Dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Henryk Domański udzielił "Wirtualnej Polsce" wywiadu zatytułowanego "Dziś już wiemy - 10 kwietnia popełniliśmy błąd". Jest to obszerny wywiad poruszający najważniejsze kwestie wynikające z katastrofy lotmiczej w Smoleńsku.
Motywem przewodnim (chłodnej czasem) analizy profesora jest konstatacja, że "katastrofa wykreowała, i posłużyła do wykreowania jeszcze silniejszego podziału" w społeczeństwiw polskim. Tu jednak zajmiemy się opisem postawy rządu Donalda Tuska w pierwszych dniach po katastrofie i wynikających stąd konsekwencjach.
Rozmówca przypomina, iż na początku reakcje ze strony rosyjskiej były niespodziewanie przyjazne i życzliwe, tak iż mogą one uprawdopodabniać wersję, że "Rosja potraktowała nas instrumentalnie, a my naiwnie uwierzyliśmy w jej dobre intencje." Premier i jego ekipa nie potrafili zachować dystansu w obliczu licznych gestów przyjaźni ze strony rosyjskiej i nie potrafili narzucić własnych żądań i warunków, a to w polityce jest grzechem.
Część społeczeństwa polskiego jest przekonana więc, że Rosjanie znowu wywiedli nas w pole. Ta część uważa też, że istnieje duże zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada, a nieufność wzmocniona jest traumą katyńską, jak również słabymi wynikami badań katastrofy smoleńskiej prowadzonych przez moskiewski MAK.
"Decyzja o oddaniu śledztwa Rosji była błędem" - mówi prof. Henryk Domański. Rosjanie ukrywają niektóre sprawy i nie przyznają się do swych zaniedbań i ewentualnej odpowiedzialności. Równocześnie udało im się przekonać opinię międzynarodową, że winę za wypadek ponoszą wyłącznie Polacy.
Inne tematy w dziale Polityka