W dniach od 8 do 21 czerwca br. ankieterzy odwiedzili 1100 osób, mieszkające w Warszawie, i zadali pytanie: "Czy pana/pani zdaniem oprócz pomnika, który stanął na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, powinien stanąć w centrum drugi pomnik upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem?"
Na pierwszy rzut oka widać, że pytanie jest sugerujące odpowiedź na "nie". Władze miasta z jej prezydentem Hanną Gronkiewicz - Waltz czynią wszystko, by taki pomnik nie powstał. To może dziwić, a niektórych szokować. Zginęło w Smoleńsku 96 osób w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. Zginął prezydent RP Lech Kaczyński, wcześniej prezydent miasta Warszawy. Zginęli zasłużeni dla Polski i dla stołecznego miasta duchowni, generałowie i politycy.
Zostawmy jednak władze miasta, które nie kryją swej niechęci do upamiętnienia ofiar katastrofy. Zobaczmy, co odpowiedzieli warszawiacy:
--- 24,7% ankietowanych poparło budowę pomnika;
--- 70,9% mieszkańców wyraziło swą dezaprobatę;
--- 4,4% pytanych nie umiało lub nie chciało się wypowiedzieć.
Gdyby w moim mieście, w Opolu (tak, w Opolu) przeprowadzono taką ankietę, byłoby mi wstyd zapewne dwukrotnie. Pierwszy raz, iż takie badania w ogóle się przeprowadza. Drugi raz, gdy wyniki byłyby (co jest możliwe) podobne do warszawskich. Na szczęście, władze mojego miasta wydają się być bardziej rozsądne, więc jestem przekonany, że nie zafundują nam podobnie idiotycznych sondaży.
Inne tematy w dziale Polityka