To, że białoruski dyktator stoi za zorganizowanym atakiem na granice Unii Europejskiej, wykorzystując do tego migrantów głównie z państw Bliskiego Wschodu, nie stanowi już chyba dla nikogo żadnej tajemnicy. Przyznał się zresztą do tego sam w niedawnym wywiadzie dla BBC. Jednak od wydarzeń na przejściu w Kuźnicy wydaje się, jakby Białoruś wycofała się i zastanawiała nad kolejnym krokiem. A może to poczucie zbliżającej się porażki sprawiło, że reżim desperacko obmyśla jak wyjść z twarzą z tego kryzysu?
Łukaszenko z pewnością zakładał, że do zimy sprawa powinna być rozwiązana, a Białoruś będzie miała dużo lepszą pozycję negocjacyjną. Tymczasem zdecydowana postawa polskiego rządu ewidentnie pokrzyżowała plany "Baćce" i sprawiła, że tysiące migrantów po białoruskiej stronie stają się problemem polityczno-społecznym. Usiłuje on wykorzystać dramatyczną sytuację, w jakiej się znaleźli, do swoich celów propagandowych i uderzania kartą humanitarną w Polskę. Inna sprawa, że Polska nie do końca udolnie działa na arenie międzynarodowej szukając poparcia w tym konflikcie, ale z pewnością w ogólnym rozrachunku jest jak na razie górą.
Zima przyniesie z pewnością kolejne ofiary na granicy, których nie będzie można jednoznacznie przypisać stronie polskiej - zostaną również zapisane na konto reżimu. Tym samym Łukaszenko zapewne ograniczy się do prób wypychania grup ludzi już będących na terenie Białorusi, a napływ nowych migrantów do Mińska zelżeje (czy to w wyniku sankcji na linie lotnicze czy akcji informacyjnych w miejscach wylotu). Do wiosny retoryka dyktatora raczej nie ulegnie zmianie - będzie prowokował, szantażował i groził, ale dopóki nie otrzyma zgody z Moskwy, nie odważy się na zdecydowane kroki.
W całej sytuacji klucze trzyma Putin, który może szachować zarówno Polskę i kraje bałtyckie, jak i Ukrainę, do której może napływać wiosenna fala migrantów. A niewykluczone, że cała ta operacja jest tylko częścią starannego planu Rosji, która na jego kanwie najedzie Ukrainę...
Wierzmy, że Europa stanie na wysokości zadania i do tak tragicznych wydarzeń nie dojdzie.