określa Lecha Kaczyńskiego jako "absolutnie najważniejszego lokatora Wawelu". Redaktor chce uchodzić za awangardowego dziennikarza i przy okazji zapomina o dobrym smaku i o sondażach wskazujących, iż społeczeństwo polskie uznaje w coraz większej mierze zasługi prezydenta Kaczyńskiego.
O takich sondażach zdaje się pamiętać doradca obecnego prezydenta prof. Tomasz Nałęcz, który udzielił wczoraj obszernego wywiadu portalowi onet.pl. Tak więc profesor wie, ze nie przystoi i nie opłaca się (bezpośrednio) atakować byłej głowy państwa. W odwodzie pozostają przecież gen. Błasik i Jarosław Kaczyński.
Historyk mówi więc, że prezydent Komorowski bardzo szanuje Lecha Kaczyńskiego i pamięć o nim. Wielokrotnie, gdy tylko może, przypomina o swym poprzedniku.
Tomasz Nałęcz wyłącza oczywiście byłego prezydenta z kręgu podejrzanych w sprawie ułaskawienia wspólnika swego zięcia. Przecież prezydent składa tyle podpisów i nie może zapoznać się ze wszystkim osobiście. "Nie mieści mi się w głowie - dodaje rozmówca - żeby prezydent Wałęsa, Kwaśniewski czy Kaczyński mogli świadomie dokonać takiego aktu." (...) Jednak "póki co, to nie jest sympatyczna sprawa dla Lecha Kaczyńskiego."
Czy Lech Kaczyński mógł podjąć decyzję o lądowaniu 10 kwietnia ub.r. w Smoleńsku? - "Wiem, że piloci z własnej woli nie ryzykowaliby lądowania - twierdzi historyk. - Nie uwierzę w opis, że winni katastrofy są piloci. Nie chcę wnikać w ten temat."
I szkoda. Może dowiedzielibyśmy się, że piloci jednak próbowali lądować.
Inne tematy w dziale Polityka