Kapitan Wacław Rogalewski ma już 90 lat i jest jednym z ostatnich żyjących pilotów Dywizjonu 304, walczącego w Wielkiej Brytanii z niemieckim najeźdźcą. Mieszka w Anglii i jest honorowym członkiem Royal Air Force (RAF). W weekendowym wydaniu "Naszego Dziennika" możemy przeczytać obszerny wywiad pt. "Samoloty z prezydentami nie spadają" przeprowadzony z bohaterem bitwy o Anglię.
Kapitan opowiada o tym, jak trafił na Syberię do sowieckich łagrów, z których został wybawiony dzięki polityce gen. Wł. Andersa. Został następnie oddelegowany do Anglii i przygotowany do walki jako pilot w Dywizjonie 304. Tu poznał też swą przyszłą żonę Eddy. W Polsce był tylko raz w latach 60-tych. Pobyt ten zakończył się aresztowaniem pod zarzutem szpiegostwa. Wrócił do swej drugiej ojczyzny po interwencji rządu brytyjskiego.
W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem zginął jego przyjaciel prezydent Ryszard Kaczorowski. Wacław Rogalewski poznał go jeszcze na Syberii i znajomość ta była kontynuowana po wojnie. Tak więc w drugiej części wywiadu kapitan lotnik wypowiada swe uwagi i spostrzeżenia związane z tragedią smoleńską:
"Rzucił mi się w oczy zwłaszcza fakt, że Rosjanie bardzo manipulowali przy taśmach - stwierdza rozmówca i tłumaczy, dlaczego tak sądzi. - Jest długa przerwa po komendzie kapitana 'odchodzimy'. Tymczasem jako pilot wiem, że niemożliwe jest, żeby nie było w międzyczasie kolejnych komend. Poza tym rosyjska wersja o utracie skrzydła na wątłej brzózce i rzekoma 'półbeczka' na wysokości kilku zaledwie metrów - dla każdego lotnika od razu jest oczywiste, że jest to ewidentna bzdura i wierutne kłamstwo."
"Prywatnie uważam też, że w pojawiających się informacjach o zamachu może być nieco prawdy - mówi kpt. Rogalewski. - Samoloty z prezydentem na pokładzie nie mają prawa się rozbić. Gdyby to była wina polskiej załogi, tak jak mówią Rosjanie, to ci nie kradliby tzw. czarnych skrzynek, nie niszczyli dowodów, nie miażdżyli i cięli na kawałki wraku samolotu."
Rozmówca jest zdumiony dziwną i niezrozumiałą biernością rządu Donalda Tuska: "Z bólem i wstydem patrzę, jak polski rząd karnie milczy, gdyż najwyraźniej boi się narazić Rosji. To poważny błąd" - posumowuje kpt. Wacław Rogalewski.
Inne tematy w dziale Polityka