Politolog i redaktor naczelny kwartalnika "Rzeczy Wspólne" Bartłomiej Radziejewski udzielił "Naszemu Dziennikowi" wywiadu, w którym wypowiedział się bardzo rzeczowo na temat tego, co dzieje się na Węgrzech.
Po prawie dwudziestu dwóch latach od czasu upadku komunizmu mają Węgrzy wreszcie nową konstytucję. Przywódca partii Fidesz i premier rządu Victor Orban obiecał wprowadzić ją w życie i dotrzymał słowa. Nowa ustawa zasadnicza odwołuje się do chrześcijaństwa, potępia komunizm jako tyranię i określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Lewica europejska zaatakowała więc z furią prawicowy rząd za te fundamentalne zmiany.
Jednak główną przyczyną lewicowej histerii są reformy gospodarcze w kraju nad Dunajem. Tak więc zmieniony został system podatkowy i teraz fiskus obciąża kosztami utrzymania państwa wielkie zagraniczne korporacje, banki i sieci handlowe, zmniejszając równocześnie obowiązki finansowe małych i średnich firm.
Gdy do tych zmian dołożymy zapis w konstytucji, iż forint jest walutą narodową, to widzimy, że Victor Orban realizuje projekt przypominający polską ideę budowy IV RP.
"Można powiedzieć, że Węgrzy robią na poważnie to, co u nas pozostawało głównie w sferze werbalnej - podsumowuje redaktor Bartłomiej Radziejewski. - Porównanie Fideszu z PiS jest pouczające. Podobny jest ogólny kierunek myślenia obu partii. A więc, po pierwsze, dążenie do radykalnej przebudowy państwa. Po drugie, swoista mieszanka idei konserwatywnych, narodowych, liberalnych i socjalnych, podporządkowana nadrzędnemu celowi państwowemu. Analogią do IV Rzeczypospolitej jest nad Dunajem hasło Nowych Węgier".
Są jednak różnice. Mimo iż społeczeństwo węgierskie wydaje się być bardziej podzielone niż polskie, to jednak Orbanowi udało się zbudować silne polityczne i społeczne zaplecze. Prawo i Sprawiedliwość powinno pójść tą drogą.
Inne tematy w dziale Polityka