Rozpoczął się wczoraj proces lustracyjny ambasadora tytularnego płk. Tomasza Turowskiego. Sąd Okręgowy w Warszawie podjął decyzję o utajnieniu rozprawy. Jawny będzie tylko wyrok. Oskarżycielem jest pion lustracyjny Instytutu Pamięci Narodowej, który zażąda orzeczenia, iż podsądny jest kłamcą lustracyjnym.
Przypomnijmy: W 1975r. Turowski został skierowany jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie. Tam miał przez ponad 10 lat dostęp do tajnych dokumentów związanych z polityką wshodnią tego państwa. W 1993r. rozpoczął pracę w MSZ i był wtedy obserwowany przez Urząd Ochrony Państwa ze względu na liczne kontakty z Grigorijem Jakimiszynem, sekretarzem ambasady rosyjskiej, a faktycznie funkcjonariuszem rosyjskiego wywiadu. W 1996r. dyplomata został oddelegowany do pracy w ambasadzie w Moskwie, a w 2001r. ówczesny szef MSZ Władysław Bartoszewski rekomendował go na stanowisko ambasadora na Kubie.
Posądzony o agenturalną działalność Tomasz Turowski miał wysyłać z Watykanu meldunki sygnowane numerem 9596 lub podpisywane pseudonimem Orsom. Działał tam wtedy, gdy doszło do nieudanego zamachu na papieża Jana Pawła II. Uczestniczył też od lutego 2010r. w przygotowaniach wizyty Donalda Tuska, a następnie Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. 10 kwietnia ub.r. oczekiwał wraz z ambasadorem Jerzym Bahrem na lotnisku Siewiernyj na przylot prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób.
Miał podobno zasadniczy wpływ na kształtowanie nowych stosunków polsko - rosyjskich. To on 12 kwietnia, dwa dni po katastrofie, mówił w moskiewskim radiu, "że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją."
Dodajmy tu, że 63-letni pułkownik Turowski był dobrym znajomym Bronisława Komorowskiego, Bogdana Borusewicza, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka i wielu innych znaczących osób w polskiej polityce. Od stycznia br. nie pracuje już w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Inne tematy w dziale Polityka