Wizyta prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta w Moskwie i jego uzgodnienia z rosyjskimi prokuratorami poprzedzone były informacjami podanymi przez gospodarzy, jakoby trzy rodziny ofiar błędnie zidentyfikowały swe bliskie osoby. W rosyjskich mediach przetoczyła się też wiadomość o rzekomej śmierci ich obywatela w dniu 13 kwietnia ub.r. przygniecionego przez fragment wraku samolotu.
Rosjanie osiągnęli więc cel, że opinia publiczna, a przynajmniej znaczna jej część, nie kierowała swej uwagi na meritum sprawy i cel wyjazdu polskiej delegacji: odzyskanie wraku samolotu oraz czarnych skrzynek. Część polskich niezależnych mediów w taki właśnie sposób potraktowała rewelacje przekazane przez rosyjskich śledczych.
Równocześnie pojawiają się liczne głosy o błędach dokonanych przez rząd polski w kwietniu ub.r. O wspomnianej wyżej "mylnej identyfikacji" mówi pełnomocnik rodzin mec. Bartosz Kownacki: "Od początku podnosiliśmy, że polscy śledczy wraz z odpowiednimi specjalistami powinni przeprowadzić badania w Moskwie bądź też dokonać powtórnych sekcji po sprowadzeniu ciał do Polski. Dziś te zaniedbania z pierwszych dni po katastrofie widać bardzo wyraźnie, wszyscy odczuwamy ich skutki."
Niewyjaśnione do końca pozostają skutki błędnych decyzji rządu dotyczących podstaw prawnych badania wypadku. Na razie konsekwencją jest kłamliwy raport MAK, zakwestionowany nawet przez Donalda Tuska. Tyle że krytyczna postawa premiera, wyrażona dopiero w grudniu ub.r., była stanowczo za późna.
Wcześniej minister jego rządu, szef polskiej komisji Jerzy Miller podpisał memorandum dotyczące oddania Rosjanom czarnych skrzynek na czas ich badania i śledztwa, czyli czas bardzo nieokreślony. Później premier nie reagował na pięć raportów akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha, w których pułkownik jednoznacznie sygnalizował, iż strona rosyjska nie dotrzymuje warunków umowy wynikającej z załącznika 13 do konwencji chicagowskiej.
Mamy więc raport MAK, którego tezy przyjmie zapewne prokuratura rosyjska, dopasowując odpowiednie paragrafy prawne do jednostronnych i tendencyjnych wyników badań technicznych. "Raport MAK jest ostateczny wbrew twierdzeniom Donalda Tuska - mówi mec. Rafał Rogalski - Gdyby było inaczej, to po blisko czterech miesiącach od jego ogłoszenia polski rząd uruchomiłby tryb rozstrzygania sporu. (...) Przykro to stwierdzić, ale z punktu widzenia prawa międzynarodowego będzie raport polski nic nieznaczącym komentarzem do raportu MAK."
Dodajmy tu, że rozmowny dotąd wiceszef komisji zwanej Millera płk Mirosław Grochowski nabrał wody w usta i tak odpowiada "Naszemu Dziennikowi" na zapytania o termin zakończenia prac: "Nie mamy określonego dnia zakończenia prac komisji. Mogę jedynie zapewnić, że cały czas pracujemy."
Inne tematy w dziale Polityka